Liga Narodów. Włochy - Polska 1:1. Klich: Mogłem zagrać lepiej, ale wynik meczu cieszy. Możemy na tym remisie coś zbudować

- Obok meczu nie przeszedłem, choć mogłem zagrać lepiej. Ale z wyniku jestem zadowolony - powiedział Sport.pl wracający po czterech latach do reprezentacji Polski Mateusz Klich.

Sebastian Staszewski: Jest pan zadowolony z przebiegu meczu z Włochami?

Mateusz Klich: Z wyniku jestem. Ale moja gra mogła być lepsza.

Co mógł pan zrobić lepiej?

- Po prostu: gra mogła być lepsza. Włosi postawili trudne warunki, a niektórzy oczekiwali ode mnie nie wiadomo czego. Ludzie myśleli, że ot tak przeniosę formę klubową na kadrę. Po czterech latach przerwy nie jest to takie proste. Ale było kilka momentów, gdy gra wyglądała obiecująco. Cieszę się na przykład z tego, że miałem udział przy bramce Piotrka Zielińskiego.

W Bolonii były jednak chwile, gdy był pan nieco zagubiony. Może to kwestia stresu?

- Wiadomo, że chciałem pokazać się z jak najlepszej strony…

Może chciał pan za bardzo? To czasem przeszkadza.

- Nie wiem. Obok meczu nie przeszedłem, ale mogłem zagrać lepiej.

Z czasem będzie lepiej?

- Wszystko wymaga czasu, treningu. Większość chłopaków jest w kadrze od iluś tam lat, a mnie przez ostatnie cztery w reprezentacji nie było. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.

Co pozytywnego widzi pan w swoim występie?

- Wydaje mi się, że razem z Grześkiem Krychowiakiem dobrze zabezpieczyliśmy środek pola. Nie było z naszej strony fauli, chociaż sędzia w jednej sytuacji pokazał mi żółtą kartkę… I to już w 14 minucie.

Kartonik na koncie nie ciążył?

- Jestem przyzwyczajony do ostrej gry. Chciałem po prostu dobrze zagrać w defensywie i raz zdarzyło się, że sędzia mnie ukarał. Ale ogólnie do wyniku też dorzuciłem swoją cegiełkę.

Dzięki dobrej grze w defensywie – także w środku pola – Włosi nie potrafili znaleźć na nas sposobu. Po meczu kilkukrotnie podkreślał to Grzegorz Krychowiak.

- Oni nie mieli pomysłu jak nas zaatakować. Grali piłką od tyłu. Nie stwarzali sobie okazji. My mieliśmy kapitalną sytuację Piotrka Zielińskiego, który gdyby trafił to do szatni schodziłby z dwoma trafieniami. Wtedy Włochom byłoby wyjątkowo trudno nawiązać z nami walkę. Ale nie marudźmy. Za nami ciężki mecz na wyjeździe, który zremisowaliśmy. Mogliśmy wygrać i szkoda, że się nie udało, ale myślę, że na tym remisie można zbudować coś fajnego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.