El. ME U21. Polska - Wyspy Owcze 1:1. Remis jak porażka - i to nie przez rywala

Problemy nie wzięły się znikąd. Młodzieżowcy tylko z Danią zagrali tak, że faktycznie można było powiedzieć: "Dobra robota, plan wykonany w niemalże 100%". Był to jedyny mecz, w którym mogli pozwolić sobie na grę z kontrataku. Kiedy przychodzi do rozegrania - wypada rozłożyć ręce w geście bezradności.

Parcie na wynik

Szybkie przypomnienie: w grupie Dania, Finlandia, Gruzja, Wyspy Owcze i Litwa. Cztery zwycięstwa, trzy remisy i dotychczas zero porażek. Jeden punkt straty do lidera, którego pozycję po tej serii spotkań objęli Duńczycy. Sytuacja na papierze wygląda całkiem optymistycznie, ale trzeba otwarcie przyznać, że wyniki rodzą się w bólach. Remisy z Farerami i Finami trudno uznać za wypadki przy pracy. Nie ma co ukrywać – w U21 jest spore zapotrzebowanie na rezultaty. Zwłaszcza mając z tyłu głowy nieudane mistrzostwa Europy, które odbyły się trochę ponad rok temu w Polsce.Nie przypominam sobie jednak, kiedy ostatnio ci młodzieżowcy faktycznie przez więcej niż kilkanaście minut bawili się piłką. Mieli taki zwyczajny luz. Nie nonszalancję, a zawzięte parcie do przodu. Akcja nie wyszła, ktoś źle przyjął? No to jeszcze jedna próba, dynamiczny odbiór. Tego brakuje jeszcze bardziej niż dyscypliny taktycznej. Ogólny schemat Szeroko ustawieni boczni obrońcy i stoper, który podchodzi wysoko i zajmuje się wprowadzeniem piłki do gry. W strategii kadry U21 dominują proste środki. Nawet można by było wykorzystać je w sposób całkiem efektywny, gdyby zostało spełnione kilka innych warunków, m.in. regulowane tempo akcji.

Polska - Wyspy OwczePolska - Wyspy Owcze screen z Polsatu Sport

15. minuta, bramka na 0:1. Wszystko zaczęło się od bardzo dobrego bezpośredniego podania uruchamiającego z głębi pola. Pominięty środek, zagranie bezpośrednio na Thomsena, wokół którego w pewnym sensie kręci się taktyka. Prosty schemat i wykorzystany spory atut zawodnika – szybkość. 20-latek bez większych trudności wygrał pojedynek biegowy z Wieteską, a do tego świetnie opanował piłkę. Trafienie w żadnym razie nie było przypadkowe, a przy okazji można z niego wyciągnąć sporo wniosków dla reprezentacji Polski. Niestety bardziej na zasadzie kontrastu lub ku przestrodze. Akcje ofensywne w pierwszej części meczu były bardzo prosto skonstruowane – zarówno dla podopiecznych trenera Michniewicza, jak i przeciwnika. Bochniewicz przesuwał się w głąb pola i bezpośrednio uruchamiał bocznych defensorów (Dankowski, Pestka) ustawionych bardzo szeroko i wysoko. W przypadku tego pierwszego, częściej decydowano się na rozegranie (schodzący do boku Piotrowski, odgrywający Kownacki), natomiast drugi raczej bezpośrednio dośrodkowywał w pole karne.

Prostota bez tempa

Wszystko byłoby całkiem w porządku, gdyby nie to, że akcje rozgrywano w jednym tempie. Bez elementu zaskoczenia, bez dynamicznego oderwania się od rywala. W efekcie Polacy napotkali spore problemy ze znalezieniem luki w nieźle przesuwającej się formacji Farerów.

Polska - Wyspy OwczePolska - Wyspy Owcze screen z Polsatu Sport

Goście potrafili się bardzo sprytnie ustawić. Odcinanie stref zaczynało się w pierwszej linii, ale bez jakiegoś wysokiego pressingu. Następnie zawodnicy z obrony pomagali ze wskazaniem kierunku przesunięcia ustawienia. Efekt? Dwa bardzo szczelne bloki (cztero- i pięcioosobowe) zmuszają rywala do gry po obwodzie.

W tym samym czasie na boisku znajdowało się przynajmniej czterech graczy, którzy byli w stanie rozerwać tę formację. Żaden z nich nie wyglądał jednak na lidera tego sektora, chociaż aż się prosiło o wykorzystanie zagęszczenia w środku pola. Dziczek miał zabezpieczać tyły, Piotrowski znacznie częściej schodził do boku (współpraca z Dankowskim), a funkcja Jagiełły i Kapustki wydawała się być bardziej zależna od wydarzeń niż szerszego schematu.

Polska - Wyspy OwczePolska - Wyspy Owcze screen z Polsatu Sport

Piłkarz Zagłębia zyskał na przejściu na trójkę z tyłu (Pestka, Bochniewicz, Wieteska), w którym za wahadłowych robili Szymański i Jóźwiak. Wówczas Jagiełło schodził do linii bocznej i starał się rozgrywać w trójkącie. Przed przerwą, nawet gdy miał piłkę, to rzadko kiedy ktoś pokazywał się do gry. Akcje stały się bardziej dynamiczne, ale znowu zawodziło, co innego. Decyzyjność w kluczowym momencie. Głównie Kapustka opóźniał tempo rozegrania (jak przy zagraniu do Szymańskiego w 67. minucie).

Zabójcza bierność

Tego typu brak reakcji mógł kosztować Polaków stratę jeszcze kilku bramek. Błędy popełnione przy trafieniu Thomsena były powtarzalne. On i Meinhard Olsen bardzo sprawnie „wklejali się” w linię obrony przeciwnika, starając się w ten sposób wywalczyć miejsce do opanowania piłki. Tej samej, która miała nadlecieć z okolic koła środkowego.

Polska - Wyspy OwczePolska - Wyspy Owcze screen z Polsatu Sport

Formacja się przesuwa, ale nic z tego nie wynika. Doskok w środku pola jest na tyle spóźniony, że Ari Olsen z powodzeniem może zagrać w kierunku linii ataku. Zresztą – jak widać na grafice powyżej – możliwości jest jeszcze kilka. Jakieś pięć minut później Meinhard wykorzystuje błąd w przyjęciu Jagiełły i pokonuje przestrzeń od okolic centrum boiska do 25. metra przed bramką Grabary. Dopiero tam zostaje powstrzymany.

Polska - Wyspy OwczePolska - Wyspy Owcze screen z Polsatu Sport

Za jeszcze lepszy przykład może posłużyć kolejna indywidualna akcja tego piłkarza. Powstrzymywany przez najpierw Kapustkę, a później Bochniewicza, nie miał problemów, żeby zagrać do Thomsena. Wszystko w środkowej strefie.

Wierzchołek góry lodowej

Punktem wspólnym dla tych sytuacji – czy to w czasie organizowania ataku, czy w defensywie – jest opóźniona reakcja. Nie zmienia tego fakt, że w ostatnich 10-15 minutach Polacy oddali sporo strzałów i z większą łatwością przenosili się pod pole karne przeciwnika.

Na pewno wpływ miał zarówno rzut karny (Kownacki w 72. minucie), który podniósł morale, jak i dokonane zmiany. Nie samo w sobie przejście na trójkę z tyłu, ale np. wprowadzenie Jóźwiaka, jednego z najbardziej dynamicznych elementów reprezentacji. Również ciężar gry został rozłożony nieco bardziej równomiernie (przesunięcie Jagiełły, współpraca w bocznym sektorze).

Już nawet nie chodzi o to, że młodzieżowa kadra zremisowała z rówieśnikami właśnie z Wysp Owczych. Warto zapytać, jak do tego doszło i dlaczego po raz kolejny (2:2 na wyjeździe, punkt uratowany w ostatniej akcji)? Na nic przytaczanie liczby mieszkańców archipelagu czy wyliczanie dysproporcji człowiek-owca. Spotkanie z Farerami brutalnie obrazuje to, z czym U21 zmaga się od dłuższego czasu. Tylko że wcześniej znacznie częściej można było liczyć na zryw z przodu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.