Reprezentacja. Brzęczek chce się odciąć od Nawałki, ale zaczyna w jego stylu. Czy selekcja będzie równie brutalna i owocna, co u poprzedniego selekcjonera?

Rezygnacja z kilku ulubieńców poprzedniego selekcjonera i powołanie nieoczywistych, ale "swoich", piłkarzy - Jerzy Brzęczek rozpoczyna pracę z reprezentacją Polski w stylu Adama Nawałki. Czy jego selekcja będzie równie brutalna, ale i owocna, co wybory poprzednika?

Brzęczek od początku robi wiele, abyśmy nie postrzegali go jako kolejnej wersji Adama Nawałki. W trakcie jego kadencji autokar będzie mógł cofać, kadrowicze w dzień meczowy nie będą musieli zakładać wyłącznie białych koszulek, a sześć stołów w jadalni zmieniło się już w jeden wielki przy którym posiłki będą spożywać wspólnie zawodnicy i członkowie sztabu. Brzęczek zdaje się mówić: „Zapomnijcie o tamtym, teraz będzie inaczej. Po mojemu”.

>> O`Piłki Marciniaka: Raport mniejszości

Autorskie miały być także powołania na debiutanckie zgrupowanie trenera. Brzęczek podjął decyzję o rezygnacji z kilku faworytów poprzedniego selekcjonera. W Warszawie nie pojawili się Michał Pazdan, Krzysztof Mączyński, Thiago Cionek. Ale zaplanowane pogonienie ducha Nawałki zbiegło się paradoksalnie z niemal identycznym startem selekcjonerskiej kadencji, co przed pięcioma laty. W 2013 roku, gdy debiutował krakowianin, również pominięci zostali gracze bez których kibice nie wyobrażali sobie kadry, a niespodziewane powołania otrzymali zaufani ludzie trenera. Był to początek ostrej, choć jak się okazało – owocnej selekcji. Na trwającym zgrupowaniu podobne poszukiwania nowych reprezentantów rozpoczął Brzęczek.

>> Jerzy Brzęczek wyjaśnił, dlaczego powołał Jakuba Błaszczykowskiego i zrezygnował z Kamila Grosickiego

Déjà vu

Nawet nominacja Nawałki na posadę opiekuna kadry nie wywołała tak dużego poruszenia, jak jego pierwsze wybory personalne. Nawałka postanowił zmienić kurs kadry. Na swoje premierowe zgrupowanie zabrał 13 piłkarzy z Ekstraklasy, tyle samo, co graczy z zagranicy.

Sytuacja była bezprecedensowa, bo wcześniej piłkarze z Polski stanowili tylko tło dla tych grających na Zachodzie. Internauci na pierwsze decyzje Nawałki zareagowali więc falą hejtu. Mocno krytykowano zaufanie trenera do jego niedawnych podopiecznych z Górnika Zabrze: Krzysztofa Mączyńskiego, Rafała Kosznika, Pawła Olkowskiego i Michała Pazdana, który był już zawodnikiem Jagiellonii Białystok. W gronie testowanych wówczas graczy znaleźli się też m.in. Adam Marciniak z Cracovii, Tomasz Hołota ze Śląska Wrocław, „odkurzony” Piotr Ćwielong z drugoligowego Bochum czy ściągnięty aż znad Wołgi Marcin Kowalczyk.

>> Eksperymenty Brzęczka i manewry obronne. Z Włochami i Irlandią najciekawiej może być w defensywie

Sensację budziły nie tylko powołania, ale również lista graczy, których na zgrupowanie nie zaproszono. Bo Nawałka dał kredyt zaufania żółtodziobom, ale też pominął podstawowych do niedawna reprezentantów: Eugena Polanskiego, Ludovica Obraniaka, Sebastiana Boenischa, Sławomira Peszkę i Kamila Glika. Trener tłumaczył, że zna ich umiejętności i na tym etapie postanowił sprawdzić kilku debiutantów. Tłumaczenia trafiały jednak do niewielu. Obecnie wszyscy przeżywamy déjà vu, choć reakcje są znacznie bardziej stonowane, niż w 2013 roku.

>> Włosi stracili napastnika przed meczem z Polską

Ekstraklasa doceniona, Legia pominięta

Brzęczek, podobnie jak kilka lat temu Nawałka, na pierwsze zgrupowanie zabrał sporą grupę zawodników grających w Polsce. Grupa ta byłaby jeszcze mocniejsza, gdyby doliczyć do niej piłkarzy, którzy ledwie kilka tygodni temu wyjechali za granicę. Tych jest czterech: Arkadiusz Reca, były podopieczny Brzęczka z Wisły Płock, dziś obrońca Atalanty Bergamo, Damian Kądzior z Dinama Zagrzeb (w poprzednim sezonie Górnik Zabrze), Rafał Kurzawa z Amiens (wcześniej także Górnik) i były napastnik Cracovii Krzysztof Piątek, który aktualnie strzela bramki dla Genoi. Poza tą czwórką Brzęczek zaufał: Damianowi Szymańskiemu i Adamowi Dźwigale z Płocka, Rafałowi Pietrzakowi z Wisły Kraków, Maciejowi Makuszewskiemu z Lecha Poznań i duetowi z Jagiellonii Białystok: Przemysławowi Frankowskiego i Tarasowi Romanczukowi. To dziesięciu zawodników do czerwca związanych z Ekstraklasą. A na liście i tak nie ma ani jednego piłkarza Legii Warszawa, co samo w sobie jest sporą niespodzianką.

Brzęczek: Sprawdzić mogę tylko poprzez testowanie

– Najważniejszą kwestią jest to jakie ja i sztab trenerski mamy wyobrażenie o reprezentacji. Na pewno nie braliśmy pod uwagę tego, jak zaczynał selekcjoner Nawałka. Wyszło tak, że zdecydowaliśmy się na takie powołania, ale spójrzmy na to rozsądnie. Na przykład na dyspozycję Pietrzaka z jesieni. Trudno jest obecnie znaleźć lewego obrońcę z polskim paszportem grającego w Ekstraklasie w takiej formie. Jest Reca, który obecnie gra w Italii, ale skoro Włosi płacą za młodego Polaka, który krótko gra na lewej obronie, to musi coś w nim widzieć. Jako selekcjoner nie mam zbyt dużo czasu na pracę, ale jeśli chcę przekonać się o przydatności zawodników, to nie zrobię tego inaczej, niż oglądając ich na treningu, w meczu. Wtedy dopiero będę mógł określić czy ich poziom gwarantuje przydatność w rywalizacji z najlepszymi w Europie – powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej Brzęczek.

Wrócą zimowe zgrupowania ligowców

W podobnym tonie wypowiadał się także Nawałka, który dość szybko „odstrzelił” jednak Kosznika, Marciniaka i Mateusza Zacharę. Selekcja poprzedniego trenera była bardzo ostra. Na dwa zgrupowania potrafił pojechać bramkarz pierwszoligowego Dolcanu Ząbki Rafał Leszczyński, aby później reprezentację oglądać tylko w telewizorze. To samo czekało kilku bardziej doświadczonych piłkarzy (Pawła Brożka czy Jakuba Rzeźniczaka), którzy bardzo szybko wypadli z orbity zainteresowań selekcjonera. Tak samo jak Adrian Mierzejewski, który przepadł przez spóźnienie na przedmeczowy rozruch w Poznaniu i niewinną pyskówkę.

>> Roberto Mancini: Polska to świetny zespół

Większość ligowców swoją wielką szansę dostała na zimowym obozie w Abu Zabi, który Nawałka zorganizował w ramach wyjątku. Do końca jego kadencji podobny wyjazd już się nie powtórzył. Brzęczek zapowiedział jednak powrót do tradycji, którą kultywował m.in. Leo Beenhakker. – Taki mamy pomysł. W styczniu – między 15, a 25 stycznia – w składzie z polskiej ligi, chcemy wyjechać za granicę. Czy to będzie miało miejsce? To nie potwierdzone, ale rozmawialiśmy już z trenerami czy nie mieliby czegoś przeciwko, gdybyśmy zimą zabrali zawodników, którzy się naszym zdaniem wyróżniają – zdradził w poniedziałek selekcjoner.

Co dalej z Grosickim?

Jednocześnie na zgrupowaniu nie ma wspominanego legijnego tria, a także Cionka, Kamila Grosickiego, Dawida Kownackiego, Łukasza Teodorczyka. Brzęczek podkreślał, że żaden z tych zawodników nie został przez niego skreślony: „Na przykład z Kamilem Grosickim rozmawiałem chyba najwięcej, spośród wszystkich kadrowiczów. Moja decyzja nie była podyktowana tym, że nie grał w Anglii, ale tym, że trwał w jego życiu bardzo ważny moment, jakim był transfer do nowego klubu”. Podobnie uczynił Nawałka, który po jakimś czasie dał szansę i Polanskiemu, i Peszce, i Glikowi. Powołany miał być także Ludovic Obraniak, który nie potrafił jednak zadeklarować powtórnej chęci reprezentowania kraju swoich przodków.

>> Raport PZPN ośmieszył sztab Adama Nawałki. Kluczowe pytania bez odpowiedzi

W poszukiwaniu nowego Pazdana i Mili

Selekcjoner podkreślił też, że pierwsza selekcja – podobnie, jak u Nawałki – trwać będzie do startu eliminacji mistrzostw Europy, które ruszają w marcu. – Czas jest nam narzucony, bo pierwsze mecze eliminacyjne będą w marcu. Mamy więc tylko jesień – sześć spotkań z trudnymi rywalami – i to będzie selekcja – zapewnił Brzęczek, którego reprezentacja do końca roku zmierzy się dwukrotnie z Włochami i Portugalią, a także z Irlandią i Czechami.

>> Nawałka popełnił błąd i potem poszła lawina. Kluczowy załącznik pozostanie tajemnicą

Jakkolwiek ostra (i kontrowersyjna) była „negatywna” selekcja Nawałki, to należy mu oddać, że przyniosła reprezentacji wiele dobrego – szczególnie personalnie. To właśnie w pierwszych miesiącach trenera z Krakowa zbudowani dla reprezentacji zostali minister obrony narodowej Pazdan, niezmordowany Mączyński czy strzelec drugiej bramki w historycznym meczu z Niemcami Sebastian Mila. Oby równie dobry efekt przyniosły poszukiwania Brzęczka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.