Niemcy rozliczyli się z mundialowej katastrofy. Polacy powinni się tego nauczyć [KOMENTARZ]

- Wykonaliśmy o 22 procent sprintów mniej niż w meczach eliminacyjnych, podczas gdy rywale w tym czasie zwiększyli liczbę sprintów o 25 procent - tak Joachim Loew tłumaczy jedną z przyczyn klęski Niemców na mundialu. A tymczasem w Polsce "debata" dotycząca porażki naszej reprezentacji sprowadziła się jedynie do okrągłych zdań. Dlaczego niemiecki kibic może czuć się usatysfakcjonowany analizą selekcjonera, a my ciągle odczuwamy niedosyt?

Od zawsze zazdrościliśmy Niemcom ich silnej ligi, liczby świetnych piłkarzy, nowoczesnych akademii piłkarskich czy, do niedawna, stadionów. Po środowej konferencji sztabu reprezentacji Niemiec okazało się, że dzieli nas przepaść także w innych kwestiach. I Joachim Loew, i Adam Nawałka mieli się z czego tłumaczyć po fatalnych występach prowadzonych przez nich reprezentacji na MŚ w Rosji. I Niemiec, i Polak przyznali się do błędów, ale problem w tym, że Nawałka nie wytłumaczył dokładnie tego, co zawiodło i gdzie popełniono błędy, natomiast Leow dokonał dogłębnej analizy. Dyskusja o piłce nożnej w Polsce i u naszych zachodnich sąsiadów to dwa światy.

Na początku lipca, podczas pożegnalnej konferencji prasowej, Nawałka został pożegnany brawami. I słusznie, bo w ciągu jego pięcioletniej kadencji reprezentacja Polski odzyskała godność (czołówka rankingu FIFA i świetne eliminacje do MŚ i ME), a momentami nawet zabawiała się na salonach (ćwierćfinał EURO 2016). Ale oprócz braw i szczerych podziękowań zapanował ogromny niedosyt. Żaden dziennikarz, ani tym bardziej kibic, nie otrzymał konkretnych odpowiedzi na pytanie: "co zawiodło?".

- Polska piłka wykonała ogromny krok do przodu za mojej kadencji. Widać to było chociażby w rankingu FIFA, gdzie raz awansowaliśmy nawet na piątą lokatę. To sukces nie tylko mój, ale i całego sztabu kadry, zarządu oraz przede wszystkim zawodników. Nie uciekam jednak od odpowiedzialności za naszą postawę w Rosji, bo popełniłem wiele błędów. Największy zarzut, jaki mam do siebie, to przede wszystkim personalia. Nie trafiłem ze składem, ale trzeba jasno sobie powiedzieć, że nie mieliśmy komfortowej sytuacji. Część zawodników miało kłopoty zdrowotne, a część z regularną grą w klubie. Ale biorę to na siebie, a zawodników wręcz chcę pochwalić. Od pierwszego dnia zgrupowania mundialowego wszyscy byli w pełnej gotowości i chcieli się przygotować optymalnie. W pierwszym meczu [0:2 z Senegalem], kluczowym na MŚ, popełniłem jednak błędy personalne – powiedział Nawałka podczas swojej ostatniej konferencji.

To prawda, trener uderzył się w pierś, co już odróżnia go od poprzedników, np. Franciszka Smudy, który nie do końca poczuwa się za blamaż na Euro 2012

Były selekcjoner przyzwyczaił nas do jałowych konferencji, z których trudno było wyciągnąć coś ciekawego. Ograniczał się głównie do okrągłych zdań. I nie przeszkadzało to zbytnio ludziom, póki osiągał dobre wyniki.

Pytania bez odpowiedzi

Szkoda tylko, że po pięcioletniej kadencji Nawałka nie wytłumaczył, dlaczego w ostatnim okresie pracy z kadrą tak uparcie stawiał na system gry z trójką stoperów, chociaż taktyka ta nie sprawdziła się ani razu. Dlaczego Jakub Błaszczykowski miał pewne miejsce w kadrze, choć przez niemal cały sezon zmagał się z kontuzją pleców i nie trenował, a ostatni mecz w pełnym wymiarze czasowym zagrał w Wolfsburgu w październiku 2017 roku? Chcielibyśmy się także dowiedzieć, dlaczego Kamil Grosicki, piłkarz stworzony do kontrataków, nie rozpoczął meczu z Kolumbią w wyjściowym składzie, chociaż wiadomo było, że bramki będziemy szukać głównie po kontrach. I co konkretnie nie pasowało Nawałce w Adrianie Mierzejewskim, najlepszym piłkarzu poprzedniego sezonu ligi australijskiej i chyba jedynym stricte ofensywnym pomocnikiem w kadrze obok Piotra Zielińskiego? Były zawodnik Polonii Warszawa kadry być może by nie zbawił, ale czy było nas stać, aby nie dać mu nawet szansy?

A z drugiej strony, to może dobrze, że Nawałka nie tłumaczył szczegółowo naszych niepowodzeń... Bo gdy już dziennikarze próbowali wyciągnąć od niego konkrety, to tłumaczenia selekcjonera były kuriozalne.

Nawałka spytany o to, dlaczego nasi zawodnicy w ostatnich minutach spotkania z Japonią, w tzw. meczu o honor (!), leniwie stali na własnej połowie i biernie przyglądali się temu, jak Azjaci spokojnie wymieniają piłkę 50-60 metrów od naszej bramki, tłumaczył żenującą postawę Polaków w dość zaskakujący sposób.

- Gdy jest realizowany cel, zawsze jesteśmy zadowoleni. Czas na dokładną analizę przychodzi już na spokoju, nie na gorąco. Dla nas się liczyły trzy punkty. Owszem, wynik był satysfakcjonujący dla drużyny Japonii [porażka 0:1 zapewniała im awans], natomiast my cały czas mieliśmy w planie grę w niskim pressingu, przyjmowanie przeciwnika na swojej połowie i wyprowadzanie szybkich kontr. Jeśli prowadzimy 1:0, strategia gry nie zmienia się. Trzeba grać tym bardziej konsekwentnie, zwłaszcza, że drużyna Japonii jest bardzo groźnym przeciwnikiem, w ostatnich meczach zdobywała bramki po szybkich atakach. Powiedzieliśmy sobie w szatni, by grać konsekwentnie do samego końca. I w końcówce to my byliśmy drużyną, która prowadziła i osiągnęła cel - tłumaczył taktykę Nawałka.

A teraz oddajmy głos selekcjonerowi reprezentacji Niemiec, która miała w Rosji obronić tytuł, a nie wyszła nawet z grupy. I choć oczekiwania wobec poprzednich mistrzów świata były znacznie większe niż wobec naszej kadry, to skala rozczarowania była dość podobna.

- Nie ma jednego powodu, przez który coś nie wyszło. To była suma wielu błędów, tak jak sukces jest sumą wielu dobrych rzeczy - zaczął Loew podczas środowej konferencji Niemiec. Konferencji, która trwała niemal dwie godziny (Nawałka tłumaczył się niemal cztery razy krócej) i była jedną z najdłuższych w historii DFB.

- Obejrzeliśmy jeszcze raz nasze wszystkie mecze na mistrzostwach świata w 2010, 2014 i 2018 roku. Zebraliśmy wszelkie dostępne dane, by porównać, czym różniły się od siebie te występy i wniosków jest kilka - powiedział Loew [tłumaczenie Michała Treli, dziennikarza "Przeglądu Sportowego"].

”Brakowało intensywności”

- Po pierwsze, stały przed nami takie same wyzwania, z jakimi mierzyliśmy się od wielu lat. Przeciwnicy oddawali nam kontrolę nad grą. Po drugie, mając takie same wyzwania, graliśmy mniej intensywnie. Wykonaliśmy o 22 procent sprintów mniej niż w meczach eliminacyjnych, podczas gdy rywale w tym czasie zwiększyli liczbę sprintów o 25 procent. Zredukowaliśmy liczbę szybkich wbiegnięć do przodu o dwanaście procent. Wpadaliśmy w tercję przeciwnika niemal trzykrotnie rzadziej niż w eliminacjach - wyjaśniał Loew.

"Gorsze przyjęcie piłki"

- Czas pomiędzy przyjęciem piłki a jej oddaniem w 2014 roku wynosił 1,19 sekundy, a w 2018 już 1,51. Wzrost o prawie jedną czwartą to bardzo dużo. Dlatego nasza gra była ślamazarna - tłumaczył Loew.

Posiadanie piłki jest już przereklamowane

- Futbol oparty na posiadaniu piłki nie zginął. Mistrzostwa w Niemczech, Hiszpanii, Francji i Anglii zdobyły zespoły kontrolujące piłkę. Ale już Ligę Mistrzów wygrywał grający bardziej elastycznie i dynamicznie Real Madryt. W turniejach z systemem pucharowym elastyczność jest kluczowa. Moim największym błędem było myślenie, że w fazie grupowej wystarczy nam posiadanie piłki, a dopiero później będzie się liczyć stabilność i elastyczność. To było wręcz aroganckie. Okazało się, że na mundialu każdy mecz jest jak faza pucharowa - stwierdził z pokorą Loew.

Widzicie różnice? Polscy kibice wciąż nie znają stanowiska trenera, którego kadra zawiodła. Jedynymi poszlakami są poturniejowe [w Rosji na konferencje prasowe chodzili głównie rezerwowi] wypowiedzi zawodników, np. Łukasza Piszczka, który twierdził, że byliśmy źle przygotowani fizycznie, albo członków sztabu. Remigusz Rzepka przyznał po MŚ, że piłkarze byli dobrze przygotowani do rosyjskiego turnieju. - Nic byśmy nie zmienili - mówił o przeprowadzonych treningach.

Kibice nie usłyszeli żadnej spójnej odpowiedzi na pytanie, co konkretnie zawiodło. Trzeba zaznaczyć, że Loew pomimo klęski w Rosji pozostał na stanowisku selekcjonera, a Nawałka pożegnał się z kadrą. Wypadałoby jednak, aby były selekcjoner również konkretnie wytłumaczył przyczyny porażki. Wówczas z listy rzeczy, których zazdrościmy Niemcom, oprócz stadionów moglibyśmy skreślić kolejną kwestię.
***

Reprezentacja Polski. Marek Koźmiński zarzuca błędy Remigiuszowi Rzepce. "On atakuje piłkarzy"

Kamil Grosicki jednak znalazł klub? Bursaspor ma go wypożyczyć

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.