Reprezentacja Polski. Grzegorz Krychowiak w Moskwie wreszcie na właściwych torach?

Grzegorz Krychowiak w Lokomotiwie znalazł napęd, jakiego mu w karierze brakowało od dwóch lat: czuje się chciany.

Jest chciany, chwalony i skuteczny – zdążył już odwyknąć od takiego zestawu. Kilka dni temu strzelił w Lokomotiwie pierwszego ligowego gola od 3,5 roku. W ostatniej kolejce dołożył do niego piękną asystę, prostopadłym podaniem z własnej połowy. Zbiera bardzo dobre oceny od rosyjskich komentatorów. Po dwóch sezonach kłopotów, rozczarowań, bycia piątym kołem u wozu Paris Saint Germain, spadku z Premiership podczas wypożyczenia do West Bromwich Albion, po nieudanym mundialu w Rosji, droga Grzegorza Krychowiaka zaczęła się ostatnio wygładzać.

Mimo słabego występu w MŚ, Lokomotiw - mistrz Rosji i uczestnik Ligi Mistrzów - bardzo zabiegał latem o Polaka. Nie o jakiegoś defensywnego pomocnika, tylko właśnie Krychowiaka. I był w tych staraniach konkretny. Zarówno w rozmowach z Paris Saint Germain, które skończyły się umową wypożyczenia z opcją pierwokupu, w przypadku pełnej realizacji wartą około 15 mln euro, jak i w rozmowach z przedstawicielami piłkarza, które potoczyły się błyskawicznie.

Poprzedniego gola w lidze Krychowiak zdobył jeszcze jako piłkarz Sevilli

Wejście Krychowiaka do drużyny też odbyło się w ekspresowym tempie, zwłaszcza jak na wszystkie okołomundialowe zastrzeżenia, że przestał być poważnym piłkarzem, za bardzo polubił celebryckie życie, że powinien trenować, zamiast jechać na urlop, o filmie z plaży nie wspominając. Był jednak z miejsca gotowy do regularnego grania w podstawowym składzie, od pierwszej do ostatniej minuty, u boku doświadczonego Igora Denisowa. Na pierwszego gola dla Lokomotiwu (w meczu z Kryliami Sowietow Samara, dobitka z najbliższej odległości po uderzeniu głową Jeffersona Farfana) Krychowiak czekał ledwie do trzeciego meczu o punkty, a w czwartym meczu, w ostatni weekend przed powołaniami selekcjonera Jerzego Brzęczka, dołożył wspomnianą asystę przy bramce Fiodora Smołowa.

Gola w lidze poprzedni raz zdobył, gdy jeszcze był niezniszczalnym pomocnikiem Sevilli. Od tamtego czasu zdarzyło się tyle złego w karierze Krychowiaka, że sezony sukcesów w Hiszpanii zaczęły się wydawać wyjątkiem, a nie regułą. Choć hiszpańskie kluby nadal interesują się Polakiem podczas okien transferowych. W 2018 pytał Villarreal. Ale mało konkretnie w porównaniu do Lokomotiwu.

Liga słabsza, ale klub lepiej skrojony pod Polaka

Po ponad roku w PSG, do którego - jak się szybko okazało – Krychowiak nie pasował ani umiejętnościami, ani charakterem, po niecałym roku w West Bromwich, do którego dołączył w biegu i po dobrym początku wpadł w kryzys, co się nałożyło na kryzys całej drużyny, przyszła pora na nieco inne wyzwanie. W lidze słabszej od angielskiej i francuskiej, ale w klubie który wydaje się skrojony na obecne możliwości Krychowiaka. Daje możliwość częstej gry, a wkrótce Lokomotiwowi do rozkładu jazdy dojdą jeszcze wtorki i środy z Ligą Mistrzów.

Polak nadal pozostaje piłkarzem PSG ale w pewnym sensie cofnął się do czasów Sevilli. I jesienią przekonamy się, czy wciąż, jak w czasach Sevilli, najbardziej mu służy gra we wszystkich możliwych rozgrywkach, od pierwszej do ostatniej minuty. I czy Lokomotiw rozpędzi się jak na mistrza przystało, bo start miał ospały. Wspomniana bramka Krychowiaka w czwartej kolejce ligi rosyjskiej była pierwszą tej drużyny w nowym sezonie. Teraz Lokomotiw ma trzy gole: pierwszy po strzale Krychowiaka, drugi po strzale Macieja Rybusa, trzeci po asyście Krychowiaka. Rybus bardzo pomógł Krychowiakowi po przenosinach do Moskwy, zwłaszcza w sprawach wymagających znajomości rosyjskiego, którego pomocnik Lokomotiwu dopiero zaczyna się uczyć. Tak się ułożyło na początku sezonu, że to Krychowiak gra częściej niż Rybus, bo ten drugi leczył drobną kontuzję a pod jego nieobecność bardzo dobrze grał młody Michaił Łysow. Dlatego po powrocie do zdrowia Rybus zagrał w ostatnim meczu ligowym nie na lewej, a na prawej stronie, zastępując pauzującego za kartki Władysława Ignatiewa.

W WBA grał dużo jak na standardy polskiej kadry na mundial. Ale mało jak na standardy najlepszego Krychowiaka

Sezon w West Bromwich Albion jest przestrogą, żeby w przypadku Krychowiaka nie przeceniać udanych początków. Polak zwykle dobrze zaczyna, miejsce w składzie Sevilli też wziął z marszu. Ale sytuacja w WBA była jednak nieco inna niż teraz w Lokomotwie. Tam czekali z wypożyczeniem z PSG do ostatniej chwili, Krychowiaka potraktowali trochę jak okazję na wyprzedaży: trafił się piłkarz z PSG, zdobywca europejskich pucharów z Sevillą, weźmiemy go, a potem się zobaczy, czy pasuje do drużyny. Gdy Krychowiak złapał zadyszkę (indywidualne przygotowania, na które był skazany tamtego lata w PSG, nie zastąpią treningów z drużyną), zaczęła kłuć w oczy jego wysoka pensja. Odszedł Tony Pulis, trener który Polaka sprowadzał, a gdy spadek WBA był już przesądzony, klub zaczął planować przyszłość bez piłkarza tylko wypożyczonego z PSG.

Krychowiak, jak na standardy polskiej kadry na mundial 2018, zagrał w poprzednim sezonie w WBA całkiem sporo minut, blisko 1900. Ale to było bardzo mało jak na standardy najlepszego Krychowiaka, tego z sezonów w Sevilli, który przed Euro 2016 miał w nogach blisko 3500 minut w całym sezonie, i to sezonie w którym leczył kontuzję. Przed mundialem 2018 przez trzy miesiące oprócz treningów w klubie pracował indywidualnie nad kondycją, ale rytmu meczowego to zastąpić nie mogło.

Czy w Lokomotiwie ciąg dalszy będzie lepszy niż w WBA? W klubie z Moskwy wydają pieniądze z większą rozwagą niż Anglicy, Krychowiaka ściągnęli pod konkretne potrzeby drużyny i zapowiedzieli Polaka jako wielki transfer, co też, jak mówią ludzie z otoczenia Krychowiaka, miało dobry wpływ na postawę piłkarza: on po dwóch nieudanych latach potrzebował usłyszeć, że gdzieś w niego jeszcze bardzo wierzą. Nawet jeśli piłkarzy z polskiej kadry jest jednym z najlepszych w udawaniu, że wszystko po nim spływa.

Reprezentacja Polski. Rafał Pietrzak: W ogóle nie spodziewałem się powołania

Reprezentacja Polski. Mateusz Klich wraca do kadry po czterech latach. "Selekcjoner mnie zaskoczył"

Reprezentacja Polski. Adam Godlewski: Dzięki Jakubowi Błaszczykowskiemu Jerzy Brzęczek może mieć bezawaryjne wejście do kadry

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.