Wakat po Miliku. Wolne krzesło poczeka do lutego? Nawałka stoi przed dylematem

Kontuzja Arkadiusza Milika, która wykluczyła go z gry na kilka miesięcy, teoretycznie otworzyła reprezentacyjną szansę przed kilkoma polskimi snajperami. Czy Adam Nawałka zdecyduje się zastąpić napastnika Napoli kimś z tria Teodorczyk-Wilczek-Stępiński? Za to w środku pola Nawałka może postawić na Damiana Kądziora, dla którego byłby to debiut w reprezentacji.

Na PGE Narodowym w 2014 roku odbyła się polska rewolucja październikowa. Jej ofiarą byli Niemcy. Najpierw dośrodkowanie Łukasza Piszczka wykorzystał Arkadiusz Milik, a chwilę później przy trafieniu Sebastiana Mili asystował Robert Lewandowski. Zwycięstwo 2:0 w Warszawie nie tylko otworzyło nowy rozdział naszej reprezentacyjnej historii, ale i utwierdziło Adama Nawałkę, że gra dwoma napastnikami otwiera przed jego drużyną możliwości, które przyniosły nadspodziewanie dobre efekty. Duet Lewandowski-Milik siał więc postrach w eliminacjach Euro 2016. Siałby zapewne także w trwającej kampanii mundialowej, gdyby nie kontuzja napastnika Napoli. A właściwie kontuzje.

Drugie zerwanie więzadła krzyżowego wykluczyło 22-latka z finiszowej walki o awans na rosyjskie mistrzostwa. Czy w związku z brakiem Milika trener Nawałka zdecyduje się zastąpić swojego ulubieńca innym snajperem – a do dyspozycji ma trzech? A może tak, jak bywało w kilku poprzednich meczach, zdecyduje się na grę pięcioma pomocnikami z Piotrem Zielińskim za plecami Lewandowskiego?

Zacięty Teo

Kto mógłby zastąpić Milika? Nie jest to łatwe pytanie, bo trio Teodorczyk-Wilczek-Stępiński, które stawiło się na zgrupowaniu w stolicy, ma łącznie pięć bramek. Ponad dwa razy mniej, niż sam Lewandowski, który zgromadził już dwanaście trafień. Gdyby jednak wziąć pod uwagę wyłącznie dobre wrażenie z poprzedniego roku, partnerem Roberta powinien być Łukasz Teodorczyk. Niestety, król strzelców ligi belgijskiej wciąż szuka formy z jesieni 2016, mając do tej pory zdobyte zaledwie dwie bramki. W analogicznym okresie poprzedniego sezonu „Teo” pokonał bramkarzy aż ośmiokrotnie. W trwających rozgrywkach trafił do siatki w meczach z St. Truiden i Lokeren, a ostatni gol został zdobyty przez Polaka na początku września. Miesiąc temu.

Innym problemem jest styl gry Teodorczyka, który niezbyt pasuje Robertowi. – Między Arkiem a resztą jest przepaść. Milik potrafi zejść głębiej, ruszyć z piłką robiąc przewagę. W poprzednich eliminacjach większość akcji ofensywnych działo się po współpracy Lewandowskiego z Milikiem. Teodorczyk to król pola karnego, piłkarz, który się przepycha, zastawia, walczy, ale jest całkowicie innym zawodnikiem, niż Milik. Jedynym zawodnikiem, którego charakterystyka pasuje do Arka, jest Stępiński, który już w Arłamowie był wystawiany na pozycji naszej gwiazdy z Neapolu – analizuje dla Sport.pl Marcin Feddek, dziennikarz Polsatu, który przy kadrze Nawałki pracuje od czterech lat.

Głodny Wilczek

Jeśli nie Teodoroczyk, to kto? Trudno wyobrazić sobie, aby alternatywą stał się ktoś z duetu Kamil Wilczek – Mariusz Stępiński. Starszy i bardziej doświadczony Wilczek w ubiegłym sezonie potrafił co prawda imponować formą – w duńskiej ekstraklasie, Pucharze Danii i el. Ligi Europy zdobył aż 19 bramek, notując dodatkowo 13 asyst – ale w trwających rozgrywkach brakuje mu amunicji. Od czerwca Kamil do siatki trafił także tylko dwukrotnie – raz w lidze i raz w pucharze. Na dodatek w trzynastu spotkaniach zagrał 553 minuty, a więc mniej, niż 45 min. na mecz. – Nie wiem czym spowodowany jest ten słabszy moment. Robię wszystko, aby wrócić do starej dyspozycji, chociaż szczerze mówiąc nie czuję się gorzej, niż rok temu. Przecież się nie zmieniłem – powiedział nam kilka tygodni temu sam Wilczek.

Polakowi brakuje zaufania trenera Zornigera, który woli stawiać na innych. Szkoda, bo nie tak dawno Wilczek należał do najlepszych snajperów Superligaen przez chwilę walcząc nawet o koronę króla strzelców. – Nie lubię przegrywać, a na razie niestety przegrywam. Nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja – przyznaje 29-latek. Z drugiej strony Wilczek po raz ostatni pokonał bramkarza całkiem niedawno, bo 10 dni temu w meczu z Hobro, a w kolejnym spotkaniu z SönderjyskE rozegrał pełne 90 minut.

Super debiut SuperMario

Nieciekawie wygląda sytuacja Mariusza Stępińskiego. Lider reprezentacji Polski do lat 21, która latem zawiodła na Euro zorganizowanym w naszym kraju, od kilku miesięcy zmaga się z permanentnym kryzysem. Po odsiadce na ławce rezerwowych Nantes „SuperMario” zamienił Kraj Loary na północ Włoch i Weronę. Wciąż jednak nie podbił ani Serie A, ani nawet Chievo. Powołanie zawdzięcza w dużej mierze bramce zdobytej w debiucie z Cagliari. Należy jednak pamiętać, że w tym spotkaniu Polak rozegrał zaledwie sześć minut – łącznie z jednym meczem w Ligue1 w tym sezonie zgromadził ich siedem. O swojej sytuacji Stępiński tak mówił w rozmowie ze Sport.pl: „Powołanie mnie zaskoczyło, bo zagrałem w Serie A dopiero parę minut. Wcześniej przecież nie występowałem regularnie. Nie ma co się oszukiwać, pech Milika jest moim szczęściem, ale szczerze to wolałbym, aby Arek był zdrowy”.

Nie od dziś jednak wiadomo, że w 22-latku spore nadzieje pokłada Nawałka, który nie tak dawno włączył młokosa do kadry reprezentacji na mistrzostwa Europy we Francji. Stępiński to z pewnością melodia przyszłości – od Lewandowskiego i Wilczka młodszy jest o siedem lat, a od Teodorczyka o cztery. Z drugiej strony zaledwie rok wcześniej urodził się... Milik. Niezależnie od tego dla piłkarza Chievo brak Arka to świetna okazja by potrenować z najlepszymi piłkarzami w naszym kraju.

Krzesło poczeka na Arka?

Najbardziej realnym scenariuszem wydaje się więc gra jednym napastnikiem. Takie rozwiązanie Nawałka zastosował po pierwszym zerwaniu więzadła przez Milika w meczu z Danią. Z parą Lewandowski-Zieliński wychodziliśmy na boje z Rumunią w Bukareszcie, Czarnogórą w Podgoricy, Rumunią w Warszawie i Danią w Kopenhadze. Ustawienie z dwoma snajperami selekcjoner zastosował natomiast w pierwszym spotkaniu z Armenią, kiedy duet stworzyli Lewandowski z Teodorczykiem (którego w 85 min. zmienił Wilczek). W ostatnim meczu z Kazachami od pierwszej minuty wyszedł natomiast Milik (podobnie jak w inaugurację eliminacji w Astanie).

Selekcjoner stoi więc przed dylematem. Wszakże punkty zdobyte w Armenii będą bezcenne, bo dadzą nam szansę na awans na mistrzostwa już w czwartek. Na dodatek na wyjeździe będziemy musieli atakować - przez długie fragmenty gry zapewne atakiem pozycyjnym. A w nim z pewnością przydałoby się wesprzeć Lewandowskiego. Z drugiej strony Nawałka musi pamiętać o zwycięstwie w środkowej strefie boiska, która okazała się kluczowa przy porażce z Danią. – Nie zdziwię się, jeśli zagramy sprawdzonym układem z jednym napastnikiem. Z boku do Roberta będzie dołączać Grosicki czy Makuszewski. Analizowałem domowe mecze Ormian i faktycznie w środku pola łatwo zdobywają przewagę. Dlatego tam zapewne zobaczymy trzech Polaków. Być może Nawałka zaskoczy i zamiast Krzyśka Mączyńskiego postawi na Damiana Kądziora – mówi Feddek.

Uraz Milika dał więc selekcjonerowi wiele do myślenia. Oby rozwiązanie było już w jego głowie. I oby w czwartek przyniosło nam upragnione zwycięstwo.

Więcej o:
Copyright © Agora SA