El. MŚ 2018. Największy problem Nawałki, czyli kto na lewej obronie z Armenią i Czarnogórą?

Już 2 października rozpocznie się zgrupowanie reprezentacji Polski przed najważniejszymi spotkaniami w tym roku - z Armenią (5 października) i Czarnogórą (8 października). Podczas bardzo krótkich przygotowań Adam Nawałka będzie musiał zmierzyć się z kilkoma poważnymi problemami. Wydaje się, że największym z nich będzie obsada lewej obrony, gdzie na pewno nie zobaczymy kontuzjowanego Artura Jędrzejczyka.

Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że problemy z lewą stroną defensywy reprezentacji Polski zostały rozwiązane. Adam Nawałka najczęściej wystawiał tam Artura Jędrzejczyka z Legii Warszawa lub Macieja Rybusa z Lokomotiwu Moskwa. Nikt inny poza tą dwójką nie zagrał w pierwszym składzie biało-czerwonych na lewej obronie podczas eliminacji do Mistrzostw Świata w Rosji. Teraz jednak bardzo prawdopodobne jest to, że w meczach z Armenią i Czarnogórą nie zagra żaden ze wspomnianych zawodników. 

Lewa strona kontuzji

Jędrzejczyka na boisku nie zobaczymy na pewno. Obrońca Legii niebawem przejdzie operację kontuzjowanego palca. Doświadczony defensor urazu nabawił się na początku sezonu, w meczu o Superpuchar Polski z Arką Gdynia. Od tamtej pory 29-latek niemal w każdym spotkaniu gra na środkach przeciwbólowych. 

Niezbyt poważna, ale z pewnością uciążliwa kontuzja palca częściowo może być powodem słabej dyspozycji Jędrzejczyka w tym sezonie. Piłkarz Legii do tej pory wystąpił w 17 spotkaniach klubowych, w których zaliczył jedną asystę. W większości z nich spisywał się jednak bardzo słabo, podobnie jak w we wrześniowym spotkaniu z Danią (0-4), gdzie kompletnie nie radził sobie z ruchliwym Andreasem Corneliusem, który często wymieniał się pozycjami z Nicolaiem Jorgensenem.

Słaba gra Jędrzejczyka w Kopenhadze sprawiła, że Adam Nawałka w kolejnym meczu eliminacji, z Kazachstanem w Warszawie, postawił już na Rybusa, który na lewej stronie defensywy w reprezentacji ostatni raz zagrał również przeciwko Kazachom w meczu zremisowanym w Astanie 2-2. Rybus zaprezentował się zdecydowanie lepiej od Jędrzejczyka, ale trzeba oczywiście przyznać, że i klasa rywala nie ta. Mimo wszystko zawodnik Lokomotiwu Moskwa był zdecydowanie bardziej aktywny i poza solidnym wykonywaniem obowiązków defensywnych często podłączał się do ataku.

Rybusa na murawie stadionu w Erywaniu (5 października) i Stadionu Narodowego w Warszawie (8 października) również możemy jednak nie zobaczyć. Lewy obrońca Lokomotiwu Moskwa doznał kontuzji w ostatnim meczu swojego zespołu z Krylią Sowietow. Reprezentant Polski pojawił się na boisku w 56. minucie starcia rozgrywanego w ramach Pucharu Rosji, przy stanie 0-1. Polak wystąpił na nietypowej dla siebie pozycji - prawego skrzydłowego.

Regulaminowy czas gry zakończył się wynikiem 2-2 i potrzebna była dogrywka. I to właśnie w pierwszych 15 dodatkowych minutach Rybus doznał kontuzji, co jednak nie przeszkodziło mu w dograniu meczu do końca.

- Poczułem ukłucie, wiedziałem, że coś jest nie tak. Nie mieliśmy więcej zmian, walczyliśmy o awans, ostatecznie się nie udało, a ja przypłaciłem jeszcze to spotkanie urazem […] Badania wykazały naderwanie mięśnia dwugłowego. Dostałem zastrzyki ze swojej krwi, teraz mam zabiegi, nie trenuję. Musimy poczekać, co dalej. Walczę z czasem. Mam nadzieję, że zdążę na zgrupowanie kadry - mówił ostatnio Rybus w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Czasu Rybus ma bardzo mało, a jego szanse na powrót do pełnej sprawności przed meczami z Armenią i Czarnogórą są nikłe. Pierwsze prognozy mówiły o około dwóch tygodniach przerwy od treningów, co wskazywałoby na to, że 28-latek do gry wróci po meczach reprezentacji Polski w eliminacjach do Mistrzostw Świata w Rosji. 

Ulubieniec trenera czy obrońca, który zatrzymał Milan?

Patrząc na regularność powołań i aktualną hierarchię obrońców w reprezentacji Adama Nawałki wydaje się, że trener biało-czerwonych w najbliższych spotkaniach na lewej stronie defensywy może wystawić Thiago Cionka. Obrońca Palermo należy do ulubieńców selekcjonera, który od początku swojej kadencji powołuje go na zgrupowania.

31-latek urodzony w Kurytybie, pod wodzą Nawałki w kadrze debiutował i rozegrał w niej  jak na razie 13 spotkań. Ostatnie z Danią w Kopenhadze, gdzie zastąpił Łukasza Piszczka, który cierpiał tego dnia na problemy żołądkowe. Wówczas doświadczony piłkarz zaprezentował się bardzo słabo, przez co wróciły dywagacje nad przydatnością Cionka do reprezentacji. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że jest on nominalnym środkowym obrońcą, a na ławce siedział przecież Bartosz Bereszyński, który we Włoszech spisuje się coraz lepiej.

I to właśnie Bereszyński - pomijając wszelkie sympatie i upodobania - wydaje się kandydatem idealnym do zastąpienia Rybusa i Jędrzejczyka. Co prawda były piłkarz Legii zwykle nie występuje na lewej, a na prawej stronie obrony, mimo wszystko można założyć, że i po drugiej stronie boiska by sobie poradził. Szczególnie można tak stwierdzić, kiedy spojrzy się na ostatnie dokonania zawodnika Sampdorii.

Początek sezonu w Genui dla Bereszyńskiego był dość słaby. Pierwszy mecz obejrzał jedynie z ławki rezerwowych. W drugiej kolejce wszedł na 22 minuty w spotkaniu z Fiorentiną, a następnie na 45 minut w starciu 3. kolejki z Torino. 

I właśnie te dwa wejścia z ławki rezerwowych sprawiły, że trener Marco Giampaolo w następnym spotkaniu, z Hellas Werona, dał Polakowi szansę od początku. Szansę, którą Bereszyński wykorzystał znakomicie. 25-latek w bezbramkowo zremisowanym meczu był jednym z najlepszych zawodników na boisku, co poskutkowało umieszczeniem go w jedenastce kolejki ligi włoskiej. 

Po pierwszym, bardzo udanym występie w pierwszym składzie Sampdorii w tym sezonie, Bereszyński wyszedł na boisko od pierwszej minuty prestiżowego starcia z Milanem. Reprezentant Polski, podobnie jak cała jego drużyna, zaprezentował się fantastycznie, dzięki czemu genueński zespół pokonał naszpikowany gwiazdami skład gości 2-0. 

Biorąc więc pod uwagę urazy, te poważniejsze i mniej poważne, dyspozycję w klubie i reprezentacji i względy czysto sportowe, naturalnym wyborem na lewą obronę w najbliższych meczach z Armenią i Czarnogórą wydaje się właśnie Bartosz Bereszyński. Do dyspozycji trenera pozostaje również Tomasz Kędziora z Dynama Kijów, ale niemal pewne jest to, że na swoją szansę w drużynie narodowej były piłkarz Lecha Poznań będzie musiał jeszcze poczekać. 

Mecz wyjazdowy z Armenią zostanie rozegrany w czwartek 5 października o godzinie 18.00 czasu polskiego, natomiast domowe spotkanie z Czarnogórą odbędzie się trzy dni później, w niedzielę 8 października o 18.00.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.