Sztuczność obecnego rankingu polega na tym, że bilansowi największych reprezentacji na świecie znacząco szkodzi rozgrywanie sparingów. Nie ich wygrywanie, lecz samo rozgrywanie. Bo za zwycięstwo w meczu towarzyskim FIFA przyznaje tylko 40 proc. punktów, które przyznałaby za zwycięstwo z tym samym przeciwnikiem w meczu o stawkę.
A ponieważ w klasyfikacji liczy się średnia punktów na spotkanie, a nie suma wszystkich zgromadzonych punktów, to tracą wszyscy, którzy często umawiają się na sparingi. A najczęściej umawiają się ci najwięksi.
Francja, Hiszpania, Włochy, Anglia. Te reprezentacje w tej chwili sklasyfikowane w rankingu kilka miejsc za Polską, ale nie dlatego, że są słabsze - o czym wiedzą wszyscy, nawet Zbigniew Boniek, który obecny model tworzenia rankingu określa jako "dziwny" - tylko dlatego, że w ciągu roku często organizują mecze między sobą.
I choć na tych meczach zarabiają pieniądze (pełne stadiony, reklamy), to tracą rankingowe punkty. I na tym właśnie korzystają takie reprezentacje jak Polska czy Szwajcaria, które w ciągu roku towarzyskich spotkań mają znacznie mniej.
Ale już tak łatwo nie będzie, bo FIFA planuje zmienić zasady tworzenia rankingu. - Bierzemy pod uwagę wszystkie głosy, które podważają jego wiarygodność. I na pewno się tym zajmiemy. Ale dopiero po losowaniu grup mundialu - mówi rzecznik federacji.
Losowanie grup 1 grudnia w Moskwie.
***
To już pewne: Polska spadnie w rankingu FIFA. Ale i tak mogło być gorzej >>