Mateusz Borek dla Sport.pl: Nie jesteśmy piątą drużyną świata. Ale dziś wygrajmy walką i zaangażowaniem

Na środku obrony mógłby zagrać Marcin Kamiński, na lewej stronie - Maciej Rybus. Warto też postawić na napastników - duet Lewandowski-Milik umie współpracować - mówi Sport.pl przed meczem z Kazachstanem komentator Polsatu Sport Mateusz Borek.

Sebastian Staszewski: Przegrany 0:4 mecz z Danią był najgorszym spotkaniem rozegranym przez reprezentację Polski za kadencji Adama Nawałki?

Mateusz Borek: Pamiętam kilka kiepskich gier, szczególnie te z pierwszego okresu pracy Nawałki – ze Słowacją czy Irlandią. Wtedy trener prowadził selekcję negatywną i eliminował słabe ogniwa. Natomiast od startu eliminacji mistrzostw Europy to był chyba faktycznie mecz wpisujący się w definicję „najgorszego”. Świadczy o tym zresztą fakt, że w ostatnim piętnastoleciu to porażka stojąca tuż obok 0:6 z Hiszpanią, 1:5 z Danią i 0:4 z Portugalią na mistrzostwach świata w Korei i Japonii. Z drugiej strony mówiłem kilkukrotnie, że będzie to najtrudniejsze spotkanie tej kampanii. Bo z Danią zawsze gra nam się trudno; bo w Warszawie Dania zbudowała się mentalnie; bo Dania przy dobrym rozpoznaniu rywala i u siebie jest niezwykle groźna.

Szkoda, że sprawdziło się to boleśniej, niż mogliśmy się spodziewać.

Nawet kiedy przegrywaliśmy 0:3 wierzyłem, że Polska pokaże to, co Dania zrobiła w Warszawie. Były jakieś sytuacje, ale żadna z nich nie dawała nam realnych szans na gola. Polska była apatyczna. Potwierdziło się to, że nie jesteśmy piątą drużyną świata. I, że od Danii nie dzieli nas przepaść. Robert Lewandowski wiedział, co mówi.

Można określić przyczyny porażki i słabej gry, skoro dobrze nie funkcjonowała właściwie żadna formacja?

Duńczycy rozegrali świetny mecz pod względem taktycznym. Wykorzystali nasze niedostatki w grze defensywnej plus całkowicie zablokowali nasz atak. Okazało się, że mamy problemy z zespołami zdyscyplinowanymi taktycznie. Przegraliśmy walkę o środek pola, nasze skrzydła – Kamil Grosicki i Kuba Błaszczykowski – nie były wsparciem dla Lewandowskiego. Walkę w powietrzu przegrywał Artur Jędrzejczyk. Kamil Glik popełnił głupi błąd. W ogóle stoperzy często oddawali piłkę Łukaszowi Fabiańskiemu, który posyłał ją do przodu. Ale tam Robert bez powodzenia walczył z Simonem Kjærem i Williamem Kvistem. Trudno mieć do niego pretensje, bo stał przed zadaniem niewykonalnym.

Kto zawiódł najbardziej?

Jedynymi, którzy czasem wygrywali walkę z Duńczykami, byli: Robert i Łukasz Piszczek. On niestety musiał opuścić boisko. Nawiasem mówiąc zdziwiło mnie, że zastąpił go Thiago Cionek, środkowy obrońca, a nie Bartosz Bereszyński czy Tomek Kędziora. Na prawą stronę mógł iść Jędrzejczyk, którego zmieniłby na lewej flance Maciej Rybus. Jeśli chodzi o resztę, to trio Pazdan-Jędrzejczyk-Mączyński przełożyło formę z ligi na reprezentację. Piotrowi Zielińskiemu gra za napastnikiem nie pasuje i było to widać, bo był bezproduktywny. Błąd popełnił nawet stabilny zawsze Fabiański, jedyny polski bramkarz, który gra regularnie od pięciu lat. Czy to były optymalne wybory Nawałki? Nie ma sensu o tym dyskutować, bo treningi kadry od dawna są zamknięte.

Ciężko było zasnąć po tym meczu?

Zaraz po wyjściu ze stadionu poczułem się jak w serialu „Wikingowie”. Nie brakowało alkoholu, różnych dziwnych zachowań. Kibice oszaleli. Z Tomkiem Hajtą nie złapaliśmy taksówki, więc do hotelu musieliśmy jechać rowerową rykszą za 500 koron [ok. 300 zł – aut.]. Później kolacja i do łóżek. Nie był to więc zbyt przyjemny wieczór.

Przed nami spotkanie z Kazachstanem. Po meczu z Duńczykami Nawałka powinien dokonać zmian czy zespołowi, który przegrał w Kopenhadze, należy się szansa na rehabilitację?

Żadnego zawodnika, który słabo zagrał w Danii, nie można skreślić. Bo ci chłopcy przez wiele miesięcy dawali tej kadrze wiele. Ale warto postawić na piłkarzy, którzy umieją rozgrywać piłkę, bo większość meczu z Kazachami spędzimy na ich połowie.

Mówi pan o rozgrywaniu w obronie?

Tak. Na środku mógłby zagrać Marcin Kamiński, na lewej – Rybus. Na prawą stronę wróci Piszczek. Warto też postawić na dwóch napastników – duet Lewandowski-Milik umie współpracować. Szansę dostanie pewnie Grosicki, bo jego turbo na PGE Narodowym ma dodatkową moc. Nie głupie byłoby postawienie na Macieja Makuszewskiego, który z Danią pokazał, że nie ma żadnych kompleksów.

Mamy podstawy, by obawiać się Kazachów? W Astanie zremisowaliśmy z nimi 2:2, a nie tak dawno FK Astana, której kilku piłkarzy gra w reprezentacji, wyrzuciła Legię Warszawa z eliminacji Ligi Mistrzów.

Na pewno będą mieli dwie, trzy sytuacje, ale to raczej wszystko.

Kim mogą nas postraszyć?

Na pewno groźny jest Sierikżan Mużykow. Natomiast cieszy mnie brak wykluczonego za czerwoną kartkę Bauyrżana Isłamchana. W Astanie robił z nami, co chciał. Bawił się. Ulżyło mi, kiedy zobaczyłem, że z Polską nie zagra.

Robert Lewandowski mówił w rozmowie z kanałem „Łączy nas piłka”: „Musimy pokazać im, że nic na Narodowym nie zdziałają”.

Powinniśmy wejść w ten mecz walką, zaangażowaniem, pressingiem. Wierzę, że drużyna zareaguje dobrze, a trener będzie miał odwagę. Poza tym nacje takie, jak Azerbejdżan czy Kazachstan, mają to do siebie, że w obronie grają niefrasobliwie, robią tam radosną twórczość, popełniają błędy. My dziś mamy obowiązek to wykorzystać.

Poniedziałkowa noc z Warszawie będzie spokojniejsza, niż piątkowa w Kopenhadze?

Mam nadzieję, że nie. Że będziemy mieli powód do świętowania. Niech reprezentanci zrobią dla nas z poniedziałku imprezową sobotę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.