Eliminacje MŚ 2018. Polska - Kazachstan. Skład bez rewolucji, ale i bez wielkiego wyboru. Jeden refren: gdyby był Krychowiak w formie.

Drużyna zmienia nastawienie i ustawienie. Arkadiusz Milik wchodzi za Karola Linetty'ego a Maciej Rybus za Artura Jędrzejczyka. Taki będzie najprawdopodobniej polski plan na mecz z Kazachstanem. Początek o 20.45

Fabiański – Piszczek, Pazdan, Glik, Rybus – Błaszczykowski, Mączyński, Zieliński, Grosicki – Milik, Lewandowski.

Taki skład na Kazachstan wydaje się najlogiczniejszy, jeśli się wsłuchać w sygnały z kadry. Inna sprawa, że tych sygnałów było tym razem wyjątkowo mało, a drużyna po klęsce w Danii tylko raz ćwiczyła razem na boisku.

4-5-1 już zbyt czytelne dla rywali

Polska – Kazachstan to ma być przede wszystkim powrót Arkadiusza Milika i ustawienia 4-4-2. Mecz Polska-Dania 2016 był ostatnim meczem z Milikiem w podstawowym składzie. Dania-Polska 2017 – ostatnim meczem bez Milika w jedenastce. Napastnik Napoli w spotkaniu sprzed roku z Duńczykami doznał kontuzji i bez niego Polska jeszcze tylko raz zagrała o punkty w wyjściowym ustawieniu 4-4-2: w spotkaniu z Armenią, z Łukaszem Teodorczykiem w miejsce Milika. Umęczyła się tak, że 4-4-2 poszło w odstawkę. Po zwycięstwa z Rumunią i Czarnogórą Polska wychodziła z jednym napastnikiem, ale z takimi zadaniami piłkarzy, że to 4-5-1 wcale nie było defensywne.  Aż do przegranej z Danią, która pokazała, że rywale już wszystko o tak ustawionej reprezentacji wiedzą.

Mączyński trudny do zastąpienia

Powrót 4-4-2 oznacza odchudzenie pomocy i wszystko wskazuje na to, że miejsce w składzie straci Karol Linetty. Gdyby miał decydować głos ludu, wypadłoby na Krzysztofa Mączyńskiego, któremu mecz w Danii nie wyszedł jeszcze bardziej niż Linetty’emu. Ale to z kolei byłoby wbrew dotychczasowej logice wyborów Adama Nawałki. Wszystko rozbija się o brak Grzegorza Krychowiaka. W ustawieniu 4-4-2 to był do tej pory piłkarz niezastąpiony, bez niego może się w środku pomocy zrobić dziura trudna do załatania. I póki Krychowiak się nie odbuduje w West Bromwich Albion, każdy wybór selekcjonera w tym miejscu boiska będzie mniejszym złem. Mączyński dobrze zastępował Krychowiaka z Czarnogórą i Rumunią. W Danii miał koszmarny wieczór, ale też tam zepsuł się cały mechanizm drużyny. A Mączyński to nie jest piłkarz, który sobie podniesie ocenę rajdem w ofensywie albo zamęczy pilnowanego rywala jak np. Jacek Góralski. Mączyński ma być bezpiecznym przystankiem dla piłki. A jednak założenie jest takie, że w meczu z Kazachstanem Polska będzie bardziej potrzebowała piłki, niż ofiarnych wślizgów. Mączyński jest dziś może dla kibiców trudny do zniesienia, ale dla sztabu nadal trudny do zastąpienia. Oczywiście, że po oddaniu środka pomocy bez walki w meczu z Danią były w kadrze dyskusje, czy nie lepszy byłby w tym miejscu piłkarz, który nie przebiera w środkach. Ale Mączyński wydaje się jednak bliższy podstawowej jedenastki.

Środek obrony: raczej z Michałem Pazdanem

W obronie też nie ma dziś cudownych recept i wyborów które uciszą dyskusje. Artur Jędrzejczyk zagrał w Danii bardzo słabo, odstawał od drużyny, przegrywał pojedynki, nie dał nic w ofensywie (polscy boczni obrońcy bez dośrodkowania – jak miało być dobrze w Kopenhadze?) i  za niego szykowany jest Maciej Rybus. Piłkarz który więcej da w ofensywie, umie dośrodkować piłkę ze stałego fragmentu gry, ale to jak będzie bronił bardzo zależy od pracy jaką w obronie wykona Kamil Grosicki. Wyleczył się Łukasz Piszczek, który mecz z Danią przerwał z powodu zatrucia i w tym nadzieja na mocniejszą prawą stronę boiska. Trudno się natomiast spodziewać zmian w środku boiska. Zanosi się na to, że Nawałka zdecyduje się na podstawową parę Kamil Glik – Michał Pazdan, licząc na to, że tym razem cała linia obrony będzie lepiej współpracować niż w Danii. Tam się rozpadła i każdy z obrońców wystawiał się na strzał. To jest tak naprawdę ważniejsze niż same decyzje personalne: przywrócenie polskiej drużynie organizacji i właściwego nastawienia. W tych eliminacjach syreny alarmowe włączały się przed Kopenhagą już dwa razy: po remisie w Kazachstanie i po męczarniach z Armenią. W obu przypadkach obyło się bez rewolucji z składzie, a kadra wracała silniejsza.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.