Kadrowicze po przegranej z Danią na stadionie w Kopenhadze w szatni siedzieli długo. Nie tylko z powodu nastrojów i zaskakującego wymiaru porażki. Wprost z Kopenhagi czarterem wracali do Warszawy, na lot trzeba było chwilę poczekać. Czasu na przemyślenia, po 0:4 było sporo. Do hotelu w stolicy dotarli o 4:00 nad ranem. O wyspaniu się raczej mówić trudno. Adam Nawałka w samo południe zaplanował analizę spotkania z Danią.
- Jak zwykle po meczu go omówiliśmy i tyle. To co sobie powiedzieliśmy i jakie uwagi miał trener niech zostanie między nami – uciął krótko pytany o odprawę Kamil Glik.
- Porozmawiali ze sobą, ale bardzo merytorycznie. Jak mogli zachować się w konkretnych sytuacjach. Oczywiście byli porażką dotknięci, ale sportowcy na tym poziomie nie mogą przegraną martwić się dłużej niż chwilę. Po meczu jest zawsze przed meczem - wyjaśniła jedna z osób z kręgów kadry.
Nie trudno się domyślić, ze nastroje na zgrupowaniu reprezentacji, w sobotę były jak pogoda w Warszawie, chłodna i deszczowa. Dzień w całości poświęcony był na regenerację i odpoczynek. Piłkarze przeważnie spędzili go w swoich pokojach, przeważnie dosypiali, ewentualnie spotkali się z najbliższymi lub znajomymi.
Szpilka i Grosik
Kamil Grosicki miał natomiast okazję do porozmawiania z Arturem Szpilką. Były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej na godzinę pojawił się w hotelowym lobby. Jak wyjaśniał z pomocnikiem Hull City wciąż ma dobry kontakt. Co prawda sobotniego meczu w całości nie mógł obejrzeć, ale wynikiem był zdziwiony. Myślał, że to Polska po pierwszej połowie wygrywa 2:0. Szpilka niedawno też niespodziewanie przegrał na ringu. Przez techniczny nokaut już w 4. rundzie musiał uznać wyższość Adama Kownackiego. Przyznał, że rywal go zaskoczył. Scenariusz podobny do kopenhaskiego.
- Czasem dobrze jest przegrać. Na wszystko wtedy można spojrzeć inaczej – stwierdził krótko bokser, który od mediów chce się teraz odciąć. Słowa te idealnie pasują nie tylko do jego sytuacji. Szpilka w poniedziałek będzie na Stadionie Narodowym osobiście trzymał kciuka za kadrę. Jednego, tego u prawej ręki. Lewa po niedawnej operacji jest jeszcze lekko unieruchomiona.
Piszczek wydobrzał
Dobre informacje płyną za to od lekarza kadry Jacka Jaroszewskiego. Szczególnie jeśli chodzi o naszego prawego obrońcę.
- Z Łukaszem Piszczkiem już wszytko dobrze, miał problemy żołądkowe, ale teraz czuje się normalnie – wyjaśnił nam lekarz. Nikt z piłkarzy nie narzeka też specjalnie na stłuczenia, nawet najczęściej faulowany w meczu z Danią Robert Lewandowski.
W niedzielę naszych czekają jeszcze zabiegi fizjoterapeutów, odprawa przed Kazachstanem, spotkania z trenerem, oficjalny trening i konferencja na stadionie. Dach Narodowego jest od kilku dni zamknięty. Do środy ma w Warszawie padać deszcz, więc w tej kwestii niewiele powinno się zmienić. Na oficjalna decyzję trzeba poczekać jednak do poniedziałkowego poranka. Mecz rozpocznie się o 20:45.