Piotr Zieliński ma za sobą bardzo dobry start sezonu w Napoli i wszyscy liczyli, że pomocnik będzie prawdziwym mózgiem reprezentacji Polski. Niestety, mecz z Danią pokazał, że Zieliński nie jest jeszcze piłkarzem, który potrafi wziąć na siebie ciężar gry reprezentacji Polski.
Ważną kwestią jest również to, że mecz z Danią był pierwszym poważnym testem dla reprezentacji bez Krychowiaka. O ile w meczu z apatyczną Czarnogórą, czy cofniętą Rumunią wszystko wyglądało przyzwoicie, to środek Mączyński/Linetty/Zieliński miał na swojej drodze pierwszą poważną przeszkodę i zaliczył sporą kraksę.
Fatalny początek
Już pierwsza bramka dla Danii obciąża konto młodego pomocnika. Oczywiście można zauważyć, że Zielińskiemu odrobinę przeszkodził Piszczek, który wybił go z rytmu, ale gdyby nie to, to piłkarz i tak byłby spóźniony do Thomasa Delaneya, który strzelił pierwszego gola.
Pomocnik próbował kierować poczynaniami ofensywnymi kadry Nawałki, ale niewiele mu wychodziło. Zieliński starał się brać ciężar gry na siebie, o czym świadczy próba aż pięciu dryblingów w pierwszej części spotkania, z których cztery były udane.
Zieliński zaliczył także bardzo nieodpowiedzialne podanie wszerz boiska, a Dania była bliska strzelenia drugiego gola. Gry Zielińskiego nie sposób jednak analizować bez zerknięcia na grę całego środka pomocy, który w meczu z Danią praktycznie nie istniał.
Tutaj kolejny raz potwierdza się, że Zieliński świetnie wygląda, gdy ma obok siebie dwóch dobrze grających środkowych pomocników. W meczu z Danią tego nie było, bo zarówno Mączyński, jak i Linetty byli totalnie zagubieni, a Dania robiła, co chciała przed polskim polem karnym.
Nawałka niezadowolony z pomocy
Drugą połowę Zieliński zaczął bardzo dobrze, bo w trzy minuty zaliczył 6 podań, z czego pięć do przodu. Pomocnik był również dwa razy faulowany, a raz dopuścił się przewinienia. Niestety, to było wszystko na co było stać zawodnika Napoli. Zieliński gasł wraz z kolejnymi minutami na boisku, a piłka tylko latała nad głowami naszych pomocników.
W ostatnich 30 minutach Zieliński pokazał się właściwie dwa razy. Raz bardzo dobrze, gdy wyłuskał piłkę i podał na prawo do Grosickiego, a Polska zaliczyła pierwszą składną akcje w tym meczu. Na zegarach była wówczas 64 minuta.
Z negatywnej strony pokazał się za to w sytuacji, gdy nie był atakowany i posłał mocne crossowe podanie do Grosickiego. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że zrobił to na wysokości czoła polskiego skrzydłowego.
Złe recenzje zawodnikom środka pola wystawił także Adam Nawałka w pomeczowej wypowiedzi dla Polsatu. - Za wolno przesuwaliśmy w defensywie, były za duże odległości między obrońcami. Centralna formacja nie funkcjonowała zarówno w defensywie, jak i ofensywie, ale ci zawodnicy nie są winni porażki, bo przegrywamy i wygrywamy wszyscy - zakończył Nawałka.
Piotr Zieliński pokazał, że nie jest jeszcze gotowy do roli lidera reprezentacji Polski i w każdym ważnym meczu zawodzi. Z drugiej strony nie można skreślać tego piłkarza, bo każdy ma świadomość, że w przyszłości może być znakomitym pomocnikiem europejskiego formatu.