Wojciech Szczęsny: Nie mam wątpliwości, że Juventus jest bardziej ceniony od Arsenalu

- Jestem w takim miejscu kariery, że czuję się gotowy grać na wysokim poziomie. W Arsenalu nie byłem - nie miałem odpowiednich umiejętności bramkarskich. Tylko mi się wydawało, że jestem w stanie reprezentować klub na takim poziomie - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" bramkarz reprezentacji Polski i Juventusu Turyn, Wojciech Szczęsny.

27-letni zawodnik, w trwającym jeszcze okienku transferowym, zmienił klub. Szczęsny, który od 2006 roku był bramkarzem londyńskiego Arsenalu, przeniósł się do mistrza Włoch - Juventusu Turyn. Na rok przed mistrzostwami świata Polak zdecydował się przejść do klubu, gdzie niepodważalną pozycję w bramce ma Gianluigi Buffon.

- Turniej w Rosji nie był moim priorytetem przy wyborze klubu. Działałem świadomie. Musiałem podjąć decyzję, która będzie najlepsza dla rozwoju mojej kariery, a nie tylko zwiększy szanse grania w Rosji. Uzależnianie decyzji o karierze od jednego turnieju mogłoby być zgubne. Już raz zmieniłem klub, dwa lata temu odszedłem na wypożyczenie z Arsenalu do Romy, żeby pojechać i zagrać na EURO 2016. Skończyło się na kontuzji w pierwszym meczu. Wierzę, że za rok będę na tyle dobrze przygotowany, by zagrać w MŚ, niezależnie od liczby występów w Juve. Jeśli selekcjoner uzna inaczej, będę zmotywowany, by zapewnić drużynie wyjazd na kolejne EURO i mundial - powiedział Szczęsny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Jak Polak trafił do włoskiego giganta? - Szczerze mówiąc, to... pierwszy raz propozycja padła ode mnie, a nie od menedżera. Znałem swoją siłę w Serie A. Pierwszy sezon był niezły, drugi bardzo dobry i do tego wiedziałem, że nie nie opcji, bym został w Romie. Skoro odpadał również Arsenal, to zacząłem myśleć, co mogłoby być dla mnie krokiem do przodu, kopniakiem dającym następną motywację oraz nagrodą za pracę, którą wykonałem. I w taki sposób wymyśliłem Juventus. Rozumiałem, jaka jest tam sytuacja z bramkarzami, wiedziałem, ile jeszcze sezonów będzie bronił Gianluigi Buffon. I dlatego pomyślałem: „Juve byłoby superowskie”. Rzuciłem pomysł menedżerowi, który niedługo później powiedział, że w Turynie mieli podobny pomysł – tzn. że są mną zainteresowani. Latem transfer doszedł do skutku.

- Nie chcę powiedzieć, że wybrałem Juventus, bo gwarantuje tytuły. To byłoby nierozsądne, bo to ja mam być jednym z tych, który zapewnią bianco-nerim trofea. Przecież nie będzie tak, że stanę między słupkami, podłubię palcem w nosie, a koledzy nastrzelają goli. Przychodzę z zupełnie innym nastawieniem. Chcę jak najwięcej pomóc zespołowi. Nie mam wątpliwości, że w tym momencie w Europie Juventus jest bardziej ceniony od Arsenalu. Jestem w takim miejscu kariery, że czuję się gotowy grać na wysokim poziomie. W Arsenalu nie byłem – nie miałem odpowiednich umiejętności bramkarskich. Tylko mi się wydawało, że jestem w stanie reprezentować klub na takim poziomie. Teraz przeżywam zupełnie inny moment kariery, ale trudno mi ocenić, ile zyskałem sportowo. Po prostu teraz jestem lepszym bramkarzem niż dwa lata temu, kiedy odchodziłem z Arsenalu. Zrobiłem spory krok do przodu - zakończył.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.