Klubowe Mistrzostwa Świata 2019 wygrane przez Liverpool były dla Katarczyków ważnym testem. Nie chodziło tylko o logistykę, sprawdzenie dwóch sportowych obiektów w Dausze i możliwość popularyzacji futbolu w kraju szejków. Podczas trwającego 10 dni turnieju można było w praktyce sprawdzić jak palący jest problem, który nawet przy pomocy pieniędzy trudno do końca rozwiązać. Chodziło o to, jak podjąć nastawionych na spożywanie trunków kibiców, w kraju który alkoholu zabrania, a większość jego mieszkańców stanowią muzułmanie? FIFA ze swoimi alkoholowymi sponsorami gwarantowała dotąd dostęp do piwa nawet podczas meczów, ale z Katarczykami tak łatwo jak z Brazylijczykami i Rosjanami piłkarskim władzom może nie pójść.
Piwo przed meczem w pubie. Piwo podczas meczu na stadionie, a potem jeszcze kilka kolejek na mieście, w ramach świętowania zwycięstwa lub uśmierzania smutku po porażce. Tak często od strony kibiców wyglądają mecze MŚ lub Euro. Do tego śpiewy, rywalizacja z fanami przeciwnika i dużo hałasu na rynkach i w centrach miast organizatorów imprezy, często z puszkami w dłoni. Tyle, że dla mieszkańców Kataru takie sceny to inny świat. Dla nich alkohol jest jak nałogowy hazard, to coś demoralizującego. W ich państwie nie dość, że nie można pić alkoholu w miejscach publicznych, to w ogóle trudno go kupić. Napojów procentowych nie ma nawet w strefie bezcłowej na lotnisku. Dostępne są przede wszystkim w hotelach i tylko dla turystów oraz w nielicznych wybranych sklepach.
Zresztą władze kraju robią co mogą, by przyjezdni nie sięgali po trunki za często. W 2019 roku podatek na alkohole podskoczył o 100 procent, więc alkohol podrożał. Podwyżki odczuły głównie osoby z zagranicy, które pracują w Katarze i mają pozwolenia na zakup trunków. Obecnie sześciopak piwa kosztuje ponad 100 złotych. Litrowa butelka ginu to wydatek ponad 300 złotych. Turyści nabywający alkohol w hotelowych barach mają jeszcze gorzej. Kufel piwa wart jest tam 50 złotych.
To, że w 2022 mistrzostwa świata będą przebiegać pod znakiem mniejszego spożycia alkoholu, wydaje się pewne. Tyle że Katar nie może wyeliminować go zupełnie. Władze kraju chcą, by kibice raczyli się trunkami tylko w określonych strefach i wyznaczonych miejscach. Chcą też mieć nad spożywającymi kontrolę, by pijani kibice nie chodzili po mieście.
Zbicie kulturowe kibiców choćby z zachodniej Europy i mieszkańców Kataru można było śledzić podczas niedawnych klubowych mistrzostw świata. Opisywali je m.in. dziennikarze "The New York Timesa".
- To może być dla nas trudne, bo jestem muzułmaninem - kręcił głową idący na mecz z czwórką dzieci i żoną Walid Shafiey. Strefy, gdzie gromadzili się fani, omijał szerszym łukiem.
- Jeśli na ulicach są pijani ludzie, to jest to niebezpieczne dla nas i dla naszych dzieci. Mamy tu pewne tradycje i nasze zwyczaje. Dlaczego podczas mistrzostw mamy z nich rezygnować? - pytał dziennikarzy inny muzułmanin, 29-letni Abdul Rehman.
Ze strefy kibica wychodził natomiast kibic Liverpoolu przybyły do Kataru z Anglii. - Dla mnie trochę tu za cicho - odpowiedział pytany przez dziennikarza o wrażenia i swoje emocje. W strefie było nieco ponad tysiąc osób, trwał występ angielskiego piosenkarza.
Strefa kibica podczas tegorocznych Klubowych Mistrzostw Świata usytuowana była nieco na uboczu, w Doha Sports Park. To niemal 20 km od centrum, czyli starego miasta. Zwykle podczas tego typu imprez na przestrzeń dla kibiców wydzielane są centralne miejskie place. W Katarze wyglądało na to, że organizatorzy zawodów szczególnie zadbali, by hałas czy widok pijących alkohol kibiców nie przeszkadzał mieszkańcom miasta. W dodatku sprzedawane w Fan Zonie piwo było jak na katarskie warunki w atrakcyjnej cenie. Pół litra z beczki kosztowało 25 riali, czyli 25 złotych. Puszkę można było nabyć za 20 złotych. Chcecie pić? To najlepiej tu - wydawali się wysyłać informację gospodarze. Zresztą do stref kibica po trunki przybyli nie tylko fani piłki, ale też obcokrajowcy mieszkający w Katarze, którzy chwalili się, że wreszcie można taniej i łatwiej uzupełnić alkoholowe zapasy.
Klubowe mistrzostwa, w których brało udział 7 klubów były spokojne, ale do Dauhy zjechało niewielu kibiców, może kilkadziesiąt tysięcy. W Fan Zonie przed meczami zwykle było ich około tysiąca, lub więcej gdy grało Flamengo i Liverpool. Podczas Mistrzostw Świata 2022 organizatorzy spodziewają się przyjazdu 1,5 miliona fanów, więc i strefy kibica będą odwiedzane chętniej. Tak łatwej kontroli nad kibicami już nie będzie.
Podczas grudniowej imprezy między strefą kibica a stadionem Chalifa, na którym rozgrywane były ważniejsze klubowe spotkania, podstawiano autobusy. Kibice, którzy najpierw przyszli posiedzieć lub napić się Fan Zonie mogli potem za darmo dostać się pod sam piłkarski obiekt. Fanów jednej drużyny umieszczano w jednych autobusach, kibiców rywali w innych, były też autobusy dla bardziej neutralnych gości. Potem sznur aut w eskorcie policji jechał gdzieś na pustynię. W ten sposób gospodarze minimalizowali możliwość pałętania się po mieście przybyłych na mecze gości i zyskiwali względny spokój, a nawet pewną nad nimi kontrolę.
Na samych stadionach podczas katarskich KMŚ piwa nie sprzedawano. Kibice przez kilka godzin od alkoholu zatem przymusowo odpoczywali, bo w sklepiku przy stadionie też go przecież nie kupili. Media nie donosiły o łamaniu porządku po meczach i incydentach na mieście. Zatem test przed MŚ w 2022 wypadł dla chcących spokoju Katarczyków nieźle.
Nie wiadomo jeszcze, czy podczas samych MŚ, FIFA wymusi na państwowych władzach dopuszczenie sprzedaży niskoprocentowych trunków na sportowych obiektach. Piłkarska federacja dopinała swego podczas poprzednich mundiali, choćby w 2014 w Brazylii i 2018 w Rosji. Jednym ze sponsorów FIFA jest przecież międzynarodowa kompania piwna. Trudno, żeby teraz FIFA chciała tę sprawę odpuścić i zadowolić się dystrybucją procentowych napojów tylko w Fan Zonach. Czy przez dwa lata znajdzie z Katarem jakiś kompromis?
- Alkohol nie jest częścią naszej kultury - oznajmił w wywiadzie jeden z członków katarskiego komitetu organizacyjnego MŚ. - Ale gościnność już tak - dodał.