Piłkarz prosił sędziego o przerwanie meczu el. Euro 2020. UEFA: To nie był rasizm

Alexander Isak musiał prosić arbitra meczu Szwecja - Rumunia, by przerwał spotkanie ze względu na rasistowskie okrzyki kibiców. Rumuńska federacja nie zostanie jednak ukarana. Jak informuje dziennikarz Emanuel Rosu, UEFA nie dopatrzyła się żadnych rasistowskich i ksenofobicznych zachowań.

Przypomnijmy: w listopadowym starciu Szwecji z Rumunią doszło do skandalicznego incydentu. Alexander Isak, reprezentant Szwecji, wszedł na murawę w 78. minucie i od początku musiał mierzyć się z rasistowskimi zachowaniami rumuńskich fanów. Przeraźliwe gwizdy, wyzwiska i odgłosy naśladujące małpę. W pewnym momencie 20-latek był już tak sfrustrowany, że podbiegł do sędziego i poprosił o przerwanie spotkania. Gra po chwili została wznowiona.

- To niesamowicie smutne. Byliśmy przygotowani na takie rzeczy, ale to nie pomogło. Myślę, że sobie z tym poradzę. Wsparcie zespołu było niesamowite. To bardzo smutne, że takie rzeczy się zdarzają - przyznał po meczu Isak.

Mecz zakończył się zwycięstwem Szwedów 2:0. Jak informuje rumuński dziennikarz Emanuel Rosu, UEFA nie dopatrzyła się jednak żadnych rasistowskich i ksenofobicznych zachowań, więc żadna z federacji nie zostanie ukarana.

Szwedzi zmierzą się z Polakami i Hiszpanami podczas Euro 2020.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.