Niespotykana sytuacja w plebiscycie Złotej Piłki. Pierwszy taki przypadek w historii

W pomundialowym zjeździe ściga się kilku znakomitych zawodników. Ale najszybciej zjeżdża Luka Modrić, który rok temu zdobył Złotą Piłkę, a w tym nie znalazł się nawet w grupie nominowanych do tej nagrody. To ciekawy przypadek, bo wymyka się statystykom. Co się dzieje z najlepszym piłkarzem świata?

Zmian na liście nominowanych do Złotej Piłki jest sporo - po roku powtarza się tylko trzynaście nazwisk. Wpływ miał na to zeszłoroczny mundial. Wykreował bohaterów, o których zapomniano rok później: z listy zniknęli półfinaliści, m.in. Varane, Pogba, Mandżukić, Kante, Kane czy Courtois. Kolejna wyraźna zmiana: za zawodników Realu Madryt pojawili się (byli i obecni) piłkarze Ajaksu Amsterdam w uznaniu ich występów w ostatnim sezonie Ligi Mistrzów. Nie ma więc Bale’a, Marcelo i Ramosa, a są De Jong, De Ligt i van de Beek. 

Przypadek Modricia wymyka się statystykom

„Sukces nie polega na tym, aby nigdy nie upaść, ale by wstać za każdym razem, gdy upadniesz” – taką myślą podzielił się Luka Modrić na Twitterze 7 marca. Pisał, że to najgorszy tydzień w jego karierze: Real dwukrotnie przegrał wtedy z Barceloną odpadając z Pucharu Króla i ligowego wyścigu. Na dobitkę został wyeliminowany przez Ajax z Ligi Mistrzów.

Chorwat już naprawdę wiele razy upadał i się podnosił: po pierwszym sezonie w Madrycie ogłoszono go najgorszym letnim transferem, a on rok później dośrodkowywał na głowę Sergio Ramosa w 92 minucie 47 sekundzie pamiętnego finału Ligi Mistrzów. W kolejnych latach wygrał ją jeszcze trzy razy. W 2018 roku nie dość, że triumfował z Realem, to jeszcze z Chorwacją na mundialu zdobył nieprawdopodobne drugie miejsce, a sam został wybrany najlepszym piłkarzem turnieju. W konsekwencji tego, w grudniu przerwał trwający dziesięć lat duopol Messiego i Ronaldo w plebiscycie France Football. Dostał Złotą Piłkę. – Myślę, że ta nagroda była docenieniem całej mojej kariery, ale szczególnie świetnego poprzedniego roku – stwierdził kilkanaście dni temu w rozmowie z francuskim magazynem. Na koniec poproszono go o wskazanie faworytów. Wymienił van Dijka, Messiego, Ronaldo i Salaha. Na tym jego rola w tegorocznym plebiscycie się skończyła. Nie znalazł się bowiem nawet w grupie trzydziestu nominowanych. Dodajmy - to pierwszy taki przypadek w historii, że zdobywca Złotej Piłki rok później zostaje całkowicie pominięty. 

Ale nie mogło być inaczej. Po mundialu Modrić nie wrócił już na ten poziom. Początkowo łatwo było to wytłumaczyć zmęczeniem po bardzo wymagającym turnieju, w którym Chorwaci przedzierali się przez kolejne fazy, grając dogrywki. Jeśliby je zsumować, wyszedłby jeden mecz gratis. Ale mijały tygodnie, Real wciąż grał słabo, za co trener Julen Lopetegui zapłacił posadą. Z Santiago Solarim na ławce, drużyna zawiodła w najważniejszych meczach, więc Florentino Perez wyprosił powrót Zinedine’a Zidane’a. U żadnego z nich Modrić nie był Modriciem, za którym coraz bardziej tęsknili kibice. Nie był już pomocnikiem, który „rozgrywa jak dziesiątka, a odbiera i pracuje jak szóstka” – jak opisywał go „Zizou” w najlepszym czasie. I trudno nawet powiedzieć co konkretnie Modrić robi gorzej na boisku. Jego statystyki wzięli pod lupę analitycy portalu „kortexanalytics.com”.

Zaczęli od podań: w najlepszym sezonie – 2015/2016 podawał średnio 68 razy na mecz z dokładnością 91 proc. To był przełom, który wynikał z tego, że do klubu przyszedł Zidane i zmodyfikował jego zadania na boisku. Modrić zaczął pokrywać większą przestrzeń, cofać się w pierwszej fazie akcji, brać piłkę od obrońców i podchodzić z nią wyżej – stąd większa liczba podań i lepsza celność. Ale średnia liczba podań na mecz, między sezonem ze Złotą Piłką a kolejnym, spadła minimalnie – z 63 do 58. Dokładność też spadła… o cały jeden procent – z 89 na 88. „To jednak nie to” – piszą analitycy. I szukają dalej: drybling. Modrić zmienia pozycję na boisku, a liczba jego dryblingów wzrasta z 1,8 do 2,9. Między porównywanymi przez nas sezonami: 17/18 i 18/19 wykonuje ich identyczną liczbę na mecz. Spada jednak skuteczność – z 72 proc. do 65. Pierwsza przyczyna gorszej gry? Idziemy dalej: kontrola piłki, czyli statystyka pokazująca, ile razy w ciągu meczu piłkarz źle przyjmuje podanie i traci piłkę. Z roku na rok, liczba tych błędów u Modricia systematycznie rośnie. Ale minimalnie – o 0.1 na sezon. Znów – to nie to. 

Nieco niedocenianym aspektem gry jest praca, którą wykonuje w defensywie. Jest niezwykle wytrzymały i ma w sobie naturalną zadziorność, z którą futbolowi artyści nie zawsze się rodzą. Tutaj jednak ponownie nic nie wskazuje na jego gorszą formę. Co prawda przeciwnicy ogrywają go nieco częściej, ale i on zalicza więcej odbiorów niż w poprzednich sezonach. Z reguły zresztą te statystyki idą ze sobą w parze. A w jego przypadku wiążą się przede wszystkim ze zmianami wprowadzonymi przez Zidane’a.

Kto zostanie trenerem Bayernu? Tomasz Urban ma nieoczywistego kandydata:

Zobacz wideo

„Jeśli spojrzycie tylko na statystyki, nie dostrzeżecie upadku Modricia. Na papierze nie jest on oczywisty. Niewiele wskazuje na to, jak okropny miał sezon 2018/2019” – podsumowują swoje obserwacje autorzy analizy. Ludzie, którzy hołdują statystykom przyznają: - Choć zazwyczaj statystyki są pouczające, w tym konkretnym przypadku są mętne. Wprowadzają w błąd. Pokazują, że Modrić osiągnął szczyt w latach 2013-2015, co jest jednak mało prawdziwe, bo to w kolejnych sezonach wygrał trzy Ligi Mistrzów i wicemistrzostwo świata – czytamy na portalu „kortexanalytics.com”.

Przeszkadzają kontuzje i brak zaufania kibiców

Modrić cierpi razem z całym Realem Madryt. Pozostali grają gorzej, a on przy nich gaśnie. Teoretycznie nadal robi to samo, ale skutek jest znacznie gorszy, a jego występy są najczęściej zupełnie nijakie. Obiektywnie - ani dobre, ani złe. Ale jak na wciąż najlepszego piłkarza świata – bardzo słabe. Brakuje mu błysku i energii, którą trudno zmierzyć. Tam, gdzie zawodzi statystyka, powinno pomóc ludzkie oko. W analizie „Marki”, dziennikarze zwracają uwagę na błędy całego zespołu, przez które Modrić musi tę energię tracić: np. na asekurowanie bocznych obrońców czy korygowanie błędów kolegów z ofensywy. Oni tracą piłkę, on za nią goni. Ale to wciąż nie wyjaśnia wszystkiego.

- Powrót tak późno naprawdę wpłynął na mój sezon, zarówno fizycznie, jak i psychicznie – wspominał Modrić w ostatnim wywiadzie dla „France Football”. Dlatego na początku Lopetegui ustawiał go wyżej, by był nieco odciążony przez Toniego Kroosa i Casemiro z gry w obronie. Grał podobnie jak u Jose Mourinho. Trenerowi chodziło też o to, by uzupełnić Modriciem utraconą po odejściu Cristiano Ronaldo jakość w ofensywie. I o ile w meczach ze słabszymi zespołami działało to całkiem nieźle, o tyle lepsze drużyny potrafiły zupełnie wyłączyć Chorwata z gry. Pierwsza zrobiła to Sevilla i wygrała z Realem 3:0, a kolejne drużyny traktowały tamten mecz jak podręcznik. - Na mundialu wysiłek fizyczny i mentalny jest ogromny. Możesz odzyskać siłę fizyczną, ale mentalnie… miałem bardzo niespójny sezon. Tym bardziej, że wiem, że była to moja ostatnia szansa na zrobienie z Chorwacją czegoś tak niesamowitego – mówi Modrić.

Początek tego sezonu nie jest lepszy. Chorwat już w pierwszym spotkaniu zobaczył czerwoną kartkę, przez którą opuścił zremisowany 1:1 mecz z Valladolid. Później wyjechał na zgrupowanie i wrócił z niego z kontuzją. Przegapił kolejne cztery mecze. Gdy pojawił się ponownie na boisku, Real rozczarował – bezbarwnie zremisował 0:0 z Atletico Madryt i 2:2 z Club Brugge w Lidze Mistrzów. W kolejnym spotkaniu – wygranym 4:2 z Granadą, Modrić strzelił pierwszego w tym sezonie gola, ale znów pojechał na zgrupowanie kadry i znów wrócił z niego kontuzjowany. W zeszły weekend dopiero drugi raz w tym sezonie rozegrał pełne 90 minut. Real zremisował z Betisem i zmarnował szansę na objęcie prowadzenia w tabeli.

Chorwata męczą kontuzje i coraz odważniejsze głosy kibiców, nawołujące do przeprowadzenia rewolucji. – Może te słowa nie bolą, ale trochę przeszkadzają. Poprzedni sezon nie był dobry, ale daliśmy z siebie wszystko i walczyliśmy do końca. Nie poszło nam, ale to nie znaczy, że teraz trzeba wymienić jedenastu piłkarzy – stwierdził w tym samym wywiadzie z „France Football”.

Zawodzi aż dziewięciu piłkarzy z najlepszej jedenastki mundialu

Modrić to nie jedyny piłkarz wciąż cierpiący po bardzo dobrym mundialu. Wystarczy przypomnieć sobie najlepszą jedenastkę tamtego turnieju: Lloris – Trippier, Varane, Lovren, Young – Paulinho, Modrić, Griezmann, Neymar, Hazard – Mbappe. Pewnie, była to jedenastka nie do końca trafiona i kilku bohaterów w niej zabrakło. Ale jeśli spojrzeć komu spośród wybranych, udało się utrzymać poziom, wymienianie pewnie skończymy na Mbappe i Trippierze. Historia Griezmanna i Hazarda jest podobna. Obaj nieźle grali w poprzednim sezonie, po nim zmienili kluby i w nich już nie radzą sobie tak dobrze. Ale też ich nowe kluby grają znacznie słabiej niż do tego przyzwyczaiły. Lloris poprzedni sezon miał bardzo dobry – w 33 meczach Premier League zachował 12 czystych kont i popełnił tylko jeden błąd, za który zapłacił straconą bramką. I też można by pomyśleć, że latem zmienił klub, bo Tottenham jest nie do poznania. W tym sezonie kontuzja zatrzymała licznik jego występów na zaledwie siedmiu, ale zdążył w nich popełnić dwa poważne błędy i tylko podczas jednego nie wyciągał piłki z siatki.

Neymar od mundialu nieustannie walczył z kontuzjami i całym światem, Paulinho całemu światu zniknął z radaru. Lovren w Liverpoolu zazwyczaj jest zmiennikiem, Young popełnia błędy jak zresztą cała defensywa Manchesteru United, a z przodu nie daje nic. Mimo ośmiuset minut na boisku i wykonywaniu części stałych fragmentów gry nie zaliczył w tym sezonie ani jednej asysty. Jeszcze wyraźniejszy jest regres Varane’a, który z jednego z najspokojniejszych i pewnych obrońców stał się tykającą bombą, która eksploduje kiedy tylko nie ma przy sobie Sergio Ramosa.

Najlepszym bramkarzem poprzedniego mundialu wybrano Thibauta Courtoisa. Belg z brązowym medalem na szyi trafił do Realu Madryt. I od początku regularnie zawodził. W 47 meczach wpuścił aż 60 goli. Kibice zachodzili w głowę, co się dzieje z bramkarzem, który przez ostatnie lata uznawany był za jednego z najlepszych na świecie. Dlatego tak łatwo łyknęli plotkę, wedle której Courtois miałby cierpieć na stany lękowe. Klub już następnego dnia temu zaprzeczył, a sam bramkarz prosił media o „odpowiedzialność i szacunek”. Jeszcze na początku października uderzano w Belga liczbami: że z ostatnich dwunastu strzałów na bramkę Realu aż osiem kończyło się golem. „AS” pisał, że nie wybronił ani jednego meczu, że wciąż brakuje mu choćby jednej kosmicznej interwencji. W poprzednim sezonie mówiło się, że Courtois źle znosi ciągłą rywalizację z Keylorem Navasem. Navasa sprzedano, ale problemu to nie rozwiązało. Widać natomiast światełko w tunelu – mianowicie 353 minuty bez wpuszczonego gola. Do bramki Realu nie trafili piłkarze Galatasarayu, Leganes i Betisu. To najlepsza passa Courtoisa odkąd wrócił do stolicy Hiszpanii.  

W przypadku Modricia na razie żadnego takiego światełka nie widać.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.