Na przełomie czerwca i lipca media informowały o rozmowach Jose Mourinho z jednym z najbogatszych Chińczyków, Hui Ka Yanem. Miał rozmawiać na temat możliwości objęcia Guangzhou Evergrande, a w przyszłości nawet tamtejszej reprezentacji. Według ESPN Chińczycy oferowali Portugalczykowi trzyletni kontrakt, na mocy którego miałby zarabiać 30 mln euro rocznie i mógłby liczyć na 10 mln euro bonusów, co sprawiałoby, że w trzy lata mógłby zarobić nawet 100 mln. To zdecydowanie najwyższa oferta dla trenera piłkarskiego w historii, jednak Mourinho zdecydował się ją odrzucić.
- To prawdziwa historia z historycznymi liczbami dla trenera - powiedział Mourinho w rozmowie z "The Telegraph". - Byłaby to zdecydowanie najwyższa kwota dla trenera w historii piłki, ale ta praca nie była dla mnie - wytłumaczył swoją decyzję.
I dodał: - Na pewno moja kolejna praca będzie trudna, bo jestem kiepski, jeśli chodzi o wybieranie projektów. Albo jestem zły w wybieraniu projektów, albo to złe projekty wybierają mnie. Ale zawsze jest tak samo. Poszedłem do Realu Madryt, bo miał kłopoty. Poszedłem do Manchesteru United, bo miał kłopoty. Pierwszy raz trafiłem do Chelsea, bo nie wygrała ligi przez 50 lat. Gdy objąłem ją po raz drugi to dlatego, że mistrzowski zespół zniknął i potrzebowali stworzenia nowego zespołu. Gdy poszedłem do Interu to dlatego, że nie wygrał Pucharu Europy przez 50 lat. Jeszcze nigdy żaden klub nie przyszedł i nie powiedział mi "chodź tutaj, zespół jest już gotowy". Ale taka jest naturalna kolej rzeczy. Gdy klub zmienia trenera w trakcie sezonu, nie dzieje się to bez powodu, tylko ze względu na złe wyniki - powiedział Mourinho. Portugalczyk obecnie pozostaje bez pracy po tym, jak w grudniu ubiegłego roku został zwolniony przez Manchester United. W tym sezonie jest ekspertem telewizji Sky Sports przy meczach Premier League.