- To, co stało się z Sahar Khodayari, jest bolesne i uwidacznia przerażającą pogardę irańskich władz dla praw kobiet w tym kraju - powiedział Philipp Luther, przedstawiciel organizacji Amnesty International, zajmującej się zapobieganiem naruszeniom praw człowieka. Adwokat skomentował w ten sposób tragiczną śmierć 29-letniej Iranki.
Khodayari zmarła w wyniku obrażeń, jakich doznała po dokonaniu akcie samospalenia. Był to protest przeciwko zakazowi wchodzenia kobiet na stadiony piłkarskie w Iranie. W marcu, podczas jednego z meczów, Iranka próbowała dostać się na trybuny w przebraniu mężczyzny. Podczas kontroli jeden z ochroniarzy zorientował się jednak, że Khodayari jest kobietą i natychmiast przekazał ją w ręce policji. Później kobieta została oskarżona o pojawienie się w przestrzeni publicznej bez hidżabu [zasłona, która okrywa głowę i piersi, noszona przez muzułmanki po osiągnięciu wieku kobiecej dojrzałości - red.].
Kobiety w Iranie nie mają wstępu na stadiony od 1979 roku, czyli od czasów rewolucji islamskiej. Po samospaleniu 29-latki, jeszcze przed opublikowaniem informacji o jej śmierci, światowe organizacje zaapelowały po raz kolejny o zniesienie przez Iran zakazu uczestnictwa kobiet w wydarzeniach sportowych. W kampanie, poza Amnesty International czy Human Rights Watch, zaangażowały się inne organizacje, m.in. irańskie Open Stadiums. - Poniżenie i uwięzienie to za mało dla FIFA do podjęcia działań. Teraz doszło do samospalenia, które ma pokazać, że Iranki też chcą oglądać piłkę nożną - czytamy na Twitterze OS.