Trzy osoby zginęły przed meczem w Hondurasie. Drużyna nawet nie dotarła na stadion

Do tragicznych zdarzeń doszło przed rozpoczęciem derbów Tegucigalpy, stolicy Hondurasu. W wyniku starcia kibiców FC Motagua i CD Olimpia, śmierć poniosły trzy osoby. Wiele innych zostało rannych.

Derby Tegucigalpy w Hondurasie, rozgrywane pomiędzy drużynami FC Motagua i CD Olimpia, miały być piłkarskim świętem. Miały, ale do nich nie doszło, bo jedna z drużyn nawet nie dotarła na stadion. Autobus Motaguy został bowiem zaatakowany przez chuliganów. Jak zdradziły honduraskie media, w wyniku obrzucania kamieniami autokaru "Niebieskich", obrażenia poniosło trzech zawodników: Emilio Izaguirre, Roberto Moreira i Jonathan Rougier. Wszyscy trafili do szpitala, a reszta piłkarzy została odesłana do hotelu. Klub za pośrednictwem mediów społecznościowych pokazał natomiast, jak autokar wyglądał po ataku pseudokibiców.

Zamieszki na stadionie. Trzy osoby poniosły śmierć

- Kiedy opuściliśmy hotel Plaza San Martin, kibice Olimpii rozpoczęli atak na autobus. Rzucali m.in. butelkami. Dzięki Bogu, nikomu nie stało się nic poważniejszego - powiedział po zajściu Marcos Castellanos, kierowca zaatakowanego autokaru. Niestety nie miał racji, bo do dużo poważniejszych zdarzeń dopiero miało dojść. Jeszcze kilkanaście minut przed planowaną godziną rozpoczęcia spotkania, gracze Olimpii zamierzali rozpocząć przedmeczową rozgrzewkę, pomimo że wiedzieli o wydarzeniach, które miały miejsce pod hotelem rywali. W tej sytuacji władze Motaguy złożyły oficjalną prośbę o odwołanie spotkania, która ostatecznie została zaakceptowana. 

Odwołanie prestiżowego starcia nie spodobało się jednak kibicom obydwu drużyn. Po ogłoszeniu oficjalnych informacji o wydarzeniach, przez które derby stolicy Hondurasu się nie odbędą, na trybunach rozpoczęły się zamieszki. Zamieszki, które błyskawicznie przeniosły się na murawę, zamieniając ją w pole bitwy. Zapanował wielki chaos, z którym nie mogli poradzić sobie ochroniarze i policjanci znajdujący się na obiekcie.

Po kilkudziesięciu minutach, odpowiednie służby opanowały walki pseudokibiców, w których ucierpiało wiele niewinnych osób. Kilkadziesiąt z nich trafiło do szpitala z różnymi obrażeniami. Trzy ranne najpoważniej, zmarły w szpitalu uniwersyteckim w Tegucigalpie. - To nie jest normalne. Takimi wydarzeniami "brudzimy" honduraski futbol coraz bardziej - powiedział po tragicznych wydarzeniach Harold Fonseca, były piłkarz Motaguy. - To wszystko jest skomplikowane, trudno w to uwierzyć. Ubolewamy nad osobami, które poniosły śmierć. Mam nadzieję, że ranni wkrótce wyzdrowieją. Szkoda, że nie można było normalnie cieszyć się klasykiem - dodał Johnny Leveron, inny były gracz klubu ze stolicy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.