Ramon Ismael Coronel upadł na murawę i nastąpiło u niego nagłe zatrzymanie krążenia. Kibice jego drużyny zawieźli go do szpitala na własną rękę, gdyż na stadionie nie było karetki. Niestety, 17-latek zmarł w drodze. Do tragedii doszło ok. godziny 21:00 we wtorek w wiosce w pobliżu Reconquisty (miasto na północy prowincji Santa Fe).
Ramon, nazywany przez znajomych "Piki", grał w zespole Union de Golondrina i brał udział w turnieju rozgrywanym w San Manuel. - Był przeszczęśliwy, bo obronił rzut karny. Podczas radości nagle upadł na murawę - opowiadał jego kuzyn. - Nie rozumiem, dlaczego na stadionie nie było karetki - zastanawiał się jego ojciec, Eduardo Coronel. Lokalna prokuratura wszczęła postępowanie ws. tej tragedii.