Pięć palców pianisty, czyli sposób na karierę Roberta Lewandowskiego. "Każdy palec to konkretna umiejętność"

- Porównuję piłkarzy do pianistów. Jeżeli masz w dłoni pięć palców, to możesz zagrać perfekcyjny utwór. Jeżeli masz cztery, to coś tam zagrasz, ale nie dojdziesz do perfekcji. Z mniejszą liczbą sprawnych palców tym bardziej. Tak samo jest z piłkarzami. Każdy palec to konkretna umiejętność. Jeśli masz wszystkie, możesz zrobić karierę na miarę Roberta Lewandowskiego - mówi w wywiadzie dla Sport.pl Jacek Magiera, selekcjoner reprezentacji Polski U-20.

Dominik Wardzichowski: Co byłoby dla pana cenniejsze? Medal mistrzostw świata U-20 czy wielka międzynarodowa kariera dla któregoś z zawodników w pana kadrze?

Jacek Magiera: - Nie da się tego ocenić. Każdy z chłopaków, który jest w mojej reprezentacji, wziąłby teraz medal. Ale gdyby któryś z nich wiedział, że to on zrobi karierę – wybrałby karierę. Rolą młodzieżowych reprezentacji jest dostarczanie jak największej liczby zawodników do pierwszej reprezentacji. A rolą trenerów jest doprowadzenie ich do tego miejsca. 

Ilu zawodnikom z pana kadry może się to udać?

- Tego nie da się przewidzieć. Ale wierzę, że każdy ma szansę. Nikt nie zabroni im marzyć i walczyć o marzenia, a droga z reprezentacji U-20 do pierwszej kadry wcale nie jest daleka.

Kto ma najbliżej?

- To się okaże. Piłkarze, których powołałem na mistrzostwa świata dopiero wchodzą do seniorskiej piłki. Mają różne wzorce, różnych doradców, a ważne, żeby kierowali się własnym rozumem. Żeby wiedzieli, co mogą, a czego nie mogą.  Decyzja należy do nich. Mogą otoczyć się ludźmi, którzy pomogą im w rozwoju, a mogą takimi, którzy sprawią, że ich rozwój się zatrzyma.

Co otwiera drzwi do dorosłej reprezentacji?

- Pięć rzeczy. Ja porównuję piłkarzy do pianistów. Jeżeli masz w dłoni pięć palców, to możesz zagrać perfekcyjny utwór. Jeżeli masz cztery, to coś tam zagrasz, ale nie dojdziesz do perfekcji. Z mniejszą liczbą sprawnych palców tym bardziej. Tak samo jest z piłkarzami.

Każdy palec to jakaś konkretna umiejętność?

- Pierwszy palec to wytrzymałość, drugi to szybkość, trzeci – technika, czwarty – taktyka, a piąty to aspekt mentalny, czyli umiejętność radzenia sobie z presją, dążenie do doskonałości, trening, praca nad sobą, ale też budowanie relacji z drużyną. To są rzeczy, które decydują o tym, czy zawodnik osiągnie sukces, czy nie. Jest wielu takich zawodników, którzy są szybcy, dobrzy technicznie, wytrzymali, ale ich głowa nie jest przygotowana na sukces. Spalają się w ważnych meczach, przy pełnych trybunach. Są też piłkarze świetni mentalnie, ale z brakami technicznymi czy szybkościowymi. Kluczem do sukcesu jest połączenie tych wszystkich cech. Jeżeli masz pięć palców, grasz na poziomie reprezentacyjnym. Masz cztery palce, grasz na poziomie ligowym. Masz trzy, grasz w 1. Lidze, masz dwa – jeszcze niżej. Tego nie oszukasz. To widać.

System pięciu palców był kluczowy w wyborze piłkarzy na turniej?

- Przy powołaniach brałem pod uwagę sytuację w klubie, ale też potencjał piłkarzy i ich postawę na wcześniejszych zgrupowaniach. W ostatnich miesiącach – ja i moi współpracownicy – wnikliwie obserwowaliśmy i analizowaliśmy grę wszystkich zawodników, którzy byli na naszej liście. Każdy z nich był oglądany przynajmniej sześciokrotnie.

Były wątpliwości?

- Każdy z z moich trenerów miał wybrać zawodników, których powołałby na mistrzostwa świata, napisać ich nazwiska na kartce i włożyć do koperty. Bez żadnych konsultacji. Nasze wybory pokrywały się ze sobą w 90 procentach. Dylemat był tylko przy kilku piłkarzach.

Których?

- Adam Chrzanowski, Radosław Kanach i Jakub Moder to piłkarze, którzy wypadli na ostatniej prostej. Mają duży potencjał i być może moja decyzja jest czymś, z czym nie mogą sobie teraz poradzić. Mogą czuć się rozczarowani, ale wierzę, że decyzja z 13 maja 2019 roku będzie dla nich motywacją do dalszego rozwoju i jeszcze cięższej pracy. To może nimi wstrząsnąć i doprowadzić do tego, że znajdą w sobie jeszcze większe rezerwy i wskoczą na poziom, z którego sami będą dumni.

A Marcin Bułka? Jego też nie powołał pan do kadry na mistrzostwa świata.

- To zdolny i dobry bramkarz. Przyszłość przed nim, życzę mu jak najlepiej, ale już wcześniej wiedział, że brak treningu i brak gry będzie oznaczał brak powołania na mistrzostwa. Spotkałem się z nim w listopadzie. Przy tej rozmowie był też Wojciech Kowalewski (trener bramkarzy w kadrze Jacka Magiery – przyp. Red.). I Marcin dostał od nas jasny sygnał – jeżeli nie zacznie grać w klubie, może mieć problem z grą w reprezentacji. Tym bardziej, że Marcin miał aspiracje, żeby być pierwszym bramkarzem, a ja nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że bez regularnej gry wchodzi do bramki i gra na mistrzostwach świata.

Pierwszym bramkarzem będzie Radosław Majecki z Legii Warszawa?

- Tak, jeżeli nie złapie żadnej kontuzji tuż przed turniejem, będzie grał.

Jak bardzo przygotowania do turnieju utrudniło panu ekstremalnie krótkie zgrupowanie i brak sparingów przed rozpoczęciem mistrzostw?

- Już rok temu wiedziałem, że będzie taka sytuacja. Przygotowałem więc plan, który bazuje na tym, co ćwiczyliśmy na poprzednich zgrupowaniach. Teraz nie ma czasu na dodatkowe ładowanie zawodników. Ćwiczymy stałe fragmenty gry, element zaskoczenia przeciwnika. Ale najważniejsze jest doprowadzenie zawodników do pełnej sprawności. Kilku z nich przyjechało na zgrupowanie prosto z meczów ligowych. Ważna jest też sfera mentalna, bo czeka nas wielki turniej.

Jak wielki?

- Moi zawodnicy będą w trakcie mistrzostw najważniejszą reprezentacją w kraju. Bezpośrednie transmisje, wywiady, zainteresowanie mediów. To wszystko sprawia, że aspekt mentalny będzie kluczowy w dobrym przygotowaniu do turnieju. Chcę, żeby piłkarze podeszli do niego pewni siebie, z wiarą, ale też chłodną głową.

Nie boi się pan powtórki z Euro U-21, które odbyło się w Polsce w 2017 roku? Po tym turnieju krytykowani byli nie tylko piłkarze, ale przede wszystkim trener Marcin Dorna.

- Nie, nie boję się. Chcę, żeby ten turniej otworzył moim piłkarzom drzwi do wielkich karier. Karier na miarę Roberta Lewandowskiego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.