Wyścig na niby. Taktyczne podsumowanie weekendu

Końca dobiega kolejny sezon Ekstraklasy, jednak na ostateczne rozstrzygnięcia będziemy musieli poczekać do finałowej kolejki. Szansę na przypieczętowanie triumfu zmarnowała Legia, zaś zabrzański Górnik nadal nie może być pewny utrzymania, tym bardziej, że część strat odrobił Śląsk. O meczach tych zespołów piszemy w kolejnym Taktycznym Podsumowaniu Weekendu.
Zobacz wideo

Punktowa remontada (Legia - Piast 0-1)

Zupełnie niepostrzeżenie Piast dogonił czołówkę tabeli i gdyby liga trwała dłużej gliwiczanie mogliby być uznawani za faworyta w wyścigu o tytuł mistrza. Podopieczni Waldemara Fornalika zastosowali w tym meczu swój klasyczny pomysł zablokowania środka. Legia zdołała tam przeprowadzić ledwie 13 ataków i skończyć strzałem jeden z nich. Goście wypychali warszawiaków w boczne sektory boiska, skąd mnożyły się dośrodkowania (aż 29 w ciągu całego meczu), które jednak wiele krzywdy gliwiczanom nie wyrządzały. Piast bronił się dość głęboko, zagęszczając własną połowę, odzyskując piłkę poza nią tylko czterokrotnie. Średni i niski pressing skutecznie paraliżował jednak poczynania zawodników z Warszawy, którzy musieli angażować większą liczbę zawodników w działania ofensywne. Pozwalało to gościom na groźne kontry, defensorzy Legii pozostawali na tyłach w sytuacjach 1 na 1 lub 2 na 2, byli jednak w stanie wychodzić z nich obronną ręką, przez co losy meczu ważyły się do ostatnich minut. Ostatecznie jednak Legia mimo sporej przewagi w końcówce, nie była w stanie znaleźć luk w szczelnej defensywie Piasta.

Liczba meczu: 0 - tyle kontr Legii zakończyło się strzałem

Analiza meczuAnaliza meczu Screen z TV

Ustawienie Piasta w defensywie przy ataku Legii. Zablokowany środek pola, wymuszenie ataku skrzydłem.

Widowisko ponad wszystko (Górnik Zabrze - Wisła Kraków 1-2)

Dość eksperymentalna kadra póki co Wiśle nie odbija się czkawką. Krakowianie bez większych problemów wyprowadzaja piłkę w atakach pozycyjnych. Mało tego, są w stanie utrzymywac dobre tempo atakowania i wzajemnie stwarzają sobie opcje podania, dzięki czemu piłka krąży płynnie nawet na połowie rywala. Dobrze jest przy tym zachowany balans między obroną i atakiem. Wiślacy w większości przypadków dysponują zabezpieczeniem na wypadek kontry, choć najprostszym ich sposobem na zapobieżenie im jest zapewnienie koledze z zespołu opcji bezpiecznego podania, gdy ten znajdzie się pod presją. Przy tych problemach kadrowych krakowianie mogliby grać dużo bardziej zachowawczo, starać się zakamuflować braki jakości i doświadczenia w tyłach. Stawiają sobie jednak poprzeczkę wysoko i dobrze odnajdują się w stylu proponowanym przez Macieja Stolarczyka. Dobre różnicowanie pressingu przekładało się przy tym na skuteczne wybijanie z rytmu atakujących rywali, którym rzadko udawało się sprawdzać umiejętności gry 1 na 1 obrońców Wisły.

Liczba meczu: 4 - tyle razy w defensywie musiał interweniować Daniel Hoyo-Kowalski

Analiza spotkaniaAnaliza spotkania Screen z TV

Zapewnienie opcji bezpiecznego podania przez Hoyo-Kowalskiego po zagraniu do boku. Gdy partner znajdzie się pod presją, spokojnie odegra do tyłu.

Derby dna (Zagłębie Sosnowiec - Śląsk Wrocław 2-4)

Oba zespoły musiały to spotkanie wygrać, chociaż żadna ze stron za bardzo nie wiedziała, jak to zrobić. Pierwsza połowa to mieszanka niedokładności i chaosu (w pierwszym kwadransie co trzecie podanie było niecelne). Z tego festiwalu nieporadności szybciej wyłamali się goście, zaś po wyjściu przez nich na prowadzenie mecz się nieco otworzył. Momentami widzieliśmy Śląsk sprawniejszy w konstruowaniu ataków niż zwykle, jednak w większej części była to zasługa rozluźnienie szeregów obronnych przez Zagłębie, aniżeli poprawy gry przyjezdnych. Gra Sosnowca wyglądała zresztą w sposób zbliżony, nie może więc dziwić, że bramki padały albo po udanych akcjach indywidualnych, albo dzięki wygranym siłą woli pojedynkom. Kiedy bowiem przychodziło do skonstruowania ataku składającego się z większej liczby podań, próżno było doszukiwać się śladów kreatywności czy płynności w rozegraniu. Efektywny czas gry wyniósł w tym meczu zaledwie 43 minuty, w przeciągu których oba zespoły zdołały stracić piłkę po 83 razy.

Liczba meczu: 50% - taka była celność podań Krzysztofa Mączyńskiego

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.