Taktyczne bitwy w Anglii i Polsce. Taktyczne podsumowanie weekendu

Mecze na szczycie i w Anglii, i w Polsce miały postać mało porywających, taktycznych bitew. Znacznie radośniej było w dolnych częściach ligi niemieckiej, gdzie z głębszego dołka wychodzi solidny do niedawna średniak. O tych meczach w kolejnym Taktycznym Podsumowaniu Weekendu.
Zobacz wideo

Na wymęczenie (Manchester City - Tottenham 1-0)

Drugie spotkanie tych zespołów na przestrzeni kilku dni toczyło się o równie wysoką stawkę, co ich mecz  w środku tygodnia. City nadal nie jest pewne mistrzostwa, podobnie jak Spurs miejsca w pierwszej czwórce. Sobotnie spotkanie było znacznie mniej otwarte niż to w Lidze Mistrzów, City po szybkim zdobyciu bramki starało się zamknąć mecz jak najwyższym posiadaniem piłki i dość niespiesznym konstruowaniem akcji ofensywnych. Do jej odbierania nie kwapiło się również Spurs, które swojej szansy upatrywało głównie w kontratakach po odzyskaniu piłki głęboko i jak najszybszym dostarczeniu jej na połowę rywali. Blisko 10 procent zagrań przyjeznych to długie piłki. Takie podejście jednak nie dziwiło w sytuacji, gdy City starało się zamknąć gości na ich własnej połowie i możliwie szybko odzyskiwać na niej futbolówkę. Nastąpiło to zresztą aż 19 razy. W tej sytuacji gracze Tottenhamu starali się wykorzystać wolne miejsce za plecami defensywy City. Przy takim sposobie rozegrania przód był jednak często odcięty od podań przez dobrze czytających grę obrońców gospodarzy. Do Lucasa piłka dotarła 24 razy, do Sona, ledwie 19, a i tak pod względem liczby strat znaleźli się oni w swoim zespole na dwóch pierwszych miejscach.

Liczba meczu: 9 - tyle razy piłkarze Spurs zagrali piłkę w pole karne

Zagęszczona defensywa Tottenhamu, próby odbioru dopiero w pobliżu własnej bramkiZagęszczona defensywa Tottenhamu, próby odbioru dopiero w pobliżu własnej bramki screen

Waldemar I Neutralizator (Lechia - Piast 0-2)

Określanie tego spotkania mianem "meczu na szczycie" prawdopodobnie byłoby podszyte lekką ironią, jednak starcie ekip z podium tabeli nie rozczarowało. Mało tego, prawdopodobnie spotkały się ze sobą dwie najbardziej poukładane drużyny ligi. Waldemarowi Fornalikowi należą się przy tym duże słowa uznania za zneutralizowanie ofensywy gdańszczan. Flavio Paixao został niemal zupełnie odcięty od gry. Defensorzy Piasta natychmiast blokowali go, gdy tylko otrzymywał piłkę, przez co zagrał ledwie 22 podania i wygrał tylko 23 procent ze swoich pojedynków. Dobrze przesuwająca się i zagęszczona obrona przyjezdnych znakomicie utrudniła zagrywanie podań prostopadłych, Lechia przez całe spotkanie zagrała je celnie trzykrotnie. Kiedy zaś trzeba było stworzyć przewagę indywidualnie, jakości zaczynało brakować. 13 wygranych dryblingów to zbyt mało, by myśleć o wykreowaniu korzystnej sytuacji samodzielnie. Jeśli dodamy do tego tylko jeden strzał po stałym fragmencie, co do tej pory było bardzo mocną stroną Lechii, szybko otrzymujemy odpowiedź, dlaczego w trakcie całego meczu piłka ani razu nie poszła w światło bramki. Mało tego, na osiem prób gospodarzy tylko jedna nie została zablokowana.

Liczba meczu: 24 - tyle razy gospodarze atakowali ze stałych fragmentów. Przyniosło to tylko jeden strzał.

Piast zamyka rywali przy linii bocznej, uniemożliwiając zejście do środka. Konieczne dłuższe dośrodkowanie w pole karne.Piast zamyka rywali przy linii bocznej, uniemożliwiając zejście do środka. Konieczne dłuższe dośrodkowanie w pole karne. screen

Nowa miotła nowej generacji (Augsburg - Stuttgart 6-0)

Nowa miotła w osobie Martina Schmidta zanotowała w Augsburgu prawdziwe wejście smoka. Po niespodziewanej wygranej 3-1 z Eintrachtem, gracze z Bawarii zdemolowali sąsiadów z okolic strefy spadkowej. Augsburg kolejny raz pokazał mnóstwo zaangażowania w walce o piłkę i przypomniał, jak jeszcze kilka miesięcy temu potrafił czarować szybkim przejściem z obrony do ataku. Obie strony bardzo często szukały zagrań prostopadłych, jednak gospodarze byli w nich blisko dwukrotnie skuteczniejsi (aż 10 podań kluczowych celnych). Augsburg świetnie radził sobie również ze zbieraniem drugich piłek. Nawet jeśli w bezpośrednich starciach nie wyglądali najlepiej na tle rywali, byli w stanie szybko odzyskiwać futbolówkę po przegranym pojedynku. Udało im się to 23 razy, blisko 3 razy częściej niż rywalom. Gospodarze przy tym z uporem maniaka atakowali prawą stroną, gdzie schodzący Hahn i Gregoritsch wspierali, zapewniającego niemal przy każdej okazji szerokość, grającego na boku obrony Schmidta. Próbując zapobiegać tworzeniu przewagi w tym sektorze, goście angażowali tam dużą liczbę zawodników defensywnych. W efekcie w innych strefach brakowało wsparcia, co prowadziło do sytuacji 1 na 1 i 2 na 2. Przy dobrym i szybkim wykończeniu Augsburga przełożyło się to na wysoki wynik.

Liczba meczu: 44 - tylko tyle procent pojedynków na ziemi zdołali wygrać gracze Augsburga.

Augsburg z przewagą 3 na 2 na skrzydle. Po akcji trójkowej i wyjściu na wolne pole wrzutka w pole karne kończy się bramką.Augsburg z przewagą 3 na 2 na skrzydle. Po akcji trójkowej i wyjściu na wolne pole wrzutka w pole karne kończy się bramką. screen

Więcej o:
Copyright © Agora SA