Legia Warszawa chciała ich naśladować. Znajdują się w ogromnym kryzysie. "W rok nauczyli się przegrywać"

Dariusz Mioduski od dawna dąży do tego, by Legia Warszawa była jak FC Basel. W tej chwili można powiedzieć: uważaj czego sobie życzysz, bo to może się spełnić. - Basel w rok zamieniło się w zwykły klub piłkarski - piszą Szwajcarzy.
Zobacz wideo

- Nasza strategia jest zbliżona do tej, którą przed laty obrało FC Basel. Mamy też podobne ambicje, bo naszym celem jest nie tylko regularne wygrywanie mistrzostwa Polski, ale także zostanie jedną z 40 najlepszych drużyn europejskich. Wierzę, że razem osiągniemy ten cel - mówił Dariusz Mioduski, gdy ogłaszał, że doradcą zarządu Legii Warszawa został doktor Bernhard Heusler.

FC Basel pogromcą gigantów

Heusler był prezesem FC Basel w latach 2012-2017. Klub w tym czasie co roku zdobywał mistrzostwo Szwajcarii, dwa razy grał w fazie pucharowej Ligi Mistrzów i awansował do półfinału Ligi Europy, pokonując bogatszy Zenit Sankt Petersburg czy Tottenham. W rankingu UEFA na 2015 i 2016 rok Basel zajmowało 19. miejsce, wyprzedzając Manchester United, Tottenham Hotspur czy Liverpool. Dwa lata temu Heusler zrezygnował z funkcji prezesa mimo licznych sukcesów, tłumacząc, że "klub potrzebuje nowych bodźców", a sam cały czas "czuł, że nie może nikogo zawieść".

To wywołało lawinę zmian w Bazylei. Nowy zarząd z Bernhardem Burgenerem w roli prezesa zdecydował, że kontrakt trenera Ursa Fischera nie zostanie przedłużony mimo wywalczenia drugiego mistrzostwa z rzędu. Dyrektorem sportowym został Marco Streller, były napastnik klubu i m.in. Borussii Dortmund, wielokrotny reprezentant Szwajcarii.

Legia Warszawa zwolniła trenera w sierpniu. Basel już w lipcu

Od tego czasu minęły prawie dwa lata. Klub z Bazylei już dawno nie znajdował się w tak złej sytuacji. W maju klub stracił mistrzostwo po raz pierwszy od ośmiu lat - w dodatku stracił do Young Boys aż 15 punktów. Ale latem doszło do jeszcze większej katastrofy. Tak jak Legia Warszawa, Basel najpierw poniosło porażkę w eliminacjach Ligi Mistrzów (1:5 w dwumeczu z PAOK-iem Saloniki), by nie awansować do Ligi Europy (3:3 z Apollonem Limassol, zdecydowały bramki wyjazdowe). Legia Warszawa zwolniła Deana Klafuricia już 1 sierpnia po meczu z Dudelange, ale Basel niespodziewanie okazało się szybsze: Raphael Wicky odszedł już 26 lipca, dwa dni po porażce w pierwszym meczu z PAOK-iem. W ten sposób ostatecznie prysła aura klubu zarządzanego długofalowo i z rozmysłem, mającego cierpliwość do trenerów. Wystarczyła jedna porażka, by natychmiastowo podjąć decyzję o pozbyciu się szkoleniowca.

Jego następcą został Marcel Koller, ale to nie pomogło. FC Basel po raz pierwszy od 14 lat nie awansowało do głównej fazy europejskich pucharów po odpadnięciu z Apollonem Limassol. Jeśli ten wynik nazwiemy katastrofą - zarówno sportową, jak i finansową - to brakuje słów na określenie tego, co stało się miesiąc później. Porażka Legii Warszawa 0:4 z Wisłą Kraków nie była takim szokiem, jak wynik wyjazdowego spotkania FC Basel z Young Boys Berno z 23 września.

Young Boys - FC BaselYoung Boys - FC Basel Young Boys - FC Basel

Young Boys jest jak Basel, Basel jest jak Young Boys

Marco Streller nie czekał do końca meczu. Wyszedł ze stadionu już przy 1:6. Skończyło się na 1:7, najwyższej klęsce w ligowej historii klubu. Bernharda Burgenera nie było w tym czasie nawet w Szwajcarii. - Nie panuje nad sytuacją - oceniło "Basler Zeitung". - Mistrz jasno pokazał, kto jest numerem jeden pod każdym względem - napisało "Neue Zurcher Zeitung". - Young Boys jest Basel. Basel jest jak Young Boys. I to na każdym poziomie, porównując prezesów, dyrektorów sportowych, trenerów czy piłkarzy - pisze "Berner Zeitung".

Cztery dni po jednym z najczarniejszych wydarzeń w historii klubu FC Basel informowało z dumą, że Gonzalo Nicolas Villalba - jeden z najlepszych zawodników w FIFA - wzmocnił sekcję e-sportową klubu. Fani byli jeszcze bardziej wściekli. Wielki transfer e-sportowy miał być reakcją na historyczne upokorzenie na boisku? Nikt w FC Basel nie przemyślał tego, jak zostanie odebrany ten komunikat.

Problemy FC Basel to nie tylko kwestia słabych wyników sportowych. - Burgener chce osiągać takie same wyniki jak ekipa Heuslera, tyle tylko że dużo mniejszym nakładem finansowym - pisało "Neue Zurcher Zeitung", dodając, że Burgener chce zarabiać na klubie, prowadzić go jak biznesmen. Liczy na dywidendy, jeśli klub osiągnie zysk, ale ciężko o to, gdy Basel nie gra nawet w pucharach. Nie widać również kandydatów do sprzedaży za wielkie pieniądze; dawniej tacy piłkarze jak Breel Embolo, Manuel Akanji, Mohamed Elyounoussi, Mohamed Salah, Mohamed Elneny czy Xherdan Shaqiri odchodzili za minimum 10 milionów euro; za Embolo Szwajcarzy dostali ponad 25 mln.

Ambitne plany Burgenera. "To czysta matematyka"

Heusler był bardzo otwarty na fanów i media. Basel było synonimem solidności, ale dotarło do swojego szklanego sufitu. Burgener stara się go przebić. Jest zupełnie inny od swojego poprzednika i działa bardziej w cieniu, ale ma wielkie plany. Plany, które wzbudzają ogromne kontrowersje wśród kibiców.  Basel mocno inwestuje w e-sport oraz w futbol w Indiach. 

- Cały czas powtarzam, że jest tylko kwestią czasu, aż Indie zyskają na znaczeniu, również w piłce nożnej. Żyje tam wielu młodych ludzi. To czysta matematyka. W Szwajcarii 150 tys. ludzi kupuje dostęp do płatnej telewizji, w Niemczech 5,5 - 6 mln, za to w Indiach 155 mln. Teraz mamy dostęp do jednego z największych rynków w piłce nożnej - tak Burgener tłumaczył zakup 26 procent udziałów w Chennai City FC, które zdobyło mistrzostwo kraju. Inwestycja stosunkowo niedroga, bo wynosząca milion euro. Ale kibice byli i tak nie rozumieją tej decyzji. Podczas lutowego meczu z St. Gallen opuścili trybuny, zostawiając transparent z napisem "kolejny krok w złym kierunku".

 

Burgener uważa, że Indie to "śpiący gigant", a współpraca z mistrzem kraju pozwoli pewnego dnia na sprowadzanie utalentowanych zawodników. Problem w tym, że na początku swojej kadencji obiecywał zwrócenie większej uwagi na lokalnych piłkarzy - co chciał połączyć z szerszą współpracą międzynarodową; kibice nie wiedzieli, jak można pogodzić jedno z drugim.

FC Basel jak FC Bollywood. Dostarcza więcej rozrywki

Dodatkowo pojawiają się zarzuty, że Burgener - który zrobił karierę jako prezes zarządu Highlight Communications AG, właściciela słynnej firmy Constantin Film zajmującej się tworzeniem i dystrybucją filmów - poprzez inwestycję w Indie chce zbliżyć się do Bollywood. Prezes Basel zaprzecza tym oskarżeniom. - Burgener dotrzymał słowa. FC Basel stało się FC Bollywood, jego piłkarze nie są już bohaterami i dostarczają więcej rozrywki. Nigdy nie wiadomo, czego można się po nich spodziewać - drwiły szwajcarskie media. Jeszcze niedawno Szwajcarzy mogli narzekać na nudę, mistrzostwo dla Basel było pewniejsze niż to dla Bayernu Monachium w Niemczech; ale teraz te czasy wydają się bardzo odległe. Planom Basel nie pomogły doniesienia, że Chennai kupiło decydujące spotkanie o mistrzostwo Indii.

Wielkie emocje budzi również sekcja e-sportowa. Podczas pamiętnego meczu z Young Boys (1:7) kibice obu drużyn zaczęli rzucać na boisko piłki tenisowe i kontrolery do gier. Na trybunach pojawiła się również "sektorówka" z symbolem "pauzy", nie zabrakło również banerów i szalików z wulgarnymi napisami. Przeciwko zaangażowaniu Basel w e-sport jest 25 procent kibiców - tak wynika z sondy na oficjalnej stronie klubowej - ale to bardzo głośna grupa. Klub odpowiada, że zaangażowanie w e-sport pozytywnie odbija się na popularności Basel, a wydatki na tę sekcję nie są zbyt duże.

Problem w tym, że te wszystkie wiadomości zbiegły się w czasie z kryzysem sportowym - sprawy pozaboiskowe miałyby mniejsze znaczenie, gdyby Basel nie traciło tak jak teraz 21 punktów do Young Boys Berno po 26 kolejkach. Basel stoi teraz w rozkroku. Burgener obiecywał większe skupienie się na lokalnych zawodnikach, ale jego działania mówią na razie co innego. Najważniejsze są i tak obecne wyniki, które nie powalają i jak na razie nie zwiastują wielkiej poprawy - "RotBlau" w tym sezonie średnio zdobywają o 0,05 punktu mniej na spotkanie niż w poprzednim sezonie. Do Young Boys Berno tracą aż 21 punktów. Co gorsza, w Bernie myślą o pobiciu wielu rekordów Basel, w tym punktowego - muszą wygrać sześć z ostatnich dziesięciu meczów. W dotychczasowych 26 spotkaniach YBB tylko cztery razy nie wygrywało.

Basel stało się zwykłym klubem piłkarskim

- Nowe władze klubu potrzebowały zaledwie roku, by zamienić FC Basel w zwykły klub piłkarski. Taki, który nauczył się przegrywać nie tylko mecze, lecz także mistrzostwa. Klub piłkarski, którego władze są pogubione - gorzko pisało niedawno "Neue Zurcher Zeitung". 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.