Zbigniew Boniek: Bo to jest niesprawiedliwe, przypadkowe, przedpotopowe. Zasada z czasów, gdy się jechało na mecz wyjazdowy długo i w nieznane. Wtedy mecz wyjazdowy był jak wchodzenie do domu po ciemku. W swoim domu znajdziesz po ciemku kontakt, w cudzym niekoniecznie. A dzisiaj? Żaden stadion nie jest już tajemnicą, wszystko można sprawdzić, a kluby grały już ze sobą tak często, że na obcym stadionie mogą się czuć jak u siebie. Kiedyś też sędziowie gwizdali bardziej po gospodarsku. I o gola na wyjeździe było naprawdę trudniej. Dziś jest inaczej. Granie u siebie jest jakimś atutem, ale już nie takim jak kiedyś. Sędziowie pozwalają sobie na mniej. A zasada wyjazdowego gola tylko ogranicza gospodarzy w ofensywnych zapędach.
Też nawet lubię ten dreszczyk. Ale to naprawdę się stało nielogiczne, że drużyny strzelają w dwumeczu po tyle samo bramek, a jedna jest lepsza tylko dlatego, że nastrzelała na wyjeździe. Do tego ta zasada często zabija emocje w rewanżu. Drużyna przegrała u siebie 1:2, rzuca się w rewanżu do odrabiania strat, dostaje przypadkową bramkę i nagle na tego jednego gola musi odpowiedzieć już nie dwoma, ale trzema, żeby awansować bez dogrywki. Chore. Absolutnie chore. Nie promuje tego lepszego, odważniejszego, tylko tego któremu się poszczęściło w kontrze.
Ale futbol się zmienił. Kiedyś to miało sens, teraz nie ma. Ja na swój pierwszy mecz wyjazdowy w pucharach jechałem kompletnie w nieznane. Nie wiedziałem nic. A wiadomo, że to trochę peszy, odbiera swobodę. A dziś? W ilu meczach to ma jeszcze znaczenie? Kiedyś Camp Nou onieśmielało wielkością boiska, a dziś w Lidze Mistrzów wszystkie boiska mają takie same wymiary, zniknął margines dowolności. To i przepis o golach wyjazdowych można zmienić. Dzięki tej zmianie przybyłoby dogrywek, dwumecze dłużej trzymałyby w napięciu, byłby lepszy spektakl.
To niech będzie że ta zmiana zmniejszy przypadkowość. Ale nie przywiązywałbym się do myśli, że już w środę na posiedzeniu Komitetu Wykonawczego UEFA coś się zmieni w tej sprawie. Toczy się dyskusja, dość zaawansowana, ale w kuluarach. Z kilkoma kolegami na ten temat rozmawialiśmy, znam nastroje, ale decyzja jeszcze moim zdaniem nie zapadnie.