Radosław Matusiak: Piątek zachwyca, ale jeszcze daleko mu do poziomu Lewandowskiego

Gdy patrzę jak polscy piłkarze fajnie żyją i rozwijają się we Włoszech, to nawet im zazdroszczę. Na miejscu Piątka, byłbym teraz przeszczęśliwym człowiekiem. Nie ukrywam, że podpisując kontrakt z Palermo, moje marzenia sięgały jeszcze wyżej. Przemknęło mi nieraz wtedy przez myśl, że może wkrótce zasilę jeden klubów z San Siro. Rzeczywistość okazała się brutalniejsza - mówi Radosław Matusiak, były napastnik reprezentacji Polski.
Zobacz wideo

Damian Bąbol: Wybiera się pan do polityki?

Radosław Matusiak: Nie. Skąd takie pytanie?

Śledzę pana profil na twitterze.

- Ale co ja tam takiego publikuję? Raczej nic kontrowersyjnego. Częściej podaję dalej tweety, które mnie ciekawią lub zgadzam się z ich treścią, niż sam cokolwiek piszę. Po prostu śledzę wydarzenia w naszym kraju. Nie ukrywam też, że ostatnio ta polityka bardziej mnie interesuje niż piłka nożna. Ale o taśmach chyba nie będziemy rozmawiać.

Tak będzie lepiej. Tym bardziej że w naszej piłce tyle się dzieje. W Mediolanie wybuchła „Piątkomania”.

- To akurat coś fantastycznego. Nie będę się podlizywał teraz Piątkowi i udawał, że od początku wróżyłem mu wielką karierę, bo tak nie było. Gdy występował w Zagłębiu Lubin czy później w Cracovii, to przyznam szczerze, że nie imponował mi szczególnie. Po prostu odbierałem go jako kolejnego piłkarza, który w miarę wyróżnia się wśród ekstraklasowych napastników i w zasadzie tyle. Byłem bardzo zdziwiony, że tak szybko zaczął błyszczeć w Serie A.

W Milanie jeszcze bardziej rozwinie skrzydła?

- Skoro tak dobrze spisywał się w przeciętnej Genoi, to w Mediolanie powinien mieć łatwiej. Będzie miał lepszych partnerów do gry, a to z kolei przełoży się na więcej sytuacji strzeleckich. Jedyną przeszkodą może być presja związana z grą w tak wielkim klubie, ale po pucharowym meczu z Napoli widać, że chłopak niczym się nie stresuje. Na legendarnym San Siro czuje się jak u siebie. Nie pęka, jest sobą i nie tylko wykorzystuje okazje, ale bardzo fajnie pracuje dla całego zespołu. Do tego bardzo dobrze się prowadzi. Czytałem jego wypowiedź, że nie lubi alkoholu. Ja miałem trochę inne podejście.  Wolałem się bawić. Podoba mi się jego podejście do życia. Widać, że wszystko odpowiednio poukładane w głowie.

Może być wkrótce gwiazdą pokroju Roberta Lewandowskiego?

- Jeżeli dalej będzie się rozwijał w takim tempie, to na pewno ma na to dużą szansę. Na razie daleko mu jeszcze do tego poziomu. Obaj dysponują podobnymi warunkami fizycznymi, mierzą tyle samo wzrostu, są bardzo silni, łatwo wypracowują sobie okazje w polu karnym i są pazerni na gole. Do tego Krzysiek jest młodszy od Roberta o siedem lat, więc cała kariera przed nim. Nie zapominajmy, że na ten moment to nadal Lewandowski jest zdecydowanie lepszym napastnikiem od Piątka.

A stać go na większą karierę od napastnika Bayernu Monachium?

- Dajmy Piątkowi wykazać się w Milanie. Zaczął świetnie, ale wystąpił dopiero w dwóch meczach w barwach rossoneri. Na pewno ma zadatki na świetnego europejskiego napastnika, ale nie widzę w nim na razie potencjału na kolejnego Messiego czy Neymara, więc spokojnie. Daleko mu jeszcze do poziomu Lewandowskiego. Trzymam za niego kciuki, chciałbym, żeby dalej podnosił umiejętności i za jakiś czas przeszedł do silniejszego klubu, ale na razie ma konkretną pracę do wykonania w Milanie i z pewnością na tym obecnie najbardziej się koncentruje.

Już teraz można byłoby stworzyć całkiem niezłą jedenastkę z Polaków występujących w Serie A, a kolejni gracze z Ekstraklasy wyjeżdżają do Włoszech.

- To głównie zasługa polskiego zaciągu do Sampdorii Genua, naszej dwójki w Neapolu i oczywiście Krzyśka Piątka. I ten exodus będzie trwał, dopóki polscy piłkarzy wciąż będą kosztować grosze. Dla Włochów to są śmieszne pieniądze. Może akurat za naszego „Il Pistolero” Milan musiał głębiej sięgnąć do kieszeni, ale już Genoa wykupiła Filipa Jagiełłę z Zagłębia Lubin za 1,5 mln euro. Co to dla nich za pieniądze? Ryzyko z nieudanego transferu praktycznie żadne, ale za to kolejna możliwość atrakcyjnego zarobku całkiem spora i tak to działa. Oczywiście chciałbym, żeby dla naszych graczy ta włoska hossa trwała jak najdłużej. Wprawdzie Ekstraklasa na tym cierpi, jest na coraz słabszym poziomie, ale przynajmniej młodzi zawodnicy mają szansę się rozwijać w silniejszych klubach.

W 2007 roku za niecałe 2 mln euro przeszedł pan z GKS Bełchatów do Palermo. To było wielkie wydarzenie. Gwiazda Ekstraklasy przechodziła do czołowej drużyny Serie A.

- Można teraz gdybać i narzakać, że urodziłem się za wcześnie, ale to bezsensowne myślenie. Nie cofnę czasu. Skorzystałem z okazji, która mi się trafiła i podpisałem kontrakt z Palermo. Niestety, nie poradziłem sobie. Gdy patrzę jak polscy piłkarze fajnie żyją i rozwijają się we Włoszech, to nawet im zazdroszczę. Na miejscu Piątka, byłbym teraz przeszczęśliwym człowiekiem. Nie ukrywam, że podpisując kontrakt z Palermo, moje marzenia sięgały jeszcze wyżej. Przemknęło mi nieraz wtedy przez myśl, że może wkrótce zasilę jeden klubów z San Siro. Rzeczywistość okazała się brutalniejsza. W przeciwieństwie do Piątka nie potrafiłem jednak wykorzystać tak dobrze swojej szansy.

W Serie A zagrałeś tylko w trzech meczach, strzeliłeś jednego gola.

- Miałem silnych konkurentów: Andrei Caracciolo oraz Davida Di Michele. Poza tym dołączałem do piątej drużyny ligi włoskiej. Poprzeczka była zawieszona wysoko, ale tak naprawdę nie miałem nawet możliwości, żeby odpowiednio się pokazać. Zagrałem parę końcówek i w pierwszym meczu, w którym wystąpiłem od początku, zerwałem więzadła w stawie skokowym. Kontuzja na pewno nie pomogła, ale realnie oceniając mój pobyt we Włoszech - nie poradziłem sobie z konkurencją. Tak trzeba na to uczciwie patrzeć.

Teraz mamy dużo zdolniejsze pokolenie piłkarzy niż ponad dekadę temu?

- Czyja wiem? Mam problem z tą oceną. Oczywiście jest wielu utalentowanych piłkarzy, którzy wyjeżdżają do zagranicznych lig i dają sobie radę, ale mam wrażenie, że kiedyś mieliśmy więcej lepszych zawodników pod względem czysto piłkarskim. Takich, którzy lepiej radzili sobie w pojedynkach jeden na jeden, mogli zrobić z piłką coś nieszablonowego, pokazać jakąś różnicę na boisku. Teraz jest za to więcej wybieganych, silnych i walecznych piłkarzy. Nie wiem, czy to dobrze. Może nie było tylu Polaków w obcych ligach, ale za to Ekstraklasa była silniejsza, nasze kluby nie odpadały w lipcu z europejskich pucharów. Obecnie nasza liga jest strasznie uboga. Brakuje gwiazd, nie ma na kogo przychodzić na stadiony.

Za to może reprezentacja Polski na tym zyska?

- Na to liczę. Tym bardziej że dawno nie mieliśmy takiego bogactwa w ofensywie. Zadaniem Jerzego Brzęczka jest to teraz dobrze poukładać i jak najlepiej wykorzystać potencjał, którym dysponuje trio: Lewandowski, Piątek, Milik. Najtrudniejsze będzie upchanie w jednym ustawieniu dwóch „dziewiątek”, czyli Roberta i Krzyśka. Choćby Piątek miał strzelać teraz w każdym meczu, to tak jak powiedziałem wcześniej wyżej w hierarchii ciągle jest „Lewy”. Nie wyobrażam sobie, żeby jego pozycja miałaby być zagrożona. Nie zazdroszczę selekcjonerowi, ale jak to mówią „od przybytku głowa nie boli”.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.