Transfer Krzysztofa Piątka dobitnie pokazuje, w jakim miejscu jest AC Milan

Transfer Krzysztofa Piątka powinien dobitnie uświadomić polskim kibicom miejsce, jakie w hierarchii światowej piłki zajmuje AC Milan. Dziś legendarny klub może pochwalić się jedynie historią. Jest ligowym średniakiem i nie ma szans na rywalizację nawet z Napoli, a co dopiero z Juventusem.
Zobacz wideo

W 2012 roku na dobre skończył się wielki Milan. Ten proces trwał latami, ale to wtedy klub stracił ostatnich wielkich piłkarzy. Odeszli Filippo Inzaghi, Gianluca Zambrotta, Gennaro Gattuso, Alessandro Nesta, Clarence Seedorf czy Mark Van Bommel. Rok wcześniej z klubem pożegnali się Andrea Pirlo, Marek Jankulovski czy Massimo Oddo. Większość z tych piłkarzy pamiętała jeszcze złote lata 2003-2007, kiedy Milan trzykrotnie grał w finale Ligi Mistrzów, dwukrotnie ją wygrywając. Wymiana pokoleniowa i odejście starej gwardii było konieczne, ale ten proces został źle przeprowadzony. Nastąpiło to zbyt późno i zbyt wielu piłkarzy odeszło w tym samym czasie. Nowi musieli natychmiast wziąć odpowiedzialność za wyniki na swoje barki, chociaż stracili jednocześnie mentorów. I ten problem cały czas się przewija. - Mam dość patrzenia, jak koledzy obrażają się, gdy na nich krzyczysz. Myślą, że jesteś dla nich wredny, a tak naprawdę chcesz im pomóc - mówił Christian Abbiati w 2016 roku po jednym ze spotkań.

Milan pozbył się ostatnich gwiazd

Jednocześnie Milan stał się ofiarą problemów Silvio Berlusconiego. Wieloletni prezydent "Rossonerich" z czasem zaczął przeznaczać coraz mniej pieniędzy na zespół. A Milan finansowo nigdy nie był najzdrowszym klubem. Nawet wygrywając LM w 2007 roku stracił ponad 30 mln euro. W gorszych sportowo sezonach strata wynosiła ponad 60 mln. Najbardziej w Milan uderzyły problemy holdingu Fininvest, właściciela Milanu zarządzanego przez rodzinę Berlusconich. Fininvest musiał zapłacić 560 mln euro za przekupienie sędziego przy przejęciu wydawnictwa Mondadori. Dlatego też Milan zdecydował się na sprzedaż Thiago Silvy i Zlatana Ibrahimovicia do PSG - tym samym stracił swoich dwóch najlepszych piłkarzy. Brazylijczyk był wówczas prawdopodobnie najlepszym obrońcą na świecie, a Ibrahimović znajdował się w życiowej formie. W ten sposób Milan opuścili dwaj ostatni piłkarze, których można było nazwać gwiazdami światowego formatu.

Takich piłkarzy mieli zastąpić Giampaolo Pazzini, Francesco Acerbi, Nigel de Jong, M'Baye Niang, Cristian Zapata czy Bojan Krkić. Wszyscy przyszli do klubu w 2012 roku, a Milan tylko dzięki genialnej formie Mario Balotellego (sprowadzono go zimą) znowu awansował do Ligi Mistrzów. To było jednak ostatnie tchnienie giganta. Miejsca Milanu w lidze od 2014 roku to kolejno: ósme, dziesiąte, siódme, szóste i szóste. Ostatni mecz w LM "Rossoneri" rozegrali wiosną 2014 roku. Od tego czasu bezskutecznie próbują do niej wrócić. Nic w tym dziwnego, skoro do klubu przychodzili tacy piłkarzy jak Kevin Constant, Bakaye Traore, Valter Birsa, Pablo Armero czy Juraj Kucka. Żaden z nich nawet przez chwilę nie prezentował poziomu do jakiego Milan aspirował. Za to po transferze Piątka wszędzie przypominano problemy Milanu z napastnikami - kolejne "dziewiątki" po odejściu Inzaghiego łącznie strzeliły 39 goli. Zbawcami Milanu mieli być: Giampaolo Pazzini, Alessandro Matri, Fernando Torres, Jeremy Menez, Carlos Bacca, Luiz Adriano, Andre Silva, wspomniany Lapadula czy Gonzalo Higuain. Niemal każdy uciekał z Milanu już po roku, okazując się albo rozczarowaniem, albo wielkim rozczarowaniem. Nawet Higuainowi nie udało się przerwać klątwy numeru 9, i też uciekł z Milanu już po pół roku, zwalniając w ten sposób teraz miejsce Piątkowi.

Podejrzany chiński właściciel

W 2015 roku Berlusconi powiedział: stop. Nie był w stanie dłużej finansować klubu pogrążającego się w długach. Chciał sprzedać 48 procent udziałów Bee Taechaubolowi z Tajlandii. Jednak po zawale serca zmienił zdanie i zdecydował na sprzedanie całego klubu. W kwietniu 2017 roku prezesem Milanu został Yonghong Li. Jego konsorcjum przejęło Milan za 750 mln euro. Ale osoba prezesa była bardzo podejrzana. "The New York Times" prześwietlił go i okazało się, że prawie nikt w Chinach nie słyszał o domniemanym magnacie górniczym. Nie znajdował się na listach najbogatszych Chińczyków. Sam Li też nie zrobił niczego, by rozwiać wątpliwości, unikał próśb o wywiad. Kupił Milan za pożyczone pieniądze. 300 mln euro wziął od amerykańskiego funduszu inwestycyjnego Elliott. Wymóg był jasny: musi spłacić pożyczkę do października 2018, inaczej Amerykanie przejmą klub. Nie był w stanie zebrać takich pieniędzy, więc już w lipcu - czyli jeszcze przed ostatecznym terminem - Elliott stał się właścicielem Milanu. Amerykanie znani są z przejmowania firm w kłopotach, windowania ich wartości i sprzedawaniu. Z tego względu kolejna zmiana właścicielska w najbliższych latach nie powinna nikogo zdziwić.

Latem 2018 roku Milan został wyrzucony z europejskich pucharów za złamanie przepisów finansowego fair play. Po apelacji Włosi zostali przywróceni, ale teraz znajdują się na cenzurowanym. To dlatego klub pytał UEFA, czy może sprowadzić Piątka. Jednocześnie klub na pensje dla swoich piłkarzy przeznacza 140 mln euro rocznie. Więcej wydaje tylko Juventus (219 mln). Dla porównania, odnoszące dużo lepsze wyniki w ostatnich latach Napoli płaci piłkarzom zaledwie 94 mln. To dobitnie pokazuje, że problemem Milanu nie jest brak pieniędzy.

70 mln za Piątka i Paquetę

Problemem jest zamieszanie, które w ostatnich latach panowało wszędzie: zmieniali się właściciele, piłkarze oraz trenerzy. Od 2013 roku klub miał sześciu różnych szkoleniowców. Milan szuka swojego Pepa Guardioli - legendy klubu, która poprowadziłaby pierwszy zespół do wielkich sukcesów. Ten eksperyment nie wypalił już trzy razy - Clarence Seedorf, Filippo Inzaghi i Cristian Brocchi byli szybko zwalniani. Gennaro Gattuso również nie może być pewny swojej przyszłości. Ale choć jego Milan spisuje się przeciętnie, to inne zespoły walczące o czwarte miejsce są w równie słabej formie. Dlatego za łączną kwotę 70 mln euro sprowadzono Krzysztofa Piątka i Lucasa Paquetę. Obaj mają wnieść powiew świeżości i załatać największe dziury w zespole. Pomóc zająć czwarte miejsce, które stało się wręcz obsesją - awans do Ligi Mistrzów jest jedynym celem. To jemu służą zimowe zakupy. Jeśli Polak swoimi golami zaprowadzi "Rossonerich" do bram piłkarskiego raju, stanie się ulubieńcem kibiców. Ale jeśli myśli o zrobieniu takiej kariery jak choćby Robert Lewandowski, musi potraktować Milan jak Genoę. Czyli jak kolejny przystanek w drodze na futbolowy szczyt.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.