Liga Mistrzów. Psycholog sportu o fatalnym pudle Arkadiusza Milika: Takie wytwory, jak np. memy, trzeba mieć w głębokim poważaniu

- Opinie dziennikarzy, sądy kibiców, nie są stabilne. Nie są czymś, na czym można budować poczucie własnej wartości. A już takie wytwory, jak np. memy, trzeba mieć naprawdę w głębokim poważaniu - mówi psycholog sportu Kamil Wódka. Rozmawiamy z nim o Arkadiuszu Miliku, który we wtorkowym meczu Napoli z Liverpoolem (0:1) zmarnował doskonałą okazję.
Zobacz wideo

Była 92. minuta meczu Liverpoolu z Napoli na Anfield Road. The Reds prowadzili 1:0 i byli jedną nogą w 1/8 finału Ligi Mistrzów, bo taki wynik właśnie dawał im awans. Wówczas po centrze z prawego skrzydła przed genialną okazją stanął Arkadiusz Milik. Strzał polskiego napastnika w kapitalnym stylu obronił jednak Alisson. Gdyby Milik wykorzystał tę sytuację, to właśnie jego drużyna zakwalifikowałaby się dalej, a tak pozostają jej występy w Lidze Europy.

Na polskiego napastnika po meczu spadła fala krytyki. O tym, jak sobie z nią radzić, co w przypadku Milika zdarza się nie po raz pierwszy, zapytaliśmy psychologa sportu Kamila Wódkę. - Bardzo bym tylko nie chciał, by wydźwięk tej rozmowy był negatywny, by „dokładał” Milikowi - zaznaczył na wstępie Wódka. A o zmarnowanej sytuacji polskiego napastnika powiedział tak: - Trudno ją wytłumaczyć, bo nie siedziałem w głowie zawodnika, nie wiem, co się tam zadziało. Ale oglądałem to spotkanie i wiem, czym dla Napoli i Milika skończyłoby się zdobycie tej bramki.

Arkadiusz Milik przepraszał

Po meczu Milik przepraszał za niewykorzystaną szansę. - Wielu zawodników nie lubi oglądać, wracać do takich sytuacji, ale ja uważam, że lepiej je przepracować. Nie chodzi o to, by się nimi katować, w kółko oglądać swoje błędy. Chodzi o to, by pozbyć się strachu, że to może się powtórzyć. Bo często tak jest, że jeśli czegoś świadomie nie przepracujemy, to rzeczy, o których na siłę próbujemy zapomnieć, z nami zostają. Przypominają się później w podobnych okolicznościach i potrafią prowokować błędy - tłumaczy Wódka.

- Dlatego bardzo ważne jest zbudowanie w sobie poczucia, że do poprawy jest konkretny element. Że nadal jestem tak samo dobrym piłkarzem. Że wcale nie potrzeba nabyć jakiejś nowej super sprawności, by następnym razem ta piłka wpadła do siatki. Tym bardziej że Milik to piłkarz, który posiada umiejętności, by grać na światowym poziomie. Dlatego wierzę, że sobie z tą sytuacją poradzi. Z sytuacją, która nie oszukujmy się, jest trudna, ale w piłce zdarza się dosyć często. Zresztą nie trzeba daleko szukać, wystarczy wrócić do niedzielnego meczu ekstraklasy - do okazji Artura Sobiecha z samej końcówki meczu z Legią, kiedy też mógł zapewnić Lechii zwycięstwo - wskazuje Wódka.

Jak reagować na krytykę?

A co z krytyką mediów, jak na nią reagować - pytamy psychologa. Wódka: - Piłkarze wiedzą, że nie powinni czytać na swój temat, ale to kusi. Tym bardziej, że często ktoś coś podeśle albo zwróci się w mało taktowny sposób. Tutaj kluczowe są selekcja, zdrowy dystans i świadomość. Jak jest dobrze, to wszyscy mnie chwalą, jak źle - wbijają szpilę. Im szybciej piłkarz się tego nauczy, tym lepiej dla niego. Bo opinie dziennikarzy, sądy kibiców, nie są stabilne. Nie są czymś, na czym można budować poczucie własnej wartości. A już takie wytwory, jak np. memy, trzeba mieć naprawdę w głębokim poważaniu - dodaje Wódka.

I na koniec zwraca uwagę jeszcze na fantastyczną interwencję Alissona: - Tak samo, jak napastnikowi zależy na zdobyciu bramki, tak samo bramkarzowi zależy na jej obronie. Czyli w takiej rozmowie piłkarza z samym sobą, warto, by zobaczył, co sam mógł zrobić lepiej, ale też, by nie obciążał siebie za rzeczy, których nie był w stanie kontrolować, czyli np. właśnie za świetną reakcję bramkarza.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.