Tomasz Ćwiąkała dla Sport.pl: Uznałem że CANAL+ to będzie dla mnie szansa rozwoju. I wyzwanie, bo będę najmłodszy w zespole

- Najbardziej zależy mi na lidze hiszpańskiej, ale Ekstraklasa to koszula bliska ciału. Zajmowałem się nią przez kilka lat, choć nie w telewizji. Jestem otwarty na wszystko - mówi Sport.pl Tomasz Ćwiąkała, który od stycznia przechodzi do CANAL+

Paweł Wilkowicz: Przy których transmisjach czekać od stycznia na twój głos? Przechodzisz z Eleven do CANAL+ żeby dalej zajmować się ligą hiszpańską?

Tomasz Ćwiąkała: Jestem otwarty na wszystko i tak też powiedziałem w CANAL+. Stacja ma bardzo dużo piłki, jest Ekstraklasa, liga hiszpańska, angielska i niemiecka. Oczywiście najbardziej zależy mi na hiszpańskiej, bo to liga, którą się zajmowałem przez ostatnie trzy lata. Nawet nie jestem w stanie zliczyć, ile jej meczów skomentowałem w Eleven. Ale nie chcę się ograniczać, bo zamykanie się na jedne rozgrywki nie byłoby dobre. Komentowanie Bundesligi przez dwa sezony w Eleven też bardzo dużo mi dało. Poznałem inny sposób prowadzenia klubów, zyskałem perspektywę, to pomogło w komentowaniu i pisaniu. Myślę że da się pogodzić komentowanie dwóch lig, nawet trzech. Dlatego nie chcę się zamykać. Co mi przydzielą, skomentuję, bo po trzech latach w Eleven jestem do tego przyzwyczajony. Komentowałem nawet mecze drużyn z drugiej ligi Stanów Zjednoczonych. Nic mi nie jest straszne, jeśli chodzi o przygotowanie do meczów. Zresztą uważam że odrobina egzotyki raz na jakiś czas daje świetną odskocznię.

Przez ostatnie trzy lata rosłeś razem z Eleven.

Trudno jest oceniać samego siebie. Myślę, że ludzie się nie spodziewali, jak ta telewizja może się rozwinąć. Pamiętam jeszcze artykuły i komentarze, gdy ruszała.

Były np. głosy, że ukradliście ludziom ligę hiszpańską i że nie zrobicie jej tak jak CANAL+. Wyszło przewrotnie, bo teraz to ty przechodzisz tam m.in. dzięki temu jak komentowałeś mecze La Liga.

Ludzie najbardziej boją się zmian. Więc to było naturalne. Byliśmy niewiadomą. Ale potem to szybko poszło, pojawiły się fajne prawa, dobry zespół, ludzie którzy wykorzystali tę szansę. A szansa była ogromna: mnóstwo meczów do skomentowania, studia na stadionie. Świetne doświadczenie. Świetna szkoła zawodu. Myślę że przez ostatnie trzy sezony pracowałem przy kilkuset meczach. W pierwszym sezonie jeszcze łączyłem to z pracą w Weszło, a potem już się nie dało i nie miało sensu. Zdrowie by nie wytrzymało takiego funkcjonowania jak w tym pierwszym sezonie. Te trzy lata minęły błyskawicznie. Żyjesz od weekendu do weekendu, w weekend od meczu do meczu, od przygotowań do przygotowań. Potem magazyny ze skrótami, oglądanie Ligi Mistrzów i Ligi Europy, i już nowy weekend. Można wpaść w młyn meczów, ale ja to lubię. Nigdy nie narzekałem, zawsze to uważałem za pozytyw. Mieliśmy w Eleven zespół ludzi, którzy żyją pracą. Cały czas rozmawialiśmy o piłce. Tam są ludzie z pasją i to nie jest banał. Tak po prostu jest: ci ludzie tym żyją. Od rana do wieczora. Kończyłeś komentowanie ligi hiszpańskiej, wpadałeś na Tomka Urbana i porozmawiałeś, co tam w Bundeslidze, potem kończyli pracę koledzy od ligi włoskiej i dyskutowaliśmy, co tam u Polaków. Ja to uwielbiam. Komentowanie i przygotowywanie się do meczów to to, co lubię najbardziej. I w Eleven było wiele takich osób.

A jednak CANAL+ cię przekonało, żebyś przeszedł do nich. Jakimi argumentami?

CANAL+ od zawsze był w moim życiu, bo w tej telewizji oglądałem mnóstwo meczów. I widziałem na jak wysokim poziomie są transmitowane, komentowane. Pracują tu ludzie, których znam od lat – Andrzeja Twarowskiego, Krzyśka Marciniaka, czy Przemka Rudzkiego. Zawsze słyszałem o stacji dobre rzeczy, więc uznałem, że będzie to dla mnie naturalny krok, szansa rozwoju, a jednocześnie wyzwanie, bo będę najmłodszy w zespole. Ale chcę temu wyzwaniu sprostać.

W takiej formule jak w Eleven: dużo wyjazdów, wywiady, studia na stadionach?

Zrobię wszystko czego stacja będzie potrzebować. Nawet w ekstraklasie Ekstraklasie jest dziś tylu Hiszpanów, że jest wielkie pole do popisu. Ja nie wytyczam sobie celów w taki sposób, że mówię: muszę skomentować kiedyś finał Ligi Mistrzów, czy finał mundialu, albo mecze Polaków w wielkim turnieju. Albo że chcę zrobić wywiad z Guardiolą. Każdy chce. Ale ja chcę po prostu pracować codziennie najlepiej jak się da. Komentować, pisać od czasu do czasu, pojawiać się w programach publicystycznych – taką formułę uwielbiam i w ostatnich miesiącach czułem się bardzo spełniony. Praca przy lidze hiszpańskiej mnie nakręca i nieważne, czy gra Barcelona, czy Rayo Vallecano. Czytanie, dzwonienie w poszukiwaniu informacji, słuchanie radia. Tak żyję i nawet gdyby ktoś mi odebrał komentowanie, to i tak bym tak żył.

Ale nie ma jeszcze żadnych ustaleń, np. że będziesz miał w nowej pracy swój magazyn, czy był stałym gościem któregoś z istniejących?

Chyba jeszcze za wcześnie o tym mówić. Przejście dopiero zostało ogłoszone, ja jeszcze muszę złapać dystans, odpocząć, obmyślić parę spraw. Grudzień to będzie czas resetu i przygotowań do nowej roli. Pracę zaczynam od stycznia. Oczywiście nie będę do tego czasu bezczynny, będę w „Piłce z góry” u Darii Kabały-Malarz, będę pisał felietony do „Przeglądu Sportowego”. Ale odpocznę od komentowania i to mi może dobrze zrobić przed nowymi wyzwaniami.

W Eleven wszystko tworzyło się od nowa i ty to współtworzyłeś. W CANAL+ wejdziesz już w utarte struktury. Nie obawiasz się tego?

Myślę że to nie będzie problem. Są oczywiście pewne stereotypy dotyczące stylów komentowania w różnych stacjach, ale uważam że to raczej kwestia indywidualna, a nie narzucana przez telewizję. Gdybym dziś odsłuchiwał swój komentarz z pierwszego sezonu w Eleven to raczej nie byłbym zadowolony. Wyciągałem wnioski, słuchałem innych. O Eleven mówiło się że my opowiadamy za dużo ciekawostek, ale gdy prześledziłem ostatni sezon to wcale formuła nie była taka. Ciekawostki zostawiałem raczej do wrzutek na Twitterze czy Facebooku, a do komentowania przygotowywałem się pod kątem boiska: statystyk, parametrów, sportowych oczekiwań trenera czy dyrektorów klubu wobec piłkarzy. Więc to były raczej ciekawostki o graniu w piłkę, a nie o tym, jak wygląda żona piłkarza. Oczywiście czasami zdarzają się po prostu nudne mecze i trzeba wspomnieć o czymś innym dla ożywienia transmisji.

Będziemy cię często słyszeć przy Ekstraklasie?

Zajmowałem się nią w Weszło sześć lat, często oglądając wszystkie mecze kolejki . Poznałem ludzi ze środowiska, Ekstraklasa to koszula bliższa ciału, choć się nią dotychczas w telewizji nie zajmowałem. Ale myślę że będę się mógł dowiedzieć wielu rzeczy zza kulis, zaskoczyć widza, dobrze przygotować. W Eleven zdarzyło mi się skomentować sparingi Legii i przyznam, że początkowo nie wiedziałem jak do tego podejść: czy jak do lig zagranicznych, czy to jednak inny widz. Nigdy nie wydzwoniłem przed meczem tylu osób, co wtedy. I chyba się to sprawdziło, więc powinno też działać na stałe. Ale na wszystkie rozwiązania jestem otwarty. U mnie jak u Simeone: partido a partido.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.