Walczący o utrzymanie gospodarze, którzy na uniknięcie degradacji mają już tylko czysto matematyczne szanse, rozpoczęli sobotnie spotkanie zgodnie z oczekiwaniami ekspertów - już w 4. minucie po strzale Danny'ego Ingsa The Reds wyszli na prowadzenie.
Liverpool miał optyczną przewagą, ale okazji strzeleckich nie tworzył więcej od rywali. Dopiero w drugiej części spotkania na 2:0 podwyższył uderzeniem podcinką niezawodny w ostatnich miesiącach Mohamed Salah - to już 31. gol Egipcjanina w tym sezonie Premier League.
Kiedy wydawało się, że nic nie wydrze podopiecznym Juergena Kloppa trzech punktów, West Brom w końcówce odrobił straty. Najpierw w 79. minucie bramkę kontaktową zdobył Jake Livermore, a 120 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry do remisu doprowadził Jose Rondon.
Dla West Bromu to dziewiąty w tym sezonie remis przed własną publicznością. Żadna inna drużyna w angielskiej ekstraklasie nie dzieliła się tak często punktami na własnym stadionie.
Liverpool pozostaje po tym meczu na 3. miejscu w tabeli, będąc bardzo blisko zapewnienia sobie startu w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Nad zajmującą 5. pozycję Chelsea The Reds mają 8 punktów przewagi, choć trzeba podkreślić, że londyńczycy mają jedno spotkanie rozegrane mniej. West Brom natomiast może być już niemal pewny spadku. Zespół Grzegorza Krychowiaka zamyka stawkę ze stratą aż 8 "oczek" do gwarantującego utrzymanie miejsca.