W ostatniej kolejce III ligi, grupy I doszło do hitowego meczu. Widzew Łódź pokonał u siebie Legię II Warszawa 3:2. Spotkanie oglądało 18 tys. kibiców. To rekord frekwencji na stadionie przy al. Piłsudskiego. Co ciekawe, zdecydowanie mniej fanów pojawiło się w ostatnią sobotę na meczu Legii z Zagłębiem Lubin (0:1) w Ekstraklasie. Na spotkanie mistrza Polski wybrało się 13081 kibiców.
Trener łodzian Franciszek Smuda przyznaje, że już przywykł do niezwykłej atmosfery, jaka panuje w czwartej klasie rozgrywkowej. - Gdzie jedziemy na wyjazd, to dla rywala jest święto, tak samo jak podnieceni grają na naszym stadionie, przy takiej publiczności. Gdzie nie pojedziemy, jest piana na ustach. U nas też jest przecież ogromne ciśnienie. Trzeba jednak piłkarzy do tego przyzwyczajać, bo atmosferę mamy ekstraklasową - mówi Smuda w rozmowie z lodz.wyborcza.pl.
Widzew - Legia II 3:0 TOMASZ STANCZAK
Na 11 kolejek przed zakończeniem sezonu piłkarze Widzewa zajmują pierwsze miejsce w III lidze. Mają pięć punktów przewagi nad drugim Sokołem Aleksandrów Łódzki. W Łodzi nikt sobie nie wyobraża, żeby podopieczni Smudy nie wywalczyli awansu do II ligi. Tym bardziej że pod względem finansowym czterokrotny mistrz Polski już teraz mógłby z powodzeniem walczyć o utrzymanie w Ekstraklasie. Sportowo też pewnie by sobie poradził w wyższej lidze. W przerwie zimowej Widzew dokonał kilku ciekawych transferów. Podpisano kontrakt m.in. Robertem Demjanem, byłym królem strzelców ekstraklasy oraz doświadczonym chorwackim pomocnikiem Dario Kristo. W rundzie wiosennej obaj strzelili już w sumie osiem goli.
Za transfery w łódzkim klubie odpowiada nie tylko Smuda, ale też jego doradcy: Tomasz Łapiński i Zdzisław Kapka. I mimo że do końca rozgrywek pozostały jeszcze dwa miesiące, to w Widzewie już pracują nad wzmocnieniem drużyny na drugą ligę.
Po awansie powinno być z tym znacznie. Do tej pory wielu piłkarzy z I ligi odmawiało gry w Widzewie. Głównym powodem była... presja. Łodzianie mieli pieniądze na solidnych oraz doświadczonych graczy z zaplecza Ekstraklasy, ale ci woleli zarabiać nieco mniej i grać tam, gdzie oczekiwania są znacznie niższe. Z kolei piłkarze o większych umiejętnościach, którym oferowano grę w Łodzi, nie chcieli występować na tak niskim szczeblu rozgrywkowym.
Szefowie Widzewa chcieliby, żeby Smuda wprowadził drużynę do Ekstraklasy. Najwcześniej może to nastąpić w 2020 roku. Były selekcjoner będzie miał wtedy 72 lata, ale jak zapewnia, wciąż czuję się w świetnej formie. Większość kibiców drużyny z al. Piłsudskiego stoi murem za legendarnym trenerem, ale są też tacy, którzy po każdym meczu krytykują "Franza", zarzucając mu, że drużyna nie prezentuje ciekawego stylu i nie odnosi efektownych zwycięstw. - Najważniejszy jest awans do drugiej ligi. Na tym się skupiamy. Niektórzy piłkarze muszą naprawić błędy techniczne i będzie lepiej, cały czas nad tym pracujemy. Poza tym przez tyle lat spędzonych w Widzewie już nieraz kogoś przekonałem do swojej racji. Niektórzy już mówią, że mi się mózg zlasował, ale uspokajam: jeszcze długo, długo nie. Może dopiero, gdy skończę 100 lat - dodaje Smuda.
Cała rozmowa z byłym selekcjonerem reprezentacji Polski i trenerem Widzewa na lodz.wyborcza.pl