Espanyol-Barcelona. Skandal w derbach stolicy Katalonii. Rywal nazwał Umtitiego "czarnuchem"

W spotkaniu 22. kolejki Primera Division Espanyol zremisował z FC Barceloną (1:1) w prestiżowych derbach stolicy Katalonii. Po zakończeniu meczu doszło do awantury, ponieważ Sergio Garcia nazwał Samuela Umtitiego "czarnuchem".

Derby Barcelony zawsze dostarczają wielu emocji. Nie inaczej było i tym razem. Szczególnie za sprawą Gerarda Pique, który przed meczem prowokował rywali w hiszpańskich mediach, a w samym spotkaniu po zdobytej bramce uciszał kibiców Espanyolu.

W trakcie meczu kilka razy dochodziło do kontrowersyjnych sytuacji. W drugiej połowie szczególnie gorąco było w starciach Sergio Garcii i Samuela Umtitiego. Napastnik Espanyolu w 79. minucie bardzo ostro zaatakował obrońcę gości, za co zawodnicy Blaugrany domagali się dla niego czerwonej kartki. Ostatecznie arbiter ukarał piłkarza jedynie żółtym kartonikiem.

Po zakończeniu spotkania emocje ani trochę nie opadły, wręcz przeciwnie - tuż po ostatnim gwizdku na murawie doszło do wielkiej kłótni pomiędzy graczami obydwu zespołów. Wszystko za sprawą utarczki słownej Garcii i Umtitiego. Według hiszpańskich mediów Garcia miał nazwać Francuza "czarnuchem" za co ten, chciał rzucić się na rywala, krzycząc przy tym: "dlaczego mówisz do mnie takie rzeczy?!". Kolegę z zespołu uspokoił Gerard Pique, który udzielił Francuzowi reprymendy.

Metody wychowawcze Pique nie zadziałały jednak na długo, ponieważ Umtiti w tunelu znów chciał rzucić się na przeciwnika. "W tunelu prowadzącym do szatni doszło do ożywionej dyskusji między piłkarzami i sztabami szkoleniowymi obydwu zespołów. Nie było jednak żadnych przejawów agresji" - można przeczytać w pomeczowym raporcie sędziego Jesusa Gila Manzano. Zdaniem radia "Onda Cero" było jednak zupełnie inaczej. Obrońca Barcelony miał być wściekły i porywczy. 

Ostatecznie Umtiti został przeproszony przez Sergio Garcię. Mecz zakończył się remisem 1:1, bramkę dla Espanyolu zdobył Gerard Moreno, natomiast jeden punkt dla drużyny gości uratował Gerard Pique.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.