O tym, które dziecko wyprowadzi polskich piłkarzy, zadecydowała licytacja rodziców. Etyczne?

Reprezentacja Polski w piłce nożnej rozegra w najbliższym czasie dwa spotkania towarzyskie, z Urugwajem i Meksykiem. Jak poinformował Robert Błoński z "Przeglądu Sportowego", jedna z warszawskich szkół podstawowych zorganizowała licytację miejsc dla dzieci, które mają wyprowadzać piłkarzy na murawę. Sposób ten nie spodobał się wielu osobom, które twierdzą, że jest on wielce niesprawiedliwy i krzywdzący mniej zamożne dzieci.

W piątek 10 listopada reprezentacja Polski rozegra na Stadionie Narodowym towarzyskie spotkanie z Urugwajem, a trzy dni później przeniesie się do Gdańska na starcie z Meksykiem. Takie wydarzenia to wspaniałe okazje dla młodych fanów futbolu, którzy wyprowadzając piłkarzy na murawę spełniają swoje marzenia.

Jedna z warszawskich szkół podstawowych poinformowała dzieci, że na każdym meczu trójka z nich będzie miała okazję wyprowadzać zawodników. O tym, kto to będzie, zadecydowała licytacja rodziców, a uzbierane pieniądze mają zostać przeznaczone na budowę nowej szkoły. Wiele uczniów jest zrozpaczonych, ponieważ "przegrali" tylko przez to, że rodzice ich kolegów wyłożyli więcej.

Wiele osób mocno skrytykowało takie postępowanie placówki oświatowej. Uzbierane pieniądze zostaną przekazane na słuszny cel, ale sposób ich zebrania skrzywdził wiele dzieci. Okazało się bowiem, że możliwość trzymania za rękę Lewandowskiego, Błaszczykowskiego czy Glika otrzymali tylko ci, których rodzice byli w stanie wydać odpowiednio dużą sumę.

Nie podziałało to również dobrze na relację pomiędzy dziećmi. Stworzył się pomiędzy nimi podział na lepszych i gorszych – materialnie – co pod żadnym pozorem nie powinno mieć miejsca. Licytacja mogła zostać przeprowadzona bez ich wiedzy, co na pewno zapobiegłoby wielu łzom.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA