Paradoks Barcelony. Czyli jak się osłabić, aby stać się mocniejszym?

Jeszcze w sierpniu wydawało się, że początek sezonu 2017/18 będzie dla Barcelony najtrudniejszym od lat. Tymczasem zamiast stagnacji czy lekkiego kryzysu drużyna Ernesto Valverde zanotowała najlepszy ligowy start sezonu w historii!

Dwanaście zwycięstw i zero porażek – tak prezentuje się bilans Barcelony w ostatnich trzynastu meczach. Czemu jest tak dobrze, skoro miało być tak źle? 

Nieudane negocjacje 

Katalończykom nie udało się zrealizować założonego przez nich planu na letnie okienko transferowe. Cel numer jeden - Marco Verratti, został w Paryżu. Podobnie jak Hector Bellerin w Arsenalu, Jean Seri w Nicei, a Philippe Coutinho w Liverpoolu. Żaden z piłkarzy ze szczytu listy życzeń nie trafił do Barcelony. A przecież klub opuścił także Neymar. I choć zarobione na nim 222 mln euro wciąż robią kolosalne wrażenie, bo chyba nikt nie przewidywał, że ktokolwiek (nawet PSG) wyłoży za piłkarza taką sumę, w kontrakt wpisano kwotę już w założeniu abstrakcyjną. A przecież jednak Real stara się zabezpieczać przed takimi sytuacjami, nawet Karim Benzema ma wpisany miliard (!) euro jako klauzulę wykupu.

Strata Neymara ma przede wszystkim jednak sportowy wymiar. Barcelona pożegnała piłkarza, który jest najpoważniejszym kandydatem do przerwania duopolu – Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego – w wyścigu o Złotą Piłkę. Zawodnika, który ma zaledwie 25 lat, a już zdobył ponad 320 bramek w karierze. Ronaldo w jego wieku strzelił ”tylko” 189 goli, co prawda grał on na nieco innej pozycji.

Brazylijczyka miał zastąpić Ousmane Dembele, czyli cudowne dziecko francuskiego futbolu kupione z Borussii Dortmund za 105 mln euro (kolejne 40 mln dopłacą w bonusach). Ale zanim skrzydłowy zdążył się rozhulać to złapał kontuzję wykluczającą go z gry na kilka miesięcy.

A pozostali, którzy przyszli? Nelson Semedo z Benfiki Lizbona, Paulinho z chińskiego Guangzhou Evergrande, z kilkuletniej tułaczki wrócił też wychowanek Gerard Deulofeu. To trio raczej nie wzbudziło wielkiej ekscytacji wśród kibiców. Traktowani byli raczej jako uzupełnienie kadry, niż fundamentalne wzmocnienie pierwszej jedenastki.

Kłótnie i problemy wizerunkowe

Brak zrealizowanych celów transferowych to nie była jedyna bolączka Barcy. Narastał konflikt na linii gracze – zarząd. Swoich przełożonych skrytykowali nawet Sergio Busquets i Gerard Pique, a Neymar – odchodząc z klubu - nazwał prezydenta klubu ”śmiesznym”. W polemikę z Josepem Marią Bartomeu wszedł również Andres Iniesta, człowiek wyjątkowo bezkonfliktowy. Kapitan podważył jego autorytet, gdy latem zaprzeczył słowom prezydenta, jakoby doszedł do porozumienia w sprawie przedłużenia kontraktu.

Słowem, nie były to najlepsze warunki do pracy dla Ernesto Valverde. Trenera, który nigdy nie pracował w tak dużym klubie jak Barca.

Wydawało się, że przejście z ery Luisa Enrique na tę Valverde, będzie wymagało czasu, a przy okazji będzie dla Barcelony okresem trudnym i nieprzyjemnym.

No i tak było, ale tylko na samym początku. Barcelona rozpoczęła sezon od bolesnej porażki w finałowym dwumeczu o Superpuchar Hiszpanii 1:5 z Realem. A przecież sędziowie i tak pomogli trochę Katalończykom - niesłusznie podyktowany karny za ”faul” na Suarezie i kontrowersyjna żółta (w konsekwencji czerwona) kartka dla Ronaldo.

Tymczasem gdy Primera Division wznowiła rozgrywki, Barcelonie niemal wszystko zaczęło wychodzić. Przewidział to Tomasz Ćwiąkała w rozmowie ze Sport.pl:
- Barcelona będzie teraz bardziej zrównoważona. Na prawej obronie zagra prawy obrońca, a nie Sergi Roberto, który dawał do zrozumienia, że woli grać w środku pomocy. Po drugie, Pualinho, czyli pomocnik w stylu ”box to box”, który ma świetną skuteczność pod bramką rywali, to zawodnik jakiego tam brakowało.
(...) W zeszłym sezonie Barca opierała się głównie na trzech napastnikach. Teraz ich siła ma się rozkładać na poszczególne formacje. Wreszcie, do wysokiej formy wracają: Iniesta, Rakitić czy Alba. Być może odejście Neymara pomoże uwolnić środek pola i lewą stronę, co powinno poprawić ich grę. Czy kadra jest lepsza? Na papierze nie, ale drużyna może okazać się bardziej zrównoważona – mówił komentator Eleven i ekspert od ligi hiszpańskiej. I tak też się stało.

Nelson Semedo okazuje się być zawodnikiem, który może na lata zdominować prawą obronę w zespole. Nawet Paulinho, obiekt kpin i drwin, znacząco wzmocnił środek pola. Barcelonie brakowało w zeszłym sezonie piłkarza o takiej charakterystyce. Dodajmy do tego, że często zaczął się on włączać w akcje ofensywne. Już zdołał strzelić dwa ligowe gole i zaliczyć asystę!

Zmiana systemu

Sielanki nie przerwała nawet kontuzja Demebele. Valverde musiał porzucić formację 1-4-3-3, do której przyzwyczaili nas jego poprzednicy i wystawia najczęściej 4-3-2-1 (tzw. choinkę) lub formację podobną do klasycznego 1-4-4-2.

Uraz Francuza sprawił także, że jeszcze więcej swobody zyskał Messi. We wszystkich rozgrywkach uzbierał już 15 goli i 5 asyst. W klasyfikacji strzelców Primera Division wyprzeda on Ronaldo o 10 trafień.

I nawet jeśli Luis Suarez przestał strzelać z taką intensywnością jak w poprzednich rozgrywkach, obecnie uzbierał ”zaledwie” 3 gole w 6 ligowych meczach, to wielu innych gra lepiej niż przypuszczano. Kolejną młodość przeżywa Andres Iniesta. Co prawda sił mu nie starcza na pełne 90 minut, ale w ciągu godziny – tyle w zaokrągleniu przebywa średnio na boisku - znowu staje się reżyserem gry i dyryguje partnerami.

Świetne wyczucie trenera

Warto zwrócić także uwagę na to jak Valverde reaguje w trakcie meczów, szczególnie gdy drużynie nie idzie. Potrafił on kilkukrotnie dokonać takich zmian, które diametralnie wpłynęły na wynik spotkania. Tak było kiedy przegrywali z Getafe 0:1, ale ostatecznie wygrali 2:1, a gole strzelili Paulinho i Denis Suarez, którzy pojawili się na murawie po przerwie. Barcelona zlała też Las Palmas 3:0, chociaż - przed trenerskimi korektami w składzie – długo się męczyli i zanosiło się na bezbramkowy remis. Valverde miał także nosa w meczu z Atletico. Barcelona przegrywała, ale po wejściu Paulinho i Sergi Roberto zdołała wyrównać (1:1).

Zresztą, to był jedyny zremisowany mecz od sierpniowej wpadki z Realem. Poza tamtym dwumeczem Barcelona wygrała 12 z 13 meczów, w tym odniosła komplet zwycięstw w Lidze Mistrzów. Przy okazji zanotowała najlepszy ligowy start w historii pobijając rekord Gerarda Taty Martino z sezonu 2013/14. Żaden inny trener po 9. kolejkach Primiera Division nie miał lepszej statystyki – 8 zwycięstw, 1 remis, stosunek bramek 26:3 – niż Valverde.

Za nami 1/3 sezonu i chyba mało kto się spodziewał, że Barca będzie taką maszyną do zdobywania punktów. W poprzednim sezonie przegrała walkę o mistrzostwo przez wpadki ze słabeuszami. Teraz kolekcjonuje punkty w iście ”mourinhowskim” stylu i ma pięciopunktową przewagę nad trzecim Realem (druga jest Valencia). Trzeba jednak pamiętać, że prawdziwa weryfikacja przyjdzie dopiero wiosną w Lidze Mistrzów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA