Borek w wywiadzie Staszewskiego: Lewandowski może zdobyć Złotą Piłkę. Albo za rok, albo w roku 2020

Po czterech latach komentowania meczów reprezentacji Polski Mateusz Borek pożegnał się z kibicami świętując awans kadry na mistrzostwa świata w Rosji. - Zrobiłem to bez żalu. Do Rosji i tak polecę, jako kibic. Z Tomkiem Hajto wykonaliśmy naszą misję - mówi dziennikarz Polsatu Sport w rozmowie Sebastiana Staszewskiego.

Sebastian Staszewski: Pamiętasz silniejszą reprezentację Polski, odkąd 20 lat temu rozpocząłeś reporterską pracę przy kadrze narodowej?

Mateusz Borek: Rozpisałem sobie kiedyś skład reprezentacji Adama Nawałki i Jerzego Engela.

I co wyszło?

- Że piłkarze tej kadry wcale nie miażdżą Koźmińskiego, Bąka czy Świerczewskiego. Wyszło mniej więcej pół na pół. Reprezentacja ma dziś dwóch zawodników klasy światowej – Roberta Lewandowskiego i Łukasza Piszczka – oraz kilku klasy europejskiej, na czele z Kamilem Glikiem. Ale nie można zapomnieć, że grupa chłopaków, która po raz pierwszy od 16 lat awansowała na mundial w Korei i Japonii, też tworzyła kolektyw. Oni nie byli silni indywidualnościami. Byli silni zespołem.

Reprezentacja Nawałki jest inna?

Ten zespół urodził się w meczu z Niemcami w Warszawie a ugruntował w trakcie eliminacji Euro 2016. Na mistrzostwach we Francji miał swój szczytowy moment. Kwalifikacje mundialu wygraliśmy natomiast dojrzałością, doświadczeniem, szkieletem zbudowanym w poprzednich latach. Ten szkielet jest tak mocny, że nie przerwały go nawet wyrwy, których przecież nie brakowało: dwie kontuzje Milika, remis z Kazachstanem, ciężki bój z Armenią czy pogrom w Danii.

Który z tych momentów był najtrudniejszy?

Remis w Astanie był dziwny. Bardziej, niż umiejętności, zabrakło nam koncentracji. Drużyna rozprężyła się po letnim sukcesie. Ale mnie znacznie bardziej zmartwił i zaniepokoił mecz z Danią. Z każdym można przegrać, ale porażka w Kopenhadze była wyjątkowo bolesna. Bo oni powiedzieli, że wiedzą jak to zrobić, a my wiedzieliśmy, co oni chcą zrobić, ale nic z tym nie mogliśmy zrobić. To była bezsilność. I zostaliśmy zmiażdżeni w każdym elemencie gry. Do dziś ten mecz może być wskaźnikiem skali trudności, jaka czeka nas w Rosji.

Masz świadomość, że mówienie o Polsce, jako o szóstej drużynie na świecie, to przekłamanie. Jak więc realnie oceniasz nasz potencjał?

Mogę porównać nas do Szwecji. Szwecja bez Zlatana Ibrahimovicia była drużyną solidną. Ale Szwecja ze Zlatanem stawała się solidną drużyną, która mogła marzyć. U nas taką rolę pełni Lewandowski. Polska to dziś silny zespół, który dobrze przygotowany fizycznie może zagrozić każdemu, ale dopiero obecność Roberta daje nam możliwość walki o najwyższe cele. Zastanawiam się czasem, jak ta drużyna wyglądałaby bez „Lewego”.

Dziś nikt o tym nie myśli. Robert po prostu jest.

Naszą siłą w wielu meczach była gra dwoma napastnikami. Lewandowski ściągał na siebie uwagę dwóch, trzech obrońców, dzięki czemu Milik za każdym razem miał pięć sytuacji. Sam Arek miałby dużo trudniej. Bo kto by mu pomógł? Łukasza Teodorczyka i Kamila Wilczka Nawałka traktuje jako napastników zadaniowych, a nie wiodących.

Lewandowski jest w szczytowym momencie kariery?

Moim zdaniem Robert nawet do 34 roku życia jest w stanie prezentować taką formę. Dba o siebie, ma dużą świadomość własnego ciała, omijają go urazy. Zresztą teraz wchodzi w najlepszy moment swojego życia. Pod każdym względem. Kiedyś, gdy Zibi Boniek zdobywał europejskie trofea, dwóch dziennikarzy dzwoniło do Zbyszka, żeby porozmawiać z nim na jego koszt. Podobnie było z Józkiem Młynarczkiem, gdy wygrywał Puchar Europy z Porto. Z medialnej otoczki trochę bardziej skorzystał Jurek Dudek. Robert natomiast jest dziś wszędzie. Gra co trzy dni, więc kiedy tylko włączymy telewizor, świat bije Polakowi brawo. A on z tego korzysta. I niech robi to dalej. To wielkie szczęście całego narodu.

Po czterech bramkach Lewandowskiego strzelonych Realowi Madryt napisałem, że „stanął w jednym szeregu z papieżem i Wałęsą”, strącając z podium Andrzeja Gołotę. Robert jest dziś najlepszym ambasadorem naszego kraju?

Mówisz Polska – myślisz Lewandowski. Nie tylko w Europie, ale i w Azji czy Ameryce Południowej. Chociaż widzę paradoks. Bo gdy spojrzymy na liczbę jego followersów w mediach społecznościowych to jest ona daleko za gwiazdami Barcelony i Realu. Ale Lewandowskiego i tak znają wszyscy.

Przez te lata Robert przeszedł metamorfozę?

Złapał dużą pewność siebie. To od zawsze był bardzo inteligentny facet. Ale dziś nie boi się tego pokazać; mówić i to ostro. Wiadomo, że gdy w Borussii zgrał trzy mecze i zmarnował pięć sytuacji, to nie miał legitymacji, aby pewne rzeczy artykułować dosadnie. Teraz się to zmieniło.

Polak może wygrać Złotą Piłkę?

W 2018 roku będzie mu łatwiej, niż w 2017.

Dlaczego?

Bo zagra na mistrzostwach świata. A gdyby nasza reprezentacja doszła w Rosji do półfinału, a Bayern wygrał Ligę Mistrzów, to przy dobrej dyspozycji Roberta musiałby on znaleźć się w gronie poważnych kandydatów. W cyklach eliminacyjnych zawsze większe wrażenie będą robić ligowe bramki Ronaldo i Messiego. Natomiast w cyklu turniejowym trafienia nabierają innej mocy.

To może wygrać, czy nie?

Wierzę, że Bayern za chwilę coś wygra. Może za dwa, trzy lata. Wtedy, gdy będą mistrzostwa Europy. I wierzę, że na nich Robert – wtedy 32-letni – będzie w świetnej formie. I wierzę, że jeśli za rok nie zdobędzie Złotej Piłki, to powalczy o nią w roku 2020.

Trudniejsza od awansu na turniej będzie selekcja Nawałki?

Niedawno pomyślałem o tym kto mógłby pojechać na turniej i znalazłem z trzydzieści nazwisk, które nikogo by nie zaskoczyły. A więc Nawałka będzie musiał skreślać. I to dużo.

Tomasz Hajto powiedział, że musimy szybko znaleźć 7-8 piłkarzy, bo nasi kluczowi kadrowicze są po trzydziestce.

Sądzę, że najpierw powinniśmy przetestować tych, którzy już są w kadrze, ale których potencjał nie do końca znamy. Chciałbym zobaczyć kilku chłopaków grających przeciwko Urugwajowi i Meksykowi od pierwszej minuty. Na przykład w pierwszym meczu trzech i w drugim trzech. A jest kilku takich, którzy wymagają weryfikacji: Marcin Kamiński, Jacek Góralski, Paweł Wszołek, Łukasz Teodorczyk, Kamil Wilczek, Rafał Wolski. Dajmy im szansę. Kolejni i tak dojdą. Na przykład Dawid Kownacki, który teraz występuje w zespole do lat 21.

Kownacki przeżył już i hype, i hejt. Ale zdjęcie z testów medycznych w Sampdorii Genua na którym było widać brzuch Dawida przeraża…

I dlatego właśnie Lewandowski chwilę po przejściu do Ekstraklasy został jej królem, a następnie z marszu podbił Bundesligę. Swoją rolę odegrały oczywiście kwestie genetyczne i kulturowe. Po pierwsze ojciec Roberta był sportowcem, a pod drugie – w dzieciństwie „Lewy” jadł mało, bo żył skromnie. I później dzięki temu miał świadomość własnego ciała. Kownacki powinien iść tą samą drogą, bo talent ma. Czasem mam nawet wrażenie, że jest naznaczony przez Roberta. I zapatrzony w niego. Chce nie tylko strzelać, ale też rozgrywać, walczyć, podpowiadać, wspierać. Bierze odpowiedzialność za drużynę. I zupełnie, jak w przypadki Roberta, Dawidowi pomogła kapitańską opaska, którą dostał od Czesława Michniewicza. Teraz za talentem musi nadążyć głowa i charakter.

Kownacki dorównuje talentowi Piotrowi Zielińskiemu?

Zieliński jest wyjątkowy. To prosty, skromny chłopak, który zajebiście gra w piłkę. Tak, gra zajebiście. Ma recital zagrań. I 23 lata. Niektórzy w jego wieku nie mają nawet debiutu w kadrze. Wyobrażam sobie właśnie Zielińskiego, która regularnie gra kilka sezonów w Serie A i za pięć lat ma 200 meczów w lidze włoskiej. Wtedy to będzie nasz polski Marek Hamšík.

Wierzysz w to, że drużyna Nawałki osiągnie w Rosji świetny wynik i po udanym turnieju selekcjoner pozostanie opiekunem reprezentacji Polski?

Tak, jest to możliwe. Między trenerem a prezesem Bońkiem jest nić porozumienia.

Prezesi się zmieniają.

Nie wiemy czy ten obecny nie zostanie niedługo wiceprezesem, haha. Poza tym każdy trzeźwo myślący prezes musi przedłużyć kontrakt z takim selekcjonerem.

Za wszelką cenę?

Adam już teraz zarabia godne pieniądze. Poza tym istnieje bardzo rozsądny system premii. Za określony sukces trener ma określony profit.

Za awans na mundial podobno dostał aż milion euro.

Nie znam dokładnych zapisów umowy, ale myślę, że bardzo się nie pomyliłeś.

A co z ambicjami?

W Polsce Adam jest kochany. A za granicą byłby po prostu dobrze opłacanym trenerem. Lepsze to, czy lepsze jest bycie drugim najważniejszym człowiekiem po prezydencie, bo taki status ma w Polsce selekcjoner dobrze grającej reprezentacji? Dzięki kadrze Nawałka spełnia marzenia. 40 lat po tym, gdy zadebiutował na mistrzostwach świata jako piłkarz, pojedzie na nie jako trener. Ilu ludzi może się tym pochwalić? Tu Adam też zarobi dużo a przy okazji otrzyma miłość i szacunek.

Co cenisz w Nawałce?

Z Adamem znam się od dawna. Spotykaliśmy się, kiedy pracował w 1 lidze, widywaliśmy się na sylwestrach u Piotrka Świerczewskiego. Zawsze imponował mi zawziętością, wewnętrzną dyscypliną. O tym, jak zdrowym trybem życia zaraża innych świadczy to, że wszyscy trenerzy sztabu kadry zmierzają w kierunku kolekcji slim fit.

A czego nie lubisz?

Pewnie pytasz o wywiady.

Żaden inny trener czołowej europejskiej reprezentacji nie jest tak konsekwentny w odmawianiu wywiadów.

Musimy to zaakceptować. Trener obrał sobie model nieeksponowania krytyki i pochwał dla swoich zawodników. Woli mówić to w cztery oczy. Poza tym taką decyzję legitymizuje prezes Zbigniew Boniek, czyli… chyba najbardziej otwarty dla dziennikarzy prezes w Europie.

Pamiętam, że tobie selekcjoner obiecał, że odwiedzi studio Cafe Futbol.

Powiedział, że przyjdzie, jak osiągnie sukces. Po awansie na Euro 2016 zadzwoniłem więc i zaprosiłem na program świąteczny. No bo przecież jest sukces. A on: „No jak? Teraz nie przyjdę. Przyjdę, jak będzie sukces!”. No to zadzwoniłem znów, po ćwierćfinale mistrzostw. Pogratulowałem i zaprosiłem, tym razem na pierwsze wydanie po Euro. „Mati, jaki sukces? Przecież nie było medalu! A obiecuję, że przyjdę, jak będzie ten sukces”. No i przestałem dzwonić, haha.

Czyli Nawałkę w CF zobaczymy dopiero po medalu mistrzostw świata?

Adam jest realistą, chociaż na zewnątrz tego nie pokazuje. Wie, że już ćwierćfinał będzie znakomitym wynikiem. Pamiętajmy, że w grupie eliminacyjnej w której nie było potężnych drużyn straciliśmy aż 14 bramek. W naszej obronie jest Glik, Pazdan, Piszczek, a strzelali nam Kazachowie i Ormianie. 14 to jednak za dużo. I Adam o tym wie.

Nawałka powiedział kiedyś, że duet Borek-Hajto jest talizmanem reprezentacji. To miłe?

Trener ma swoje przyzwyczajenia i rzeczy, których nie chce zmieniać, tak jak słynny zakaz cofania autokaru w dniu meczu. Na spotkanie do Astany z Kazachstanem nie mógł lecieć Tomek, który nie miał wizy. I skończyło się remisem. Nawałka powiedział później, że nie możemy więcej dopuścić do takiej sytuacji, bo od razu przestało nam iść, haha. Oczywiście, że było to powiedziane żartem, ale poczułem się fajnie. Ostatecznie naszą misję z Tomkiem wykonaliśmy. Polska awansowała z pierwszego miejsca.

Masz świadomość, że przez kilkanaście lat to ty byłeś przewodnikiem kibiców po największych zwycięstwach polskiej reprezentacji? Skomentowałeś awans kadry na trzy mundiale, dwa mistrzostwa Europy i na dodatek dwie korony króla strzelców eliminacji Roberta Lewandowskiego. Właściwie to byłeś w centrum wszystkich największych triumfów naszego futbolu w XXI w. Jeśli weźmiemy pod uwagę komentatorów, więcej sukcesów opisał tylko legendarny Jan Ciszewski.

Nie jestem pazerny. Nie chcę zabierać triumfów Darkowi Szpakowskiemu, który też je opisywał, ale w radiu. Czy to mniej wartościowe, niż komentowanie w telewizji?

Masz jednak szczęście do historycznych chwil: powrotu Polaków na mistrzostwa świata po 16 latach przerwy, pierwszego w historii awansu na Euro, pierwszego gola i pierwszego zwycięstwa w tym turnieju. A jakby tego było mało – komentowałeś historyczne pokonanie Niemców.

Policzyłem niedawno moje mecze reprezentacji Polski i wyszło mi ich prawie 100 – nie licząc spotkań drużyn młodzieżowych. Ale 25 meczów kadry Nawałki o punkty to faktycznie coś wyjątkowego.

Bo życie komentatora składa się z momentów, prawda?

W dużej mierze tak. Za 20 lat usiądziemy z Robertem na kawce i powspominamy sobie...

Pojedziesz do Rosji?

Na pewno. Założę szalik i będę kibicował.

Bez żalu?

Bez. Przeżyłem już swoją przygodę; nie modliłem się, abyśmy zagrali w barażach, bo wtedy skomentuję dwa kolejne mecze. Teraz odpowiedzialność za wynik przejmuje Telewizja Polska. To ona ma długoletni kontrakt, musi więc dbać o kadrę. A piłkarzom i komentatorom TVP życzę najlepszego. Zresztą od kadry aż tak się nie oddalam. Wciąż będę ją komentował.

Ale mecze z twoim komentarzem kibice obejrzą dzień później.

Mam zapewnienie Mariana Kmity, że te mecze "robił" je na żywo. Kibice obejrzą co prawda z odtworzenia, ale emocje będę przekazywał prosto z kotła. Nie ma co dramatyzować. Fajne prawa przychodzą, później odchodzą i znów przychodzą. Tak jak wielcy piłkarze i wielkie drużyny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.