El. MŚ 2018. Reprezentant Armenii: Z Polską zagramy o honor kraju. Będzie gorąco!

Dwa lata temu przyjechała do nas Dania, która bardzo potrzebowała punktów. I tylko zremisowała. Bo zagraliśmy dla naszej dumy, kraju i dla kibiców. Dziś będzie tak samo - mówi Sport.pl Lewon Hajrapetian, reprezentant Armenii, były piłkarz Lechii Gdańsk i Widzewa Łódź. Początek meczu Armenia - Polska w czwartek o godz. 18:00. Spotkanie z Czarnogórą odbędzie się w niedzielę o tej samej porze. Relację z obu meczów będziecie mogli śledzić w Sport.pl, a także w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Sebastian Staszewski: Kto wygra dzisiejszy mecz i dlaczego Polska?

Lewon Hajrapetian: Polska na pewno jest faworytem, przyjeżdża do nas jako lider grupy, jako zespół, który ograł Danię, Czarnogórę. Ale na waszym miejscu nie byłbym zbyt pewny siebie. Będziecie grać w Erywaniu, gdzie Armenia jest silniejsza, niż na wyjazdach.

Dlaczego w Erywaniu gra się tak trudno? W tych eliminacjach potrafiliście ograć tu Czarnogórę, choć prowadziła już 2:0. Polska zresztą nigdy nie pokonała Armenii na wyjeździe.

Armenia geograficznie położona jest 2 tys. metrów nad poziomem morza. Powietrze jest tu inne, niż w Europie. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni, natomiast nasi rywale w pewnym momencie zaczynają opadać z sił. Niby to tylko szczegół, ale jednak istotny. Kiedy grałem w Polsce i byłem powoływany na zgrupowania kadry, sam miałem z tym problem. Potrzebowałem 3-4 dni by złapać oddech i przyzwyczaić się do tych warunków. Wy tego czasu nie macie.

W meczu z Polską nie zagrają wasi środkowi obrońcy – Hrajr Mkojan i Gaël Andonian. Powinno nam ulżyć?

Powinniście się cieszyć. Poza tym nie może wystąpić także Warazdat Harojan, który grał przeciwko Polsce w Warszawie. Kolejnym kontuzjowanym obrońcą, chociaż lewym, jestem ja. Szkoda, że przed tak prestiżowym meczem straciliśmy aż tylu piłkarzy. Szczególnie, że Polska opiera swoją siłę na Robercie Lewandowskim i ofensywie.

Kluczem do naszego zwycięstwa będzie zdominowanie środka pola? Paweł Wilkowicz w analizie rozegranego niedawno meczu Armenii z Danią napisał: „W składzie na Danię był [Henrich Mychitarian – aut.], Duńczycy go uważnie pilnowali, ale nie tylko on w kadrze umie przyspieszyć kontratak dobrym podaniem”. Wasi pomocnicy mają fach w nogach.

W normalnej sytuacji tak, bo pomoc to nasza najsilniejsza broń. Ale teraz istotniejsze będzie dla was znajdowanie się pod bramką Armenii i wykorzystywanie naszych problemów z obrońcami. A resztę sekretów zachowam dla siebie.

A zdradzi pan, jak zatrzymać Henricha Mychitariana?

Takiego zawodnika nie da się powstrzymać. Można mu przeszkadzać, ale on jednym zagraniem potrafi odmienić losy meczu. Podobnie, jak Lewandowski. W każdym spotkaniu dwóch, trzech piłkarzy próbuje go zatrzymać, ale na samym końcu on i tak ma jedną sytuację, którą może wykorzystać. Podobnie z Mychitarianem. To wyjątkowy piłkarz.

Jest sercem reprezentacji Armenii?

To nasz najważniejszy zawodnik. Ale nie jest tak, że jego gra wpływa na całą drużynę. Moim zdaniem Henrich wpływa na zespół tak samo, jak zespół wpływa na niego. Jeśli marzymy o silnej reprezentacji, potrzebujemy Mychitariana, ale on też ma świadomość, jak wielu ludzi musi pracować na jego okazje. Mamy w ataku bardzo dobrych piłkarzy, mających dużo jakości. Nie tylko Henricha. Przekonacie się o tym.

Mecz z Polską cieszy się w Armenii dużym zainteresowaniem? Bo spotkani przez nas ludzie twierdzili, że Ormian bardziej interesują zapasy i podnoszenie ciężarów.

Nie mamy żadnych szans, aby awansować na mundial, więc ludzie nie przykładają wagi do tego meczu. Są rozczarowani. Nie chcą chodzić na nasze mecze. Dlatego też w czwartek raczej nie dostaniemy takiego wsparcia fanów, jakiego potrzebujemy.

Ilu kibiców zasiądzie na trybunach stadionu Hanrapetakan?

Myślę, że naszych przyjdzie z pięć tysięcy. Raczej nie więcej.

Zobaczą zwycięstwo Polski i jej awans na rosyjskie mistrzostwa świata?

Czeka was bardzo trudne spotkanie. Nie mam co do tego wątpliwości. Mamy problemy, brakuje kilku zawodników, ale nikt nie odda wam zwycięstwa. Dwa lata temu też nie mieliśmy szans na wyjście z grupy eliminacji Euro 2016. Przyjechała do nas Dania, która bardzo potrzebowała trzech punktów. Byli pewni siebie, a mimo to tylko zremisowali 0:0. Bo walczyliśmy. Daliśmy z siebie więcej, niż 100 proc. Zrobiliśmy to dla naszej dumy, dla naszego kraju, dla kibiców. Dziś będzie tak samo.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.