Dariusz Mioduski: Czlowiek od Sulleya rekomendował do Legii też Prijovicia i Nikolicia

- Jestem przekonany, że wyciek tego maila to działanie kogoś, kogo z nami już nie ma. To kolejny dowód na to, że są wokół Legii ludzie, którym zależy tylko na jej destabilizacji - powiedział Sport.pl prezes mistrza Polski, Dariusz Mioduski w reakcji na opublikowaną korespondencję oraz zarobki piłkarzy jego klubu.

We wtorek rano Sebastian Staszewski ze Sport.pl ujawnił zarobki oraz kwoty, za które do Legii pozyskani zostali Daniel Chima Chukwu, Tomas Necid, Steeven Langil i Sadam Sulley. W wypadku tego ostatniego - publikując wewnątrzklubową korespondencję - odsłonił także kulisy wartego 2 mln transferu (więcej: TUTAJ).

We wtorek po południu skontaktowaliśmy się z Dariuszem Mioduskim, którego poprosiliśmy o komentarz do całego zamieszania. - Jestem przekonany, że wyciek tego maila, to działanie kogoś, kogo z nami już nie ma. Nie chce mówić kogo, ale to kolejny dowód na to, że są wokół Legii ludzie, którym zależy tylko na jej destabilizacji. Ludzie, którzy dziś cieszą się z naszych kłopotów. To nie pierwszy i podejrzewam - a wręcz jestem pewien - że nie ostatni taki atak, którego celem jest osłabianie klubu - powiedział Mioduski.

A sprawę z Sulleyem wyjaśnił tak: - Nasz skaut poleciał na dobrze obsadzony turniej w Afryce z koncepcją, że rozpoczynamy współpracę w tamtym regionie. Na turnieju zidentyfikował chłopaka, który wydawał się spełniać nasze wymogi. Dowiedział się, jaka jest jego sytuacja - najpierw chciał go zaprosić na testy, ale szybko okazało się, że ma on już ofertę z innego klubu. Poinformował o tym osoby, które w tamtym czasie były odpowiedzialne za transfery. I na tym kończyła się jego rola jako skauta.

- Ktoś to następnie zaakceptował, zgodził się na warunki finansowe i podpisał - dodajmy, że płacąc za wszystko ponad rynkowe kwoty - czteroletni kontrakt. To właśnie warunki kontraktu są dzisiaj naszym problemem. Nie uzgadniał go Radek Kucharski, nie zrobiłem tego ja. Tak jakoś się dziwnie składa, że w tej opublikowanej korespondencji, zostały wymazane osoby, do których wysłano tego maila. Te osoby to: Bogusław Leśnodorski, Michał Żewłakow i Dominik Ebebenge. Dwie z nich już nie pracują w klubie.

- Nie rozumiem, jak z jednej strony można mówić o przywiązaniu, miłości do klubu, a z drugiej go atakować i wyciągać na światło dzienne takie rzeczy, jak wewnętrzna korespondencja, która zawsze powinna być traktowana poufnie. Nie rozumiem, jak można atakować teraz Radka Kucharskiego i obarczać go całą odpowiedzialnością za transfer Sulleya. Albo pisać bzdury, że po zimowych transferach został on z Legii wyrzucony. To zwykła manipulacja, próba zdyskredytowania człowieka. Człowieka, który zanim odszedł zimą do Manchesteru United, przepracował w tym klubie prawie 10 lat. Jako skaut zarekomendował nie tylko Sulleya, ale też wielu innych piłkarzy np. Nikolica, Prijovica, Dominika Nagy’a, Ondreja Dudę, Krystiana Bielika, a również Chimę Chukwu czy Necida - wyliczył prezes Legii.

Mioduski po raz kolejny wskazał również na doniesienia o problemach finansowych klubu, które wynikają z jego działalności w poprzednich latach. - Jedne transfery wypaliły, inne nie, ale większość rekomendacji Radka przyniosło Legii korzyść. Ale to nie rekomendacje są problemem a finalne decyzje - przede wszystkim warunki, na których podpisywano kontrakty. Dziś coraz wyraźniej widać, jaka była cena sukcesów sportowych w ostatnich latach i jak ciężko będzie ją spłacić. Stąd te ataki, wskazywanie winnych i szukanie alibi, które mają chronić budowany mit.

- Ja rozumiem kibiców i ich głód sukcesów. Wiem, że Legia musi wygrywać. Dziś wszyscy mają prawo być rozczarowani, ale tym bardziej musimy teraz się odbudować, a takie ataki szkodzą przede wszystkim Legii, nie mnie - zakończył Mioduski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.