Ekstraklasa. Dwie minuty, które załatwiły sprawę. Legia pokonała Piasta

Legia Warszawa wygrała 3:1 z Piastem Gliwice w meczu piątej kolejki LOTTO Ekstraklasy. Gole dla mistrzów Polski strzelili Dominik Nagy, Krzysztof Mączyński i Guilherme. Honorową bramkę dla gości zdobył Michal Papadopulos.

W 78. minucie ładnym strzałem z dystansu Jakuba Szmatułę pokonał Mączyński. Nie minęło 120 sekund, a prowadzenie Legii podwyższył Guilherme. Brazylijczyk wykorzystał dekoncentrację i nieuwagę obrony Piasta po indywidualnej akcji i podaniu Armando Sadiku. Warszawiacy prowadzili już 3:0 i jasne stało się, że wygrają drugi w tym sezonie mecz w ekstraklasie. Długo jednak wydawało się, że o triumf drżeć będą do samego końca.

- W tym momencie potrzeba nam cierpliwości i kilku wzmocnień. W ostatnich latach Legia pozbyła się kilku zawodników, którzy decydowali o ofensywie. Nowych zawodników nie da się wprowadzić w pięć minut. Niech każdy sobie przeanalizuje sytuację sprzed ośmiu miesięcy i to, co się wydarzyło w tym czasie. Wtedy zrozumie, dlaczego tworzymy mniej okazji niż kilka miesięcy temu - mówił przed meczem z Piastem Jacek Magiera.

Trener Legii wymówek nie szuka i podkreśla, że jego drużynie pomóc może tylko ciężka praca, która efekty da w najbliższym czasie. Mimo bardzo dobrego wyniku, w piątek mistrz Polski nie zachwycił. Trzeba przyznać, że gdyby nie piorunująca końcówka, to wiele dobrego o grze drużyny Magiery nie można byłoby napisać.

Warszawiacy przeważali, długo przebywali na połowie Piasta, jednak mieli problemy z kreowaniem sytuacji bramkowych. Jedną z nieliczycznych wykorzystał ten, który w ostatnich tygodniach, na tle słabej drużyny, może podobać się najbardziej. W 16. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłka trącona przez Heberta spadła pod nogi Nagy'a. Węgier nie zastanawiał się długo i zaraz po przyjęciu uderzył mocno w kierunku bramki Piasta i nie dał szans Szmatule na interwencję.

Po strzeleniu gola warszawiacy nie rozprężyli się, próbowali atakować, ale okazji do podwyższenia wyniku wielu nie mieli. Najlepszą, zaraz po wejściu na boisko, miał Sadiku, jednak jego dobre uderzenie obronił Szmatuła.

Zanim o wyniku meczu rozstrzygnęli Mączyński i Guilherme, stuprocentową okazję zmarnował Piast. A konkretniej Papadopulos, który nie strzelił gola z kilku metrów do pustej bramki po podaniu Marcina Pietrowskiego. Strzał napastnika gości z linii bramkowej wybił Michał Pazdan. Czech skuteczniejszy był w ostatnich sekundach meczu, kiedy precyzyjnym uderzeniem głową, zdobył honorową bramkę dla Piasta.
Legia, przynajmniej do soboty, wskoczyła do górnej połówki tabeli, ale najważniejsze spotkanie czeka ją w czwartek. Wtedy piłkarze Magiery podejmą u siebie Sheriffa Tyraspol w meczu IV rundy eliminacji Ligi Europy. Później, bo w niedzielę, legioniści zagrają w Płocku z Wisłą. Dzień wcześniej Piast podejmie Koronę Kielce.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.