Piłkarze z reprezentacji, oferty z Europy i twierdza w Kazachstanie. To FC Astana, rywal Legii w walce o Ligę Mistrzów

Są mocni u siebie, znają smak Ligi Mistrzów, a połowa ich składu gra w rodzimych reprezentacjach. Jej piłkarzami interesują się zresztą mocne kluby z Europy. FC Astana to rywal Legii Warszawa w 3. rundzie kwalifikacji Champions League. Pierwszy mecz w środę o godz. 16. Rewanż 2 sierpnia o 20:45.

Astana w 2. rundzie kwalifikacji wyeliminowała mistrzów Łotwy, Spartaksa Jurmała. Na wyjeździe Kazachowie triumfowali 1:0, a w rewanżu padł remis 1:1, ale w dwumeczu, a zwłaszcza w pierwszym spotkaniu na Łotwie, Astana zdecydowanie dominowała.

„Zawiodły głowy”

Mimo to media w Kazachstanie nie chwaliły zbytnio graczy Astany. Serwis Prosports.kz określił ich grę jako „mało przekonywującą”, a  Sports.kz przytoczył słowa dyrektora klubu: „ w kolejnych meczach zobaczycie zupełnie inne oblicze drużyny”.

Na temat gry mistrza kraju w gazecie „Litar” wypowiedział się też Wohid Gulomhajdarow, niegdyś zawodnik reprezentacji olimpijskiej ZSRR, Lokomotiwu Moskwa, a potem trener kilku ekip w Kazachstanie m.in. Lokomotiwu Astana. Jego zdaniem w ostatnich meczach zawiodły głównie głowy zawodników.  – Coś było nie tak z ich podejściem do spotkania. Po okresie walki drużyna nieco odpuściła, jakby była zadowolona z wyniku. Niezależnie od klasy rywala, ciągle trzeba grać agresywnie i wykorzystywać swoje mocne strony – tłumaczył były szkoleniowiec.

Chociaż mecze Astany z Łotyszami powinny być dla sztabu Legii cennym materiałem do analizy, to trudno sobie na ich podstawie wyrabiać zdanie o sile kazachskiej piłki. Jako ciekawostkę dodamy tylko, że wspomniany Spartaks grał ostatnio towarzysko z Arką Gdynia. W meczu w  Gniewinie pokonał ekipę Leszka Ojrzyńskiego 2:1. To było kilka dni przed tym jak Arka w Warszawie wywalczyła Superpuchar w starciu z Legią.

Wyobrażenia o Astanie lepiej tworzyć sobie przez pryzmat tego, jak klub funkcjonuje i jakie wyniki odnotowywał w Europie z rywalami, którzy już swoją markę mają.

 Twierdza Astana

Astana w minionych latach zdominowała rozgrywki krajowe. Klub funkcjonujący od 2009 roku zostawał mistrzem Kazachstanu przez ostatnie trzy lata. W tym sezonie pewnie zmierza po czwarte mistrzostwo. W swej krótkiej historii dał się już też poznać w Europie.

W eliminacjach europejskich pucharów odprawiał z kwitkiem Hapoel, AIK, Maribor, HJK czy BATE. Zresztą do Ligi Mistrzów w sezonie 2015/16 zdołał się przedrzeć po pokonaniu APOELU. Grał w niej bynajmniej nie jako dostarczyciel punktów, bo zdobył ich aż cztery. Czyli tyle, ile Legia w sezonie 2016/17. Analogia do występów obu ekip w europejskiej elicie jest jeszcze jedna.

Jeśli stołeczna drużyna może pochwalić się remisem na Łazienkowskiej z Realem Madryt, to kibice Astany wciąż pamiętają remis u siebie z Atletico Madryt. Zresztą żaden zespół grający z Kazachami w grupie nie był w stanie wywalczyć na ich terenie trzech punktów. Benfica Lizbona i Galatasaray Stambuł strzeliły i straciły tam po dwa gole. Zresztą Astana zremisowała też z Turkami w meczu rewanżowym.

Poprzedni rok przyniósł młodemu klubowi możliwość gry w fazie grupowej Ligi Europy. Pięć punktów zdobyte po zwycięstwie z APOEL-em i remisach z Olympiacosem Pireus czy Young Boys Brno dało ostatecznie czwarte miejsce w grupie, ale kolejne europejskie doświadczenia są dla Astany bezcenne.

Statystycznie te międzynarodowe boje Kazachów u siebie robią duże wrażenie. Przez dwa ostatnie lata i 12 meczów na Astana Stadium odnieśli oni 6 zwycięstw i 6 remisów. Ujmując to dosadniej: NIE WYGRAŁ WTEDY TAM NIKT.

Piłkarze za miliony, oferty z Europy

Twórcą tych sukcesów jest trener Stanimir Stoiłow pracujący w klubie od 2014 roku. O pieniądze w klubie, finansowanym przez spółkę zarządzającą państwowymi kolejami, martwić się nie musiał. Solidną drużynę budował jednak mądrze gospodarując środkami. Młody, środkowy pomocnik Nemanja Maksimović (mistrz Europy U-19) został ściągnięty za 2 mln euro. W Kazachstanie grał znakomicie. Teraz jest już graczem La Liga, przeszedł do Valencii. Bułgarskiego napastnika Atanasa Kurdowa pozyskano za milion euro. Też już go nie ma w drużynie. Patrick Twumasi z Ghany przyszedł natomiast ze Spartaksa za 400 tysięcy euro. Teraz wart jest trzy razy więcej.

Szastanie pieniędzmi na rynku transferowym nie jest jednak modelem prowadzenia klubu. W Astanie wykorzystują to, co mają najlepszego u siebie. Sześciu piłkarzy pierwszej drużyny to reprezentanci Kazachstanu. Tacy gracze jak Dmitrij Szomko czy Serikzjan Mużikow przyczynili się zresztą do odebrania jedynych punktów reprezentacji Polski w trwających el. MŚ.

Do tego dochodzą reprezentanci Białorusi (Igor Szitow czy Iwan Majewski, który znany jest też z występów w Zawiszy Bydgoszcz), Wegier (Laszlo Kleinheisler) Bośni i Hercegowiny (Marin Anicić) oraz Kongo (Junior Kabananga) i mocna  jedenastka na Legię jest praktycznie gotowa.

Mocna i bramkostrzelna. Wspomniany Kabananga w tym sezonie strzelił już 14 bramek i zanotował 5 asyst. To daje mu pierwsze miejsce w klasyfikacji ligowych strzelców.

Klub wie, jak zatrzymać gwiazdy. Wspomniany Kabananga zimą dostał 9 propozycji kontraktowych. Trzy z Belgii, w tym jedną od czołowej drużyny ligi, jedną z Ligue 1 i Turcji oraz znakomite finansowo umowy z Chin i Arabii Saudyjskiej. Wszystkie odrzucił, bo jak wspomniał jego doradca „nie samymi pieniędzmi się żyje” sugerując, jak dobrze jego podopiecznemu funkcjonuje się w Astanie.

Kwiat sztuczny, a prawdziwy

Niewątpliwym atutem Astany jest nowoczesny stadion.  Nie tylko dlatego, że 30-tysięcznik podczas ważniejszych meczów wypełniany jest bez problemu. Ten wyposażony w system chłodzenia i ogrzewania obiekt posiada też sztuczną murawę. To ona często jest sprzymierzeńcem przyzwyczajonych do gry na niej gospodarzy.

-To jak porównywać sztuczny kwiat z prawdziwym. Podobieństwo jest tylko z daleka - mówi Sport.pl  dyrektor sportowy reprezentacji Polski Tomasz Iwan, odpowiedzialny za operację „kadra w Astanie”.

- To naprawdę daje jakiś handicap gospodarzom. Boisko jest tępe, piłka inaczej się zachowuje. Dodatkowo sama nawierzchnia w  Astanie nie należy do najnowocześniejszych. Nie ma tam zresztą mechanicznego systemu zraszania.  Trawę polewają tylko przed spotkaniem, przy tych upałach to starcza na kilkanaście minut, potem futbolówka nie ma już takiego poślizgu. Gra się inaczej – wyjaśnia Iwan, który był w Astanie nie tylko na meczu kadry, ale także wcześniej przy okazji eliminacji Ligi Mistrzów i spotkania miejscowej drużyny z Żalgirisem Wilno. Gospodarze wygrali u siebie 2:1 strzelając gola w ostatnich minutach meczu.

- Było widać różnicę w poruszaniu się dwóch drużyn, to jak piłkarze biegali i zatrzymywali się. Do tego publiczność, która żywo reagowała, na niemal każde zagranie. FC Astana piłkarsko zrobiła na mnie pozytywne wrażenie – wspomina Iwan.  

Piłkarska reprezentacja Polski szykując się do starcia z Kazachstanem trenowała na obiektach Mazura Karczew, posiadających sztuczną nawierzchnię. W przypadku podróży do Astany dobrze wziąć też poprawkę na ponad 5 godzinny lot i czterogodzinną różnicę czasową. Godzina pierwszego meczu, zaplanowanego na 26 lipca, nie powinna dziwić. Zawodnicy zaczną grę gdy w Polsce będzie 16:00. Rewanż 2 sierpnia o 20:45.

Jak bukmacherzy oceniają szanse Legii?

Według polskich bukmacherów faworytem pierwszego spotkania są gospodarze, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat nie przegrali żadnego z dwunastu spotkań rozgrywanych u siebie (sześć zwycięstw i sześć remisów).

STS: Astana 2.60, remis 3.45, Legia 2.98
Fortuna: Astana 2.45, remis 3.15, Legia 3.05
Totolotek: Astana 2.45, remis 3.15, Legia 2.90

Sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej, gdy pod uwagę weźmie się wyłącznie kwestię awansu. Tu zdecydowanym faworytem jest Legia.

STS: Astana 2.25, Legia 1.50
Fortuna: Astana 2.35, Legia 1.55
Totolotek: Astana 2.20, Legia 1.60

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.