Manu Sainz, dziennikarz będący w dobrych relacjach z agentem Ronaldo Jorge Mendesem, przekazał informację, jakoby Ronaldo został uspokojony słowami Pereza. - Cristiano to nie jest człowiek, który stawia na pierwszym miejscu pieniądze. Czuje się zraniony i ma rację, ponieważ nie chciał nikogo skrzywdzić ani oszukać. Cristiano to nie jest część biznesu, to część historii Realu Madryt - stwierdził podczas poniedziałkowej audycji Perez.
Ronaldo, który do tej pory miał mieć za złe klubowi, że ten nie wsparł go wystarczająco mocno w sprawie oskarżeń prokuratury, przyjął te słowa z radością. Gwiazdorowi spodobało się wystąpienie prezesa, czego świadkami byli ponoć koledzy z drużyny. Przebywający obecnie z reprezentacją na zgrupowaniu w Moskwie zawodnik wolałby co prawda, by taki komunikat ze strony Realu pojawił się wcześniej, ale i tak docenił postawę Florentino Pereza - czytamy na stronie internetowej as.com.
Piłkarz zaczyna poddawać w wątpliwość sens opuszczenia Realu, ale pewność będzie miał dopiero po spotkaniu z prezesem Królewskich, do którego ma dojść po zakończeniu Pucharu Konfederacji. - Nie chcę teraz rozpraszać portugalskiej drużyny. Spotkamy się i porozmawiamy po zakończeniu turnieju, wtedy powie nam, co się dzieje. Będę go bronił za wszelką cenę, zarówno jako zawodnika, jak i człowieka - powiedział na antenie Onda Cero Perez.
W piątek portugalski dziennik "A Bola" opublikował informację, jakoby Ronaldo podjął definitywną decyzję o opuszczeniu Realu. Powodem miał być wspomniany brak wsparcia ze strony działaczy klubu - Królewscy ograniczyli się do wydawania oficjalnego komunikatu na swojej stronie internetowej - oraz nagonka części mediów przedstawiających zawodnika jako przestępcę, choć sąd nie odniósł się jeszcze nawet do oskarżeń prokuratury.
Zobacz też: Cristiano Ronaldo zapłaci 14,8 mln, by uniknąć więzienia?
Jak podała rozgłośnia radiowa COPE, Cristiano Ronaldo zamierza uregulować 14,8 mln euro zaległych podatków, o których ukrycie oskarżyła go hiszpańska prokuratura. Zdaniem stacji zawodnikowi grozi realna kara pozbawienia wolności, jeśli ten zdecyduje się na otwartą walkę w sądzie.