Mundial 2018. Paweł Janas dla Football LIVE: Profesor Varane, Francja zamknęła mecz [#38]

- Varane grał profesora. U Belgów dobrze zagrał tylko Hazard. Lukaku nie było widać wcale, De Bruyne wyróżniał się stratami, chyba trener za bardzo rzuca go po pozycjach - komentuje dla Football LIVE Paweł Janas, selekcjoner, który był z Polską na mundialu (2006), a jako piłkarz wywalczył na MŚ trzecie miejsce (1982). We wtorek w pierwszym półfinale mundialu w Rosji Francja wygrała z Belgią 1:0. W środę mecz Anglia - Chorwacja. Faworytem Janasa są Anglicy.

Potwierdziło się, że Francja jest lepsza od Belgii przede wszystkim w defensywie. Graczami meczu byli obaj środkowi obrońcy Deschampsa. Umtiti poza wzorową pracą na swojej pozycji zdobył gola na wagę awansu. Poszedł świetnie do dośrodkowania, miał też szczęście, bo trafił głową nieczysto, a piłka przeleciała jeszcze po włosach Fellainiego i bramkarz nie miał szans. Można sobie gorzko żartować, że Fellaini ma za długie włosy, że gdyby wcześniej poszedł do fryzjera, to może piłka by go minęła i Courtois by odbił.

Umtiti był świetny, a Varane grał po prostu profesora. Chłopak ma 25 lat, ale już od siedmiu jest w Realu Madryt. Z Lens wyciągnął go Zidane, jeszcze kiedy był dyrektorem sportowym Realu. No i „Królewscy” mają stopera na jeszcze wiele lat grania.

Francja cofnęła się po golu i mecz się skończył. Belgowie nie mogli stworzyć sobie sytuacji. Mieli je przy wyniku 0:0, bo wtedy mecz był otwarty. Później Francuzi go zamknęli, mądrze się broniąc. Niestety, w półfinale styl nie jest ważny. Ludzie Deschampsa zagrali bardzo odpowiedzialnie, a gdyby trochę dopisało im szczęście, to jeszcze którąś z kontr skończyliby golem, na przykład tę ze strzałem Tolisso świetnie wybronionym przez Courtois.

Cieszę się, że Francuzi są w finale, choć Belgów mi szkoda. Tym razem dobrze zagrał tylko Hazard. Lukaku nie było widać wcale. Przez cały mecz. De Bruyne wyróżniał się stratami. Trener chyba za bardzo rzuca go po pozycjach. Trochę facet gra jako ofensywny, trochę jako defensywny, trochę na boku. Wiadomo, że to jest świetny piłkarz, ale czy na pewno da najwięcej, kiedy co chwilę przechodzi na inną pozycję? Przecież on nie tylko co mecz gra w innej roli, ale nawet w jednym, konkretnym meczu, jak z Francją, ciągle musi zmieniać pozycję.

Belgowie przegrali pierwszy mecz na mistrzostwach, a wcześniej pokazali, że są wielką drużyną, która zasługuje na ogromny sukces. Jednak na pewno nie można powiedzieć, że Francja wygrała niezasłużenie. Była lepsza. Może do tej pory nie zrobiła aż tak dobrego wrażenia jak Belgia, ale jednak jest od niej jeszcze lepsza.

Chciałbym, żeby w finale Francuzi zagrali z Anglikami. Mielibyśmy finał młodych zespołów. A ten angielski pokazałby, że się kapitalnie odrodził. Przecież angielska kadra od lat jest w kryzysie, w wielkich turniejach albo szybko odpada, albo nawet się do nich nie kwalifikuje. A teraz przeżywa piękny czas i daje mnóstwo radości ojczyźnie, która kocha piłkę. Niech to trwa.

Po fazie grupowej byłem za Chorwatami, tam bardzo mi się podobali. Ale i w 1/8 finału z Danią, i w ćwierćfinale z Rosją zagrali słabo, szczęśliwie się prześlizgnęli. Chorwaci grali już dwie dogrywki i mogą nie mieć łatwo dojść do siebie. Pocieszające dla nich, że Anglicy jedne karne już też mieli. Ale tylko trochę pocieszające. Swój ćwierćfinał Anglicy wygrali bardzo pewnie, spokojnie. I już odpoczywali, kiedy Chorwaci męczyli się z Rosjanami. Ktoś może powie, że ci piłkarze są przyzwyczajeni do częstej gry na najwyższym poziomie w swoich klubach. Ale to nie to samo. Na mundialu intensywność jest jeszcze większa, bo w reprezentacji nie ma aż tylu dobrych zawodników, co w klubie, tu trener tak nie rotuje składem, tu nie można jakiegoś meczu przegrać, bo później się już nie odrobi.

Inna sprawa, że Anglików na pewno podbudowało to, co zobaczyli, obserwując Chorwatów. Z fazy pucharowej wiedzą, że rywal ma słabe strony. Czuję, że ta angielska młodzież mocno w siebie wierzy. Już okrzepła w trakcie tego mundialu, na pewno się nie boi grać i chce iść po więcej niż półfinał.

Chodzi mi tylko po głowie, że znów będzie dogrywka. To by już było śmieszne, gdyby Chorwatom znów przyszło ją grać. W końcu z dogrywek zebrałoby im się dodatkowych 90 minut. Czyli doszedłby im jeden mecz i mogliby wspominać mundial, mówiąc, że rozegrali osiem spotkań, a nie siedem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.