"Przed Senegalem pogubił się bardzo. To nie znaczy, że nie będzie umiał odnaleźć w sobie najlepszego Nawałki". Godlewski dla Football Live #27

- Nawałka prawie zawsze imponował dobrymi wyborami. Z reguły na koniec dnia musieliśmy wszyscy przyznawać mu rację. Był pod tym względem niczym Kazimierz Górski, a z trenerem wszech czasów łączył go fart - mówi Football Live Adam Godlewski, publicysta dziennika "Sport" przed meczem Polska - Kolumbia.

Tak trudnego sprawdzianu jak dziś, reprezentacja Polski pod wodzą Adama Nawałki jeszcze nie zdawała. Nigdy wcześniej nie znajdowała się pod tak wielką presją, i po tak zmasowanej krytyce, jaka zasłużenie spadła na biało-czerwonych po spotkaniu z Senegalem. Powiedzieć zatem, że nadeszła chwila prawdy, w której okaże się, kto jest mężczyzną, a kto pozostał chłopcem, to w zasadzie jak nic nie powiedzieć. Bo od starcia z Kolumbią zależą dalsze losy tego zespołu oraz selekcjonera – i to nie tylko na mundialu – a także postrzeganie generacji z Robertem Lewandowskim, Kubą Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem na czele. Jak patetycznie to by zabrzmiało, dziś najlepsze w XXI pokolenie polskich piłkarzy zagra o swoje miejsce w naszej futbolowej historii.

Najwięcej zależeć będzie oczywiście od szkoleniowca. Nawałka – po pierwszym okresie, w którym uczył się roboty selekcjonera i zapoznawał ze skalą wymagań na poziomie reprezentacji – prawie zawsze imponował dobrymi wyborami. Nawet jeśli komentatorzy i kibice nie podzielali jego koncepcji, z reguły na koniec dnia musieliśmy wszyscy przyznawać rację trenerowi. Wiedział więcej o zawodnikach i zespole, kierował się zatem merytorycznymi przesłankami, ale też nie sposób było nie zauważyć, iż nie myli go intuicja. Był pod tym względem niczym Kazimierz Górski, a z trenerem wszech  czasów w naszym kraju łączył Adama jeszcze jeden element warsztatu; mianowicie – fart. Było wielu dobrych selekcjonerów, którzy jednak nie mieli wyników, jak powiedziałby świętej pamięci Górski, jeśli natomiast Nawałka musiał liczyć na szczęście, to ono z reguły się do niego uśmiechało. Nie tylko w ostatniej minucie kwalifikacyjnego meczu ze Szkocją w Glasgow w kwalifikacjach Euro 2016, oczywiście znacznie częściej, ale to sztandarowy przykład. Przed Senegalem pogubił się, nawet bardzo. To jednak nie oznacza, że nie będzie umiał odnaleźć w sobie najlepszego Nawałki przed Kolumbią. Bardzo chciałbym w to w każdym razie wierzyć…

Stałym elementem warsztatu Nawałki było także maksymalne wykorzystywanie potencjału Lewandowskiego. W Euro 2016, na które Robert przyjechał zmęczony, wyczerpany wręcz sezonem ligowym, akurat ten aspekt był nieczynny, ale jeśli dziś marzymy o wygranej z Kolumbią – a zatem zespołem lepszym, z większymi umiejętnościami, osobowościami w składzie i bardziej doświadczonym od Senegalu – RL9 znów musi odegrać kluczową rolę. Bez Lewego w najlepszej odsłonie tego zawodnika, operacja zatytułowana przedłużamy polskie szanse na MŚ w Rosji, nie ma po prostu prawa się udać. W Moskwie przed kilkoma dniami kapitan reprezentacji zagrał jak u Franciszka Smudy lub Waldemara Fornalika. Nie ciągnął zespołu, nie był aktywny; był za to zagubiony. Szukał gry w drugiej linii, marnował siły nie w tym sektorze boiska, w którym powinien działać. Robert oczywiście ma świadomość, że jeśli dzisiejsze spotkanie zakończyłoby się niepowodzeniem to musiałby mieć bardzo… grubą skórę, ponieważ gros krytycznych uwag spłynęłoby pod jego adresem. Czy zmobilizuje się tak mocno, żeby napędzić cały zespół do tego stopnia, że naprawdę duży stres przestanie być odczuwalny? Na pewno stać go na to…

Może to nie brzmi szczególnie uczenie, ale z całą pewnością dziś biało-czerwoni będą potrzebowali najlepszego Lewandowskiego, na jakiego Roberta i właśnie fartu, aby przedłużyć marzenia – swoje i kibiców. Nawet jeśli Kolumbijczycy zagrają dziś pod jeszcze większą presją – uważa Godlewski, publicysta dziennika „Sport”.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.