- Jedyną gwiazdą, która nie spełniła oczekiwań w obu spotkaniach z Realem, był Robert Lewandowski. Poza tym Bayern za postawę w rewanżu zasłużył sobie na szacunek wszystkich - stwierdził Dietmar Hamann w rozmowie ze stacją "Sky Sport".
Hamman nie pierwszy raz skrytykował Lewandowskiego. Wcześniej zrobił to tuż po pierwszym meczu Bayernu z Realem (1:2), mówiąc wówczas o tym, że Bawarczycy po takim występie nie chcą już polskiego napastnika.
Zdaniem większości zagranicznych dziennikarzy w meczu z Realem gorzej od Lewandowskiego zagrał tylko Sven Ulreich, bramkarz Bayernu, który popełnił fatalny błąd dający bramkę Królewskim.
"Po pierwszym meczu była głośna krytyka Polaka. Pytano, czy może decydować o wielkich meczach na korzyść Bayernu. W pierwszej połowie potwierdził słowa krytyków. Brakowało mu zaangażowania, odpowiednich decyzji. Bezskutecznie próbował zdobyć bramkę. W drugiej połowie był nieco groźniejszy, ale nie miało to większego wpływu na wynik" - pisał dzień po meczu "Spiegel".
"Jeśli tym meczem chciał wysłać aplikację do pracy w Realu Madryt, to raczej nie dostanie tej roboty" - tak po pierwszym meczu o Lewandowskim pisali niemieccy dziennikarze, a legendarny bramkarz Oliver Kahn dodawał, że Polak w wielkich meczach "nie potwierdza, że zasługuje na swój status".
W rewanżu Lewandowski nie zdołał zamknąć ust krytykom, wręcz przeciwnie - dał im jeszcze więcej powodów do wypowiedzi.
Zupełnie inaczej o Lewandowskim wypowiada się były piłkarz Bayernu Monachium i reprezentacji Niemiec, Stefa Effenberg. - W meczu z Realem miał bardzo trudne zadanie, musiał zmierzyć się z Sergio Ramosem i Raphaelem Varane'em. Intensywnie pracował na dobro zespołu, więc nie rozumiem całej krytyki - tymi słowami wziął Polaka w obronę. Podzielił się także radą: "Niech Lewandowski nie zapomina bardzo ważnej rzeczy. To on jest absolutnym liderem ataku w Monachium i to do niego jest dopasowana cała gra zespołu. Okej, niebawem skończy 30 lat, ale to nie stanowi przeszkody, by wygrał z Bayernem Ligę Mistrzów".
PAUL WHITE/AP
FRANCISCO SECO/AP
PAUL WHITE/AP
FRANCISCO SECO/AP