Takiego wejścia w sezon nie miał żaden polski piłkarz w historii. Sebastian Boenisch wyszedł w pierwszym składzie na mecz z Borussią (2:0) i już po dziewięciu sekundach zaliczył asystę przy trafieniu Karima Bellarabiego. Ten gol jak się okazało był najszybciej strzeloną bramką w historii Bundesligi. A tym samym Boenisch... zaliczył najszybszą asystę w historii.
Ale niepowoływany ostatnio reprezentant Polski popisał się nie tylko tą asystą. Cały mecz grał nieźle, szczególnie w ofensywie. Od "Kickera" dostał co prawda przeciętną ocenę "3", ale już według statystycznego portalu Whoscored.com był najlepszym lewym obrońcą całej kolejki. Trafił do najlepszej "jedenastki".
I teraz pojawia się pytanie: czy możemy sobie pozwolić na to, żeby podstawowy piłkarz czołowej drużyny Bundesligi nie miał miejsca w reprezentacji Polski?
Kiedy usłyszeliśmy, że Adrian Mierzejewski podpisał kontrakt z arabskim Al-Nassr, złapaliśmy się za głowę. Bo czy wypada, by 27-letni piłkarz u szczytu kariery, z szansą na dobrą grę w reprezentacji, tak wcześnie rozpoczynał piłkarską emeryturę?
Ale to jego wybór - jeśli uznał, że kadrze już niewiele da, to wybrał chyba najlepszy dla siebie kierunek. W Arabii Saudyjskiej nie ma po dwóch kolejkach większej gwiazdy od Polaka.
Mierzący 176 cm Mierzejewski w dwóch meczach strzelił trzy gole (jest trzecim najlepszym strzelcem w lidze) i wszystkie... głową. W wygranym 2:1 meczu z Al-Raed niemal w pojedynkę rozprawił się z rywalami, dla których jedyną szansą na powstrzymanie Polaka były takie zagrania:
twitter.com
Oba gole polskiego pomocnika były bardzo ładne, ale druga bramka "szczupakiem" jednak bardziej nam się podoba.
Jak popularny Mierzejewski stał się w Arabii świadczy wiadomość, jaką napisał do nas Mahmoud Wehbe, który przedstawił się jako dziennikarz z Arabii Saudyjskiej. Przesłał zeskanowaną okładkę sportowego dziennika "Arreyadi", na której widzimy, jak Mierzejewski strzela pierwszą bramkę.
Jak donosi nasz korespondent te krzaczki w tytule w tłumaczeniu na polski znaczą: "Jeśli masz Adriana, jesteś bezpieczny".
Nowy napastnik Bayernu Monachium nie może uznać ligowego debiutu za szczególnie udany. Choć w wygranym 2:1 meczu z Wolfsburgiem zaliczył asystę, otrzymał przeciętne oceny w niemieckiej prasie. "Kicker" dał mu notę "3,5", a dziennik "Abendzeitung Munchen" napisał: "Czy on zagubił swój instynkt zabójcy, jaki miał w Dortmundzie? Nie trafił do siatki mimo trzech dogodnych sytuacji".
Jeden jego strzał był jednak znakomity. W arcytrudnej sytuacji uderzył w stylu Zlatana Ibrahimovicia (albo swojej żony, która reprezentuje Polskę w karate). Szkoda, że to nie wpadło.
Trzeba jednak odnotować, że Lewandowski nie strzelił gola dla Bayernu od 259 minut. I wciąż aktualny jest ten żartobliwy obrazek:
źródło: twitter.com
Trudniejszego rywala na debiut w Primera Division Przemysław Tytoń nie mógł sobie wyobrazić. W przegranym 0:3 meczu z Barceloną bramkarz Elche stanął oko w oko z Lionelem Messim i... no właśnie - stanął - to dobre słowo. Jego interwencje po strzałach Argentyńczyka wszyscy porównują do "parad" Sebastiana Przyrowskiego, czyli obserwowania piłki, gdy wpada do bramki. Jest jednak jedno "ale" - Tytoń naprawdę przy tych strzałach nie miał wiele do powiedzenia i zagrał... niezły mecz. Według serwisu Whoscored.com był drugi najlepszy w swoim zespole.
Na wielki plus zasługuje interwencja Tytonia w doliczonym czasie gry, kiedy w efektowny sposób powstrzymał szarżującego Pedra.
Zobacz jak Tytoń broni strzał Pedra (od 8:00)
Ogólnie jednak można zażartować, że Tytoń jest bramkarzem na "102". Bo został 102. golkiperem, któremu Lionel Messi strzelił gola w swojej klubowej karierze (ze 137 z jakimi się mierzył).
Bezapelacyjnie najlepszy występ Polaka w tej kolejce. Defensywny pomocnik Sevilli zagrał w debiucie (1:1 z Valencią) tak, jakby grał w tym zespole od zawsze i w jego klubie nie tęsknią już za Stephanem Mbią. Andaluzyjska prasa okrzyknęła go mianem "niszczyciela" (w sensie, że niszczy wszystkie ataki rywali). Zresztą wszystko napisaliśmy już TUTAJ, nie będziemy się więc powtarzać.
"Grzegorz Niszczyciel" - screen z serwisu gazety "Estadio Deportivo"
O Krychowiaku zrobiło się bardzo głośno, natomiast bez większego echa przeszły wyczyny trzech polskich piłkarzy w lidze rosyjskiej, którzy rozegrali bardzo dobre mecze. W spotkaniu Tereka Grozny z Arsienałem Tuła (3:0) Maciej Rybus zaliczył dwie asysty, a drugą przy golu... Marcina Komorowskiego.
Od Rybusa nikt nie ma na razie więcej asyst w lidze (a kibice wybrali go drugim najlepszym piłkarzem meczu po bramkarzu Jarosławie Godziurze). Natomiast bramka i czyste konto dały Komorowskiemu miejsce w jedenastce kolejki serwisu Whoscored.com.
Nie mniej udany mecz zaliczył Artur Jędrzejczyk, którego Krasnodar wygrał 3:0 z Torpedo, a Polak asystował przy ostatniej bramce.
Na koniec musimy rozprawić się z powołaniami na Gibraltar selekcjonera Adama Nawałki, z którymi w wielu miejscach się nie zgadzamy. Fakt - to jego wybór, on odpowiada za wyniki, dlatego powinniśmy poczekać na eliminacyjny mecz i dopiero potem oceniać. Ale nie możemy się powstrzymać, bo kilka jego wyborów uważamy za nielogiczne i musimy podzielić się naszym zdaniem.
Przede wszystkim nie rozumiemy, dlaczego powołany został Arkadiusz Milik, który w tym terminie bardziej przydałby się kadrze U-21 w spotkaniu o awans do mistrzostw Europy z Grecją. Tym bardziej, że napastnik Ajaksu nie ma miejsca w składzie swojej drużyny - w weekend nie wszedł nawet na minutę. Czy nie lepszym wyborem z tych względów byłoby powołanie Artura Sobiecha, który chociaż wszedł na końcówkę meczu w Bundeslidze, a w sparingach zdobył cztery gole?
Druga sprawa - Jakub Wawrzyniak. Czy naprawdę piłkarz, który nie mieści się w składzie Amkara Perm jest lepszy od Sebastiana Boenischa grającego regularnie w jednej z najlepszych drużyn Bundesligi? OK, może Nawałka dobiera zawodników pod względem osobowości, może Wawrzyniak lepiej dogaduje się z innymi zawodnikami, ale chyba to nie ma być reprezentacja ludzi, którzy się lubią, tylko ludzi, którzy najlepiej grają w piłkę.
I trzecia sprawa - Krzysztof Mączyński - piłkarz, który jest za słaby, by zmieścić się w wyjściowej jedenastce drużyny z ligi chińskiej, jest wystarczająco dobry na kadrę.
Poniżej ściągawka z występów polskich piłkarzy za granicą w ten weekend. Na żółto zaznaczyliśmy występy piłkarzy powołanych przez Nawałkę.
Śledź autora na Twitterze - @kaliszpiotr