Neymar przejdzie do Realu? Brazylijczyk ucina spekulacje

Od wielu miesięcy mówi się o możliwym transferze Neymara do Realu Madryt. Sam zawodnik ucina spekulacje wymownym zdjęciem w mediach społecznościowych.

Neymar trafił do Paris Saint Germain latem 2017 roku. Niemal od początku pobytu w stolicy Francji zaczęto mówić, że to tylko przystanek w drodze do Realu Madryt. Kolejni eksperci doradzają Brazylijczykowi powrót do Hiszpanii. Ponowna gra dla FC Barcelony wydaje się być niemożliwa, ze względu na konflikt zawodnika z władzami klubu. Jedyną drużyną na miarę umiejętności napastnika jest Real Madryt.

Kolejne tygodnie przynosiły nowe informacje dotyczące ewentualnego transferu piłkarza do zespołu 'Królewskich'. Kilka dni temu hiszpański 'AS' potwierdził, że prowadzone są rozmowy przedstawicieli Neymara z działaczami Realu Madryt. Na konto Paryżan miałoby wpłynąć 260 milionów euro, czyli raptem 40 milionów więcej, niż to ile zapłacili arabscy szejkowie Barcelonie, za transfer do stolicy Francji.

Źródła bliskie zawodnikowi potwierdziły hiszpańskim dziennikarzom, że choć do ustalenia wciąż jest wiele szczegółów, gdyby transfer zależał wyłącznie od Neymara i Realu, w najbliższym okienku na pewno zostałby sfinalizowany.

Okazuje się jednak, że Brazylijczyk jak na razie nie jest zainteresowany transferem do stolicy Hiszpanii. Piłkarz zamieścił na swoich profilach w mediach społecznościowych zdjęcie w nowej koszulce PSG. Fotografię podpisał z niepozostawiającym wielkiego pola do interpretacji komentarzem: 'Jestem dumny, że mogę nosić nową koszulkę i w której dalej będę dawał Wam radość'.

Komentarz zawodnika wyraźnie daje do zrozumienia, że nie jest zainteresowany transferem do innego klubu w najbliższym okienku transferowym. W związku z tym Real najprawdopodobniej, będzie musiał zakontraktować innego zawodnika, jeżeli władze i sztab szkoleniowy 'Królewskich' uzna, że potrzebne są wzmocnienia na pozycji napastnika.

Niewykluczone, że w takim wypadku powróci temat transferu Harry'ego Kane'a lub Roberta Lewandowskiego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.