- Cała obrona Monaco zatonęła w sobotę. Wszystko zaczęło się od faulu Glika i rzutu karnego dla PSG. Mógł dostać czerwoną kartkę - napisało "Le Figaro". Polak dostał ocenę 2,5. Niżej oceniono jedynie Joao Moutinho (2).
"France Football" okazało się nieco bardziej pobłażliwe. Przyznało Glikowi ocenę 3 - najniższą, ale obok Danijela Subasicia, Andrei Raggiego oraz Youriego Tielemansa. W ekipie Monaco najlepszym zawodnikiem uznanego partnera Glika ze środka obrony Jemersona (5).
"Footmercato" napisało o "skomplikowanym meczu lidera defensywy Monaco". Dziennikarze ocenili, że Polak zbyt często był spóźniony do zawodników PSG i obok sprokurowania rzutu karnego dostał też żółtą kartkę. Zazwyczaj jest bardzo dobry w bezpośrednich starciach z rywalami, ale tak się nie stało tym razem. Glik dostał ocenę 3,5 - taką samą jak Falcao i wyższą od Tielemansa (3) i Raggiego (2,5).
- Na początku spotkania sprokurował rzut karny. Dostał kartkę po faulu na Rabiocie, nie dał rady zrobić użytku ze swoich świetnych warunków fizycznych - ocenili dziennikarze francuskiej wersji portalu Goal.com. Polak dostał ocenę 3 - taką samą jak Djibril Sidibe, Danijel Subasić i Thomas Lemar, a wyższą od Raggiego (2).
Dwa gole w pierwszej połowie, jeden w drugiej. Wszystkie dla Paris Saint-Germain, które w finale puchar ligi francuskiej pokonało AS Monaco z Kamilem Glikiem w składzie 3:0.
Ten mecz zaczął się źle dla AS Monaco. Nie minęło dziesięć minut, a zespół Kamila Glika już przegrywał. I to, niestety, właśnie przez Glika. Bo to po jego faulu na Kylianie Mbappe sędzia podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Edinson Cavani.
Dodajmy, że tego gola by pewnie nie było - a co za tym idzie: rzutu karnego - gdyby nie VAR. Sędzia początkowo nie dopatrzył się bowiem faulu Polaka, dopiero po wideoweryfikacji zmienił swoją decyzję.
W 21. minucie PSG prowadziło już 2:0. Fantastyczną kontrę wykończył Angel Di Maria. Argentyńczyk strzałem z ostrego kąta pokonał bramkarza AS Monaco, które jeszcze przed przerwą mogło nawiązać kontakt. A nawet powinno! Idealnej sytuacji - będąc sam na sam z bramkarzem - w 34. minucie nie wykorzystał jednak Lopes.
Ale to, co nie udało się Lopesowi, kilka minut później wyszło Falcao. To znaczy, prawie wyszło, bo Kolumbijczyk trafił do siatki, ale sędzia - po kolejnej konsultacji z VAR - nie uznał gola, odgwizdał spalonego.
W drugiej połowie emocji nie było mniej - obie drużyny nadal starały się atakować. Nie minęła 60 minut spotkania, a kibice z Paryża już zaczęli świętować zdobycie kolejnego pucharu. Pod koniec doczekali się jeszcze jednej bramki - w 85. minucie wynik meczu ustalił Cavani.
Dla PSG to piąty z rzędu puchar ligi. We francuskiej ekstraklasie paryżanie też pewnie zmierzają po tytuł - mają 17 punktów przewagi nad AS Monaco, które ma rozegrany jeden mecz mniej.