Kamil Glik krytykowany po meczu z Paris Saint-Germain

Paris Saint-Germain wygrało z AS Monaco aż 3-0 w finale Pucharu Ligi Francuskiej, a do tak wysokiego wyniku przyczynił się niestety Kamil Glik. Reprezentant Polski został ostro skrytykowany przez francuskie media.
Kamil Glik (z prawej) nie potrafił powstrzymać Timo Wernera Kamil Glik (z prawej) nie potrafił powstrzymać Timo Wernera Fot. Claude Paris / AP Photo

"Le Figaro": Glik prawie najgorszy

- Cała obrona Monaco zatonęła w sobotę. Wszystko zaczęło się od faulu Glika i rzutu karnego dla PSG. Mógł dostać czerwoną kartkę - napisało "Le Figaro". Polak dostał ocenę 2,5. Niżej oceniono jedynie Joao Moutinho (2).

"France Football" nieco bardziej pobłażliwe

"France Football" okazało się nieco bardziej pobłażliwe. Przyznało Glikowi ocenę 3 - najniższą, ale obok Danijela Subasicia, Andrei Raggiego oraz Youriego Tielemansa. W ekipie Monaco najlepszym zawodnikiem uznanego partnera Glika ze środka obrony Jemersona (5).

"Footmercato": Skomplikowany mecz

"Footmercato" napisało o "skomplikowanym meczu lidera defensywy Monaco". Dziennikarze ocenili, że Polak zbyt często był spóźniony do zawodników PSG i obok sprokurowania rzutu karnego dostał też żółtą kartkę. Zazwyczaj jest bardzo dobry w bezpośrednich starciach z rywalami, ale tak się nie stało tym razem. Glik dostał ocenę 3,5 - taką samą jak Falcao i wyższą od Tielemansa (3) i Raggiego (2,5).

Goal.com: Nie dał rady

- Na początku spotkania sprokurował rzut karny. Dostał kartkę po faulu na Rabiocie, nie dał rady zrobić użytku ze swoich świetnych warunków fizycznych - ocenili dziennikarze francuskiej wersji portalu Goal.com. Polak dostał ocenę 3 - taką samą jak Djibril Sidibe, Danijel Subasić i Thomas Lemar, a wyższą od Raggiego (2).

PSG rozgromiło Monaco

Dwa gole w pierwszej połowie, jeden w drugiej. Wszystkie dla Paris Saint-Germain, które w finale puchar ligi francuskiej pokonało AS Monaco z Kamilem Glikiem w składzie 3:0.
Ten mecz zaczął się źle dla AS Monaco. Nie minęło dziesięć minut, a zespół Kamila Glika już przegrywał. I to, niestety, właśnie przez Glika. Bo to po jego faulu na Kylianie Mbappe sędzia podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Edinson Cavani.

Dodajmy, że tego gola by pewnie nie było - a co za tym idzie: rzutu karnego - gdyby nie VAR. Sędzia początkowo nie dopatrzył się bowiem faulu Polaka, dopiero po wideoweryfikacji zmienił swoją decyzję.

W 21. minucie PSG prowadziło już 2:0. Fantastyczną kontrę wykończył Angel Di Maria. Argentyńczyk strzałem z ostrego kąta pokonał bramkarza AS Monaco, które jeszcze przed przerwą mogło nawiązać kontakt. A nawet powinno! Idealnej sytuacji - będąc sam na sam z bramkarzem -  w 34. minucie nie wykorzystał jednak Lopes.

Ale to, co nie udało się Lopesowi, kilka minut później wyszło Falcao. To znaczy, prawie wyszło, bo Kolumbijczyk trafił do siatki, ale sędzia - po kolejnej konsultacji z VAR - nie uznał gola, odgwizdał spalonego.

W drugiej połowie emocji nie było mniej - obie drużyny nadal starały się atakować. Nie minęła 60 minut spotkania, a kibice z Paryża już zaczęli świętować zdobycie kolejnego pucharu. Pod koniec doczekali się jeszcze jednej bramki - w 85. minucie wynik meczu ustalił Cavani.

Dla PSG to piąty z rzędu puchar ligi. We francuskiej ekstraklasie paryżanie też pewnie zmierzają po tytuł - mają 17 punktów przewagi nad AS Monaco, które ma rozegrany jeden mecz mniej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.