Serie A. Jak w minionym sezonie prezentowali się Polacy? Najlepszy Glik

W zakończonym w niedzielę sezonie Serie A wystąpiło łącznie aż ośmiu Polaków. Jak sobie radzili na włoskich boiskach?
Kamil Glik Kamil Glik Fot. Fabrizio Giovannozzi

Kamil Glik

O zdanie na temat Glika zapytany został Rob Gillman, kibic Torino prowadzący bloga o tym klubie. - Na początku sezonu Glik miał nieco problemów z adaptacją w formacji 3-5-2. Jednak dość wcześnie został przesunięty z prawej strony na pozycję "libero", na środek trzyosobowej linii obrony. Niezbyt dobrze wyprowadza piłkę, lecz zmiana okazała się korzystna - przede wszystkim zamaskowała jego braki w szybkości - twierdzi Gillman.

Porównuje Polaka do... Nemanji Vidicia. - Przypomina mi nieco Serba, oczywiście z zachowaniem wszelkich proporcji - to twardy piłkarz, bazujący na sile fizycznej, lecz nie należy do najszybszych. Pojawiały się plotki o zainteresowaniu klubów Bundesligi Glikiem, lecz nie sądzę, by Polak chciał odchodzić z klubu, gdzie jest kapitanem i fani go tak bardzo uwielbiają.

Glik w przedostatniej kolejce w meczu z Parmą sprokurował rzut karny - być może gdyby nie ta sytuacja, Torino jednak zagrałoby w europejskich pucharach. Czy fani "Byków" mogą mu to mieć za złe? - Nie sądzę, by zbyt wielu fanów się tym przejęło. Popełniał większe błędy - dwie czerwone kartki w derbach z Juventusem - a mimo to kibice nadal go kochają i skandowali jego imię za każdym razem, gdy uzyskiwaliśmy rzut rożny w niedzielę [Torino grało na wyjeździe z Fiorentiną]. Fani identyfikują się z jego stylem, na jego korzyść działa również to, jak zachowuje się jako kapitan - oddanie czci "Il Grande Torino" [członkom mistrzowskiego zespołu którzy zginęli w tragedii lotniczej na wzgórzu Superga w 1949 roku] za pomocą opaski kapitańskiej było miłym gestem.

W tym sezonie Glik wystąpił w 34 spotkaniach, w których strzelił dwie bramki. Dostał jedenaście żółtych kartek.

Paweł Wszołek

Na temat byłego gracza Polonii Warszawa wypowiedział się Aaron Jones prowadzący stronę oraz forum poświęcone Sampdorii. - Jego pierwszy sezon był średni. Miał dobre momenty, lecz nie było ich wystarczająco wiele. Nie wiem czym jest to spowodowane, może tym, że po raz pierwszy gra w obcym kraju, lecz moim zdaniem zawsze wyglądał nieco nerwowo, chciał jak najszybciej oddawać piłkę. Gdyby grał na większym luzie prawdopodobnie byłoby o wiele lepiej.

Wszołek w tym sezonie grał na wielu różnych pozycjach. - To mu zdecydowanie nie pomogło. Z początku grał jako boczny wysunięty obrońca [Sampdoria gra w systemie 3-5-2], później w nieco bardziej centralnej roli w pomocy. Z pewnością to nie są jego ulubione pozycje. Dopiero gdy został przesunięty jeszcze bardziej do przodu zaliczył kilka lepszych występów.

Co może czekać Polaka w sezonie 2014/15? - Nie sądzę, by został piłkarzem grającym w podstawowym składzie. Nie jestem w ogóle pewien, czy Sinisa Mihajlović [trener Sampdorii] chce go w zespole, choć przyszłość wielu zawodników jest nieznana. Mihajlović oczekuje od władz klubu sporych inwestycji w tym lecie, więc w składzie może dojść do kilku zmian - twierdzi Jones.

W tym sezonie Wszołek wystąpił w 19 spotkaniach (10 w podstawowym składzie, 9 z ławki), w których strzelił jednego gola i nie zaliczył żadnej asysty.

Bartosz Salamon

Jones ocenił również innego Polaka grającego w Sampdorii, choć słowo "grać" może być pewnym nadużyciem. Salamon wystąpił w zaledwie dwóch meczach ligowych (w jednym zaledwie parę minut) i jednym w pucharze kraju. - Ciężko jakkolwiek go ocenić. W spotkaniu z Catanią wystąpił jako defensywny pomocnik; niczym nie zachwycił i został zmieniony po 60 minutach. W Pucharze Włoch zagrał na wyjeździe z Romą jako środkowy obrońca. Zaprezentował się całkiem dobrze, przede wszystkim w pojedynkach powietrznych, lecz ciężko ocenić piłkarza po tak rzadkich występach.

Czy Salamon ma jakąkolwiek przyszłość w Sampdorii? - Ciężko powiedzieć, choć fakt, iż nie grał pod dwoma różnymi menedżerami w tym sezonie mówi o nim wiele. Ma już 23 lata, pewnie bardzo mu zależy na regularnej grze. Raczej nie dostanie takiej szansy u nas, więc może przenosiny do jakiegoś słabszego klubu w Serie A lub innego zespołu w Serie B byłyby dla niego korzystne - ocenia Jones.

Rafał Wolski

Byłego zawodnika Legii Warszawa ocenia Giancarlo Rinaldi, włoski dziennikarz i autor książki "20 Great Italian Games". - Miniony sezon musiał rozczarować samego Wolskiego. Miał niewiele okazji do pokazania się, lecz gdy już grał, było widać że ma duży potencjał. Zauważyłem pewne oznaki postępu, pojawiło się u niego więcej pewności siebie. Pokazał kilka niezłych zagrań, dobrze wkomponował się w zespół, choć grał zbyt rzadko, by mógł się naprawdę rozwinąć. Konkurencja na jego pozycji nie mogła mu pomóc.

- W niektórych meczach nie udało mu się wpłynąć na przebieg meczu, lecz trudno było tego od niego oczekiwać. W innych spotkaniach wyglądał lepiej - był bardziej zaangażowany w grę, potrafił posłać dobre podanie. Co może go czekać w przyszłości? Wiele zależy od transferów. Piłkarze tacy jak Matias Fernandez czy Josip Ilicić blokują jego szanse na bardziej regularną grę i co najmniej jeden z nich musiałby odejść, by Wolski mógł dostać więcej minut. Vincenzo Montella [trener Fiorentiny] zawsze wypowiadał się o Polaku w samych superlatywach, lecz jeśli na jego pozycji pozostanie tylu piłkarzy co teraz, Wolski będzie musiał rozważyć wypożyczenie do innego klubu - twiedzi Rinaldi.

Wolski zagrał w 14 meczach (5 w podstawowym składzie, 9 z ławki), w których strzelił jedną bramkę i nie zaliczył żadnej asysty.

Łukasz Skorupski Łukasz Skorupski Fot. Alessandra Tarantino/AP

Łukasz Skorupski

O opinię na temat polskiego bramkarza AS Romy zapytany został Julian De Martinis, prowadzący na ESPN bloga poświęconego temu klubowi. - Skorupski zagrał w trzech meczach i zaprezentował się bardzo dobrze. Co prawda dwukrotnie Roma przegrała po 1-0, lecz nie było w tym jego winy. To silny bramkarz, dobrze kieruje obroną, ma świetny refleks. Problemem może być jego gra na przedpolu, czasem nie wygląda to najlepiej, lecz jest jeszcze młody i z czasem powinien się poprawić w tym względzie.

Czy w przyszłym sezonie były bramkarz Górnika Zabrze ma jakiekolwiek szanse na to, by grać więcej? - Podstawowym bramkarzem będzie Morgan De Sanctis, nie ma co do tego wątpliwości, lecz Rudi Garcia pokłada spore nadzieje w Skorupskim. Być może będzie występował w meczach Pucharu Włoch oraz spotkaniach pomiędzy Ligą Mistrzów? Nie byłbym zaszokowany, gdyby w miarę trwania sezonu powalczył o bluzę z numerem 1.

- Wiele może zależeć od tego, czy Garcia zechce w lecie bramkarza "pośredniego" - młodszego od De Sanctisa i jednocześnie bardziej doświadczonego od Skorupskiego. Jeśli takowy przyjdzie, Skorupski zostałby dopiero trzecim golkiperem i mógłby zostać wypożyczony. Choć moim zdaniem zarówno on jak i De Sanctis minionym sezonem udowodnili, że pieniądze na wzmocnienia należy wydać na inne pozycje, na przykład środkowego obrońcę czy kreatywnego pomocnika - mówi De Martinis.

Piotr Zieliński, Tomasz Kupisz, Igor Łasicki

Pozostała trójka Polaków grała bardzo niewiele. Wielkie nadzieje wiązane są z Zielińskim, lecz ten sezon dla piłkarza Udinese był zupełnie nieudany - zaledwie 10 razy wchodził z ławki rezerwowych, zazwyczaj na mniej niż 10 minut. Łącznie na boisku przebywał przez około 125 minut, czyli mniej niż półtora meczu. "Zasłynął" z niewykorzystania kapitalnej okazji na wyrównanie wyniku w pierwszej kolejce z Lazio. Z klubu odszedł trener Francesco Guidolin, więc by wskoczyć do składu w przyszłym sezonie, będzie musiał przekonać następnego szkoleniowca.

Kupisz i Łasicki pojawili się na boisku dopiero w ostatniej kolejce. Były piłkarz Jagiellonii Białystok dostał pół godziny w meczu z Interem, natomiast Łasicki zadebiutował w Napoli wchodząc na ostatnie 10 minut meczu z Hellas Veroną. Interesują się nim kluby z Serie B oraz Lega Pro (trzecia liga), wobec czego może zostać wypożyczony.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.