Raul Gonzalez - idealny człowiek dla Realu Madryt

Rafa Benitez skłócił szatnię Realu, piłkarze się z niego śmieją, niektórzy po prostu nie lubią (ponoć jest ich nawet więcej), a on sam zaaplikował drużynie nudny, brzydki i siermiężny pomysł na grę. Kibice mają go dość, prasa ma używanie, a fani rywali wyśpiewują ironiczne pieśni na jego cześć. I błagają Florentino Pereza, by Benitez jak najdłużej pozostał na stanowisku. Coraz głośnie mówi, że mimo poparcia prezesa, Benitez pozostanie trenerem Realu najwyżej do końca sezonu. Następca? Wszyscy wskazują na Zinedine'a Zidane'a. Ale jest lepszy kandydat. Oto dlaczego...

Bo jest ikoną klubu

W młodości Raul Gonzalez Blanco kibicował Atletico, podobnie jak jego ojciec. I w Atletico też trenował, dopóki prezydent klubu Jesus Gil nie doszedł do wniosku, że klub musi zacisnąć pasa, a najprościej będzie zaoszczędzić na drużynie juniorów. Zlikwidował ją, pozwalniał trenerów, a Raul, którego zresztą wyszperał już główny skaut Realu Paco de Garcia, trafił do ?Królewskich?.

I został tam przez 16 sezonów, a w wieku 17 lat zadebiutował w pierwszym składzie. Sześć razy poprowadził Real do tytułu mistrza kraju, trzy razy wygrywał z nim Ligę Mistrzów, czterokrotnie sięgał po Superpuchar Hiszpanii.

? Barcelona dwukrotnie chciała podpisać ze mną kontrakt, ale ja jestem kibicem Realu, nigdy nie mógłbym tam grać. Madryt jest moim miastem, tu się urodziłem, stad pochodzi moja rodzina i przyjaciele - powiedział kiedyś w rozmowie z ?World Soccer?.

Bayern - Mainz Bayern - Mainz MICHAELA REHLE/REUTERS

Bo wzbudza szacunek

To, że Raula szanowali koledzy z drużyny, którzy z reguły zwracali się do niego ?Kapitanie?, wiadomo powszechnie. To, że Raula nazwał ?najlepszym na świecie? nawet Cristiano Ronaldo, już nie. Ale zgadniecie czyje to słowa: ?Raul był najlepszym hiszpańskim piłkarzem w historii?? Pepa Guardioli. I to wypowiedziane po 2010 roku, tuż po triumfie Hiszpanii w mistrzostwach świata, dwa lata po wygranej w Euro.

Kto miałby dzielić szatnię na kliki, które spiskowałyby za plecami Raula?

Raul wzbudzał szacunek i szacunkiem odpowiadał rywalom. Największy grzech przeciwko Barcelonie? Uciszenie kibiców na Camp Nou w 1999 roku. Wyobrażacie sobie go wbijającego palce w oczy trenerom rywali? Noblesse oblige!

Bo najważniejsza dla niego jest drużyna

- Trener (Mauricio Pellegrini - red.] uznał, że nie potrzebuje mnie w meczu z Almerią i nie ma z tym najmniejszego problemu. Akceptuję rolę rezerwowego, ale będę ciężko pracował i walczył o miejsce w składzie. Gram mniej, ale mocno trenuję, aby wykorzystać szansę, którą dostanę ? mówił Raul w ostatnim swoim sezonie w Realu.

Bo Real zawsze był dla niego najważniejszy. Ważniejszy od osobistych ambicji. W 2010 roku odszedł do Schalke, bo nie do końca godził się z koncepcją Pereza na budowanie drużyny za pomocą gigantycznych transferów, i nie widział siebie w roli pozaboiskowego mentora dla reszty piłkarzy, w jakiej widział go Mourinho. Mógł zostać i być rezerwowym pobierającym z kasy klubu 14 mln euro. Odszedł, bo chciał grać. Bo czuł, że może.

A inna klubowa ikona?

? Cóż, przynajmniej mogę zagrać w meczu o Trofeum Bernabeu... ? stwierdził ironicznie Iker Casillas, kiedy przegrywał rywalizację z Diego Lopezem. Nie umiał pogodzić się z rolą rezerwowego i nie potrafił tego ukryć. Co zresztą widać na nagraniu z rozgrzewki: Casillas, zamiast pomagać pierwszemu bramkarzowi, stoi z rękami na plecach i kopie murawę. Najważniejsza jest drużyna...?

Florentino Perez Florentino Perez Paul White / AP (AP Photo/Paul White)

Bo Perez ma do niego respekt

To jest najbardziej stresująca praca na świecie - trenowanie Realu Madryt, którego prezesem jest Florentino Perez. Perez ma wielką zaletę. I wadę jednocześnie. Jest fanatycznym kibicem ?Królewskich?. To oznacza, że zrobi wszystko, by Real był na szczycie. Wszystko. Od wykładania pieniędzy, przez decyzje transferowe po zwalnianie i zatrudnianie szkoleniowców według własnego widzimisię. Tak było z Pellegrinim, tak było z Ancelottim, tak było z zatrudnieniem Beniteza. Perez brał pod uwagę może tylko opinię Jose Mourinho, czego dowodem było wyrzucenie z klubu Jorge Valdano. Tym, który może uspokoić trochę Pereza jest właśnie Raul. Z człowiekiem tak bezgranicznie kochanym w Madrycie Perez będzie musiał się liczyć. Zresztą, za czasów współpracy obu panów plotkowano, że Perez bał się krytykować Raula właśnie ze względu na jego popularność. ? 100 mln euro za Bale to zdecydowanie za dużo ? skomentował jeden z najbardziej szalonych transferów Floro Raul. Czy gdyby to Raul prowadził Real, Perez odpuściłby kupowanie Walijczyka?

Okładka Okładka "Marki" Fot. kiosko.net

Bo prasa go nie zniszczy

Największe madryckie dzienniki, ?Marca? i ?As?, żyją z Realu. W obu redakcjach pracuje po kilkunastu dziennikarzy delegowanych tylko do tego klubu. Wyciągną każdą informację, rozdmuchają najgłupszą plotkę. O konflikcie Ikera Casillasa z Jose Mourinho, o ultimatum, jakie Iker i Sergio Ramos mieli przedstawić Perezowi: jeśli Mourinho zostanie na stanowisku, kilku czołowych graczy odejdzie. Casillas miał być ?kretem? wynoszącym z szatni Realu wszelkie brudy.

Na Raula prasa ręki nie podniesie. To znaczy podniesie, ale na pewno nie aż tak wysoko i nie zaraz po pierwszym niepowodzeniu.

Bo kibice go kochają

Kiedy odchodził do Schalke w 2010 roku wcale głośno wśród kibiców dyskutowano, czy numer Raula nie powinien zostać zastrzeżony. Ostatecznie ?7? ?Siódemki? (jedne z pseudonimów Raula to ?El Siete?, czyli właśnie ?siódemka?) trafiła się Cristiano Ronaldo, ale numer Raula został zastrzeżony dwa lata później w... Schalke. Co zresztą nie spodobało się niektórym legendom klubu, jak choćby Olafowi Thonowi. Kiedy Raul kończył karierę, na Santiago Bernabeu pojawił się transparent: ?Twój dom, twoje trybuny, dziękujemy, Raúl?. To ostatni człowiek, przeciwko któremu wyciągnięte będą z kieszeni białe chusteczki. Santiago Bernabeu nie pójdzie na wojnę z takim trenerem. Nawet jak Real nie będzie rozbijał każdego rywala 5:0. A nawet 4:0.

Bo umie się dogadać z każdym

W klubie dodawano mu do ataku krewkiego Ivana Zamorano, dumnego Emilio Butragueno, dwóch trudnych facetów z przeszłością i temperamentem, czyli Predraga Mijatovicia i Davora Sukera, wreszcie kapryśnego Ronaldo. W kadre partnerowali mu Ismael Urzaiz, Diego Tristan, Fernando Torres czy David Villa. Dogadywał się z każdym. Czemu miałby nie umieć tego robić jako trener?

Bo tego chce

Najważniejsze też, że i on sam tego chce: ? Pewnego dnia nadejdzie czas, by poprowadzić Real Madryt - wyznał niedawno po ostatnim meczu w karierze. Choć na ten dzień kibice ?Królewskich? muszą jeszcze zaczekać. ?W tej chwili nie czuję się trenerem i w najbliższych latach nie zamierzam nim zostać. Skoncentruję się na byciu ojcem ? dodał.

Raul, choć posągowy, kryształowy na pewno nie jest. Kiedy, kosztem Michaela Owena, na ławie wylądował Fernando Morientes, Raul poskarżył się Perezowi, że jego przyjaciel na to nie zasługuje. Choć w kadrze poświęcał się drużynie w równym stopniu, co w klubie, to Hiszpania paradoksalnie bez niego zaczęła grać lepiej - odpowiedzialność rozłożyła się na większą liczbę piłkarzy.

Dlatego nie wystawiam Raulowi laurki. Stwierdzam tylko, że byłby najlepszym kandydatem do poprowadzenia Realu. Lepszym niż Zinedine Zidane. Zgoda, obaj kandydaci to koty w worku, lansowane na szkoleniowców na zasadzie, ?bo Barcelonie z Guardiolą się udało?. Ale jeśli Realowi ma się udać podobnie, to tylko z Raulem.

Copyright © Agora SA