Wolfsburg blisko pozostania w Bundeslidze! Wilki wygrywają z Holstein Kiel. 14 minut Błaszczykowskiego

Kilkadziesiąt milionów euro wydanych na transfery, długoterminowy projekt, walka o mistrzostwo z Bayernem i gra w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. To wszystko w Wolfsburgu jest już wspomnieniem. Teraz jego piłkarze biją się o utrzymanie w Bundeslidze. W środę zrobili ku niemu pierwszy krok, wygrywając 3:1 z Holstein Kiel. Gospodarze mieli jednak sporo szczęścia, bo drugoligowi rywale stworzyli sobie mnóstwo dobrych sytuacji. W 81. minucie na boisku pojawił się Jakub Błaszczykowski. Polak w końcówce meczu został uderzony kolanem w głowę, ale zdołał dotrwać do końca spotkania.

Mocny początek

Gospodarze mocno zaatakowali już od samego początku spotkania. W pierwszych minutach zastosowali wysoki pressing i agresywną grę, z którą zawodnicy z Kilonii nie mogli sobie poradzić. W efekcie piłkarze Wolfsburga z pierwszego gola cieszyli się już w 13. minucie, wówczas fenomenalną akcją indywidualną popisał się Yunus Malli. 26-letni Turek minął czterech rywali i zagrał w pole karne, tam jeden z jego kolegów oddał strzał, który obronił Kenneth Kronholm. Z dobitką Divocka Origiego amerykański bramkarz już sobie nie poradził.

List z przeprosinami

"Wiemy, że zawiedliśmy" - tak brzmiał fragment specjalnego listu, który piłkarze Wolfsburga wystosowali do swoich kibiców, prosząc ich jednocześnie o wsparcie w batalii o utrzymanie. I przez pierwsze pół godziny zawodnicy Wilków to wsparcie otrzymywali, szczególnie w momentach, w których na murawie szalał Yunus Malli. Turek w 30. minucie znów popisał się akcją indywidualną, ale nie zdołał podwyższyć prowadzenia.

Zamiast podwyższenia prowadzenia byliśmy świadkami bramki wyrównującej i dobrej akcji indywidualnej, tym razem zawodnika Holstein Kiel. Dominick Drexler zszedł ze środka boiska na lewe skrzydło, przedryblował dwóch przeciwników i dośrodkował w pole karne, tam najlepiej zachował się Kinglsey Schindler, który wpisał się na listę strzelców nie dając szans Koenowi Casteelsowi.

Brekalo i Malli dali zwycięstwo

Josip Brekalo i Yunus Malli, właśnie ta dwójka piłkarzy w środę prowadziła grę Wolfsburga i regulowała jej tempo. Malli brał na siebie odpowiedzialność w środkowej strefie boiska, co rusz popisując się dynamicznymi rajdami. Brekalo natomiast stwarzał ogromne zagrożenie tuż przed polem karnym, kiedy zbiegał z lewej strony za plecy Origiego. 

Jeszcze przed przerwą Brekalo wpisał się na listę strzelców. Chorwat oddał bardzo mocny strzał zza pola karnego, z którym nie poradził sobie golkiper Kiel, pomimo tego, że piłka leciała w środek bramki.

Po zmianie stron na 3:1 podwyższył Malli, któremu idealną okazję strzelecką wypracował Origi. Rosły napastnik przepchnął kilku przeciwników i odegrał do tureckiego pomocnika, który pewnym strzałem pokonał Kronholma.

Jak się później okazało była to ostatnia bramka środowego spotkania, a gospodarze mogli mówić o sporym szczęściu, goście stworzyli sobie bowiem kilka groźnych sytuacji.

14 minut Kuby

W 81. minucie meczu na boisku pojawił się Jakub Błaszczykowski. Reprezentant Polski początkowo miał rozpocząć środowe spotkanie w pierwszym składzie, ale trener Bruno Labbadia niemal w ostatniej chwili zmienił swoje plany.

Polak na szansę czekał przez całe spotkanie. Kilkukrotnie podnosił się z ławki, biegł do narożnika boiska i przez kilka-kilkanaście minut rozgrzewał się z innymi piłkarzami, później wracał i znów siadał wśród innych rezerwowych. Aż do końcówki spotkania, kiedy zmienił Renato Steffena.

Jakub Błaszczykowski Jakub Błaszczykowski HERMANN HAY/AP

Trzeci raz po kontuzji

14 minut (9 regulaminowego czasu gry + 5 doliczonego) z Holstein Kiel złożyło się na trzeci mecz Błaszczykowskiego po powrocie do zdrowia. Polski skrzydłowy długo, bo prawie pół roku, zmagał się z kontuzją pleców. Doszło nawet do tego, że zrezygnował z pomocy klubowych fizjoterapeutów i leczył się w Polsce.

Wydaje się jednak, że - na szczęście - po urazie nie ma już śladu. Pomimo tego, że Kuba po wejściu na murawę zaliczył mało kontaktów z piłką (pierwszy dopiero w 87. minucie), to widać było, że wróciła dynamika, chęć do gry, a kłopoty zostały za nim. To świetna wiadomość dla selekcjonera Adama Nawałki, bo zdrowy Błaszczykowski to niezwykle ważny element mundialowej układanki.

W samej końcówce meczu Błaszczykowski podniósł jeszcze ciśnienie kibicom, bo po zderzeniu z kolegą z zespołu upadł na murawę i długo się nie podnosił. Polak został kopnięty kolanem w głowę, ale po kilkudziesięciu sekundach wrócił do gry i dokończył spotkanie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.