Borussia Dortmund uległa Aubameyangowi. "Totalny kretyn. Nie wiem co się dzieje w jego głowie"

Pierre-Emerick Aubameyang był dla Borussii Dortmund ważny tak samo jak Robert Lewandowski dla Bayernu Monachium. Jednak mistrzowie Niemiec nawet przez moment nie myśleli o sprzedaży Polaka mimo zainteresowania innych klubów. Za to odejście Gabończyka do Arsenalu sprawiło, że sytuacja w Dortmundzie może wreszcie się ustabilizuje. - Aubameyang od jakiegoś roku grał na transfer, widział też, w jaki sposób z Dortmundu wyrwał się jego serdeczny kumpel, czyli Ousmane Dembele - mówi Tomasz Urban, dziennikarz "Piłki Nożnej" i ekspert Eleven Sports.

Zaczęło się od cieszynek

141 goli w 213 meczach, w poprzednim sezonie korona króla strzelców wyrwana Lewandowskiemu na samym finiszu rozgrywek. Aubameyang stał się zdecydowanie największą gwiazdą BVB i najcenniejszym piłkarzem.

Jego nietypowe zachowania długo  nie przeszkadzały kibicom oraz władzom zespołu. Do takich należy chociażby cieszynka z Marco Reusem po golu w meczu derbowym z Schalke, gdy założyli maski Batmana i Robina.

Jednak już cieszynka z kwietnia 2017 roku wzbudziła wściekłość BVB. Gabończyk po bramce z Schalke (1-1) założył maskę łudząco podobną do tej, jaką miał na sobie w reklamie Nike. Piłkarz jest związany z tą firmą, ale BVB ma umowę z konkurencyjną Pumą. W dodatku zaledwie kilka tygodni wcześniej miał na włosach różowy znaczek przypominający logo Nike'a, co wzbudziło wściekłość BVB oraz Pumy.

Kolejne wybryki

Kolejne takie wyskoki sprawiały, że relacje na linii Aubameyang - Borussia psuły się coraz bardziej. - Geneza konfliktu jest dość złożona i nie da się wskazać jednoznacznie punktu zapalnego. W Dortmundzie długo tolerowano wybryki Gabończyka, te jednak coraz bardziej przybierały na częstotliwości i sile, zwłaszcza w ostatnim czasie - tłumaczy Urban.

W ciągu ostatniego roku Aubameyang był zawieszany aż trzykrotnie. Co ważne, za każdym razem przez innego trenera. Nikt nie umiał do niego dotrzeć. W listopadzie 2016 roku spóźnił się na zbiórkę zespołu przed meczem w Lidze Mistrzów ze Sportingiem. Okazało się, że to przez swoją imprezę urodzinową, na którą poleciał z kolegami do Mediolanu. Thomas Tuchel w takiej sytuacji nie mógł zareagować inaczej.

Już w trakcie tego sezonu Peter Bosz zawiesił go po tym, jak ten spóźnił się na trzy treningi - w jednym przypadku było to aż 35 minut. Wcześniej wziął udział w nagraniu z freestylerem Seanem Garnierem na klubowych obiektach bez zgody BVB.

Po raz kolejny został ukarany w styczniu tego roku. - Mieliśmy bardzo ważne spotkanie, byli na nim obecni wszyscy piłkarze, nawet kontuzjowani. "Auba" się nie pojawił. Myślę, że nie było to dla niego wystarczająco ważne. Widocznie nie jest odpowiednio skoncentrowany - tłumaczył decyzję o jego zawieszeniu trener Peter Stoeger.

- W pewnym momencie nie można tolerować takich zachowań - ostro stwierdził Michael Zorc. - Mamy wrażenie, że jest zajęty innymi rzeczami i nie jest skoncentrowany. Nie mam pojęcia co siedzi w jego głowie.

"Ego-Meyang"

Zdenerwowani na zachowanie Aubameyanga byli już nawet jego koledzy z klubu. Gabończyk chciał odejść z BVB już od dłuższego czasu. Prośbę o transfer miał złożyć 20 grudnia przed meczem z Bayernem Monachium w Pucharze Niemiec.

- Aubameyang zniszczył swoją reputację w rekordowym czasie. To zwykły piłkarski najemnik - napisał "Bild" nazywając go "Ego-Meyangiem". Ostatecznie napastnik dopiął swego i trafił do Arsenalu za ponad 60 mln euro. Ale jeszcze rok temu mówiono o jego możliwym transferze do Realu Madryt czy Paris Saint-Germain. Teraz nazwy takich firm już nie padały, mówiono tylko o Arsenalu lub o Chinach. Co do tego doprowadziło?

- Po pierwsze wiek Gabończyka, a po drugie Aubameyang ma jednak swoje ograniczenia. Nie potrafi grać tak dobrze tyłem do bramki jak Lewandowski, nie jest tak dobrze wyszkolony technicznie ani tak silny. Ma inne atuty - jest szybszy i zwinniejszy. Sądzę, że o ile Lewandowski z całą paletą swoich zalet znalazłby miejsce w każdym klubie świata, o tyle Aubameyanga trzeba wpasować do drużyny prezentującej określony sposób gry - twierdzi Urban.

"Totalny kretyn"

W ten sposób Borussia Dortmund pozbyła się dużego balastu. Ostateczne rozwiązanie tej sprawy było najważniejszym zadaniem w zimowym oknie transferowym. Cieszą się również kibice. - Na pewno nie stali po stronie Aubameyanga. Wiedzą doskonale, że Michael Zorc i Hans-Joachim Watzke niczym w tej sytuacji nie zawinili - mówi Urban.

- Żaden piłkarz nie jest większy od naszego klubu - transparent o takiej treści wywiesili fani podczas meczu z Freiburgiem, ostatniego Aubameyanga w Dortmundzie.

- Totalny kretyn. Ma 30 lat, a w głowie bałagan. Jeśli BVB dostanie za niego 55 czy 60 mln euro, to znaczek na dupę i wysłać pocztą. To zwykła bezczelność w stosunku do kibiców. Nie mam pojęcia, jakie procesy zachodzą w jego głowie - tak o Aubameyangu wypowiadał się Reiner Calmund, były działacz piłkarski, a obecnie ekspert.

Borussia uległa szantażowi

Borussia Dortmund już latem poddała się szantażowi ze strony Ousmane Dembele. Ostatecznie puściła go do FC Barcelony. Teraz Gabończyk wziął przykład ze swojego młodszego kolegi wiedząc, że takie działania przynoszą efekty.

Z tego względu BVB zostało skrytykowane przez Ulego Hoenessa, prezesa Bayernu Monachium. - To nie jest dobre dla piłki nożnej. My byśmy zapytali piłkarza: czy umiesz przeczytać do kiedy jest ważny twój kontrakt? To byłby koniec dyskusji. Czy widzieliście kiedykolwiek, by piłkarz tak sobie pogrywał z Bayernem? - zapytał retorycznie.

BVB ma poważniejsze problemy

Sprawa Aubameyanga przez długi czas przykrywała jednak poważniejsze problemy BVB. Po zakończeniu poprzedniego sezonu mimo dobrych wyników i ze względu na nieporozumienia z władzami odszedł trener Thomas Tuchel. Peter Bosz miał świetny początek, ale jego zespół wpadł w poważny kryzys, z którego już nie zdołał wyjść - czego najlepszym dowodem są zaledwie dwa punkty w Lidze Mistrzów (oba zdobyte w meczach z APOEL-em). Peter Stoeger w tym sezonie nie wygrał ani jednego meczu z Kolonią i został zwolniony. Mimo to pracę BVB dało mu pracę do końca sezonu. Czyżby Borussia czekała na możliwość wyjęcia Juliana Nagelsmanna z Hoffenheim?

Poważniejsze problemy zaczęły się jednak wcześniej. W kwietniu 2016 roku Hans-Joachim Watzke obwieścił, że klub na pewno nie sprzeda Matsa Hummelsa, Ilkaya Gundogana i Henricha Mychitarjana w jednym oknie transferowym. Obietnica została złamana. BVB od tej pory nie umie zastąpić tych piłkarzy i nawiązać walki z Bayernem jak za czasów Juergena Kloppa. Dzisiaj BVB nie ma już ani jednego zawodnika, którego mogłyby chcieć pozyskać takie kluby jak Bayern Monachium, Manchester City czy Manchester United. Kimś takim mógłby być Marco Reus - gdyby nie jego ciągłe kontuzje.

Brak napastnika

W tej sytuacji nasuwa się jeszcze jedno ważne pytanie. Jak BVB poradzi sobie bez swojego asa? Mimo problemów pozaboiskowych Aubameyang był niezwykle skuteczny. W 24 meczach tego sezonu strzelił 21 goli, z czego 13 w Bundeslidze. W tym sezonie opuścił cztery mecze ligowe. Efekt? Porażka 1-2 ze Stuttgartem i remisy z Bayerem (1-1), Wolfsburgiem (0-0) i Herthą (1-1). - Odpowiada za 50 proc. naszych goli - stwierdził Zorc.

Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki kolejnymi najlepszymi strzelcami zespołu z sześcioma golami są ex aequo Shinji Kagawa, Andrij Jarmołenko i Maximilian Philipp. Japończyk jest ofensywnym pomocnikiem, za to pozostała dwójka to skrzydłowi. Borussia do tej pory miała w kadrze jeszcze tylko jednego typowego napastnika. To 18-letni Alexander Isak, który w tym sezonie spędził na boisku zaledwie 309 minut.

Z tego względu BVB wypożyczyło Michy'ego Batshuayi z Chelsea do końca sezonu. Belg nie zdołał przekonać do siebie trenera Antonio Conte. Występował głównie jako rezerwowy, ale w 26 meczach zdołał strzelić aż dwanaście goli - jednego na 97 minut gry.

Lewandowski bez wielkiego rywala

Transfer Aubameyanga sprawia, że właściwie rozstrzygnięta jest już kwestia króla strzelców. Robert Lewandowski ma na koncie 18 goli, Gabończyk 13, a trzeci Alfred Finnbogason (Augsburg) zaliczył 11 trafień. Przewaga Polaka jest więc w tej chwili ogromna, ale to wcale nie jest dla niego dobra wiadomość.

- Powodzenia. Rywalizacja z tobą była przyjemnością. Tylko zdrowa walka popycha nas do przodu - napisał Lewandowski w pożegnaniu Gabończyka. Teraz na Lewandowskiego nie będzie naciskał nikt inny; Polak sam będzie musiał wyznaczyć sobie nowe cele.

Niewykluczone, że Aubameyang mógłby grać z Lewandowskim w Bayernie. Ale zachowanie Gabończyka odstraszyło Monachijczyków. - Władze klubu nie wytrzymałyby z czymś takim - stwierdził były dyrektor sportowy Matthias Sammer. Nazwał Aubameyanga i Dembele "zgniłymi jabłkami".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.